wtorek, 28 lutego 2017

Ostatki


Dzisiaj obudziłem się o 5:30. Geeez. Dałem radę. Miałem wstać o 8., ale konkurs "Fox" z angielskiego był o tej godzinie. Trzy osoby nie pisały, bo w ogóle nie przyszły. W tym mój kolega, który jest bardzo dobry z angielskiego. Szkoda. Pieniądze się tylko zmarnowały (udział jest płatny z góry).
Potem musiałem ponad godzinę czekać na polski. Potem test ze średniowiecza. Dokładnie godzinę później test z matematyki, a następnie była geografia. Ulga nastąpiła na godzinie wychowawczej - zajęcia z psychologiem o typach temperamentów, oraz na religii - Wielki Post.
Po basenie poszedłem do tarasów. Fotki nieba wyszły mi wręcz... niebiańskie ;)

poniedziałek, 27 lutego 2017

Trzymałem w rękach kadm

Dostałem cztery ze sprawdzianu z fizyki. Jestem z siebie dumny. Rozpoczęliśmy wreszcie fizykę jądrową i promieniotwórczość. Pani pokazała nam dwa promieniotwórcze pierwiastki, które trzymaliśmy w rękach - kadm i taki inny, ale zapomniałem jaki :(.
 Po lekcjach (oczywiście musiałem) przyszedłem do mojego byłego gimnazjum. W końcu spotkałem panią Z. Opowiadała mi, że jak Kasia Moś wygrała preselekcje to była wściekła i od razu pomyślała o mnie.
 Musiałem czekać na Konrada godzinę lekcyjną, bo miał biologię. Łaziłem po szkole. Spotkałem nawet moją byłą panią od angielskiego.
 Po lekcjach z Konradem i Szymonem wyszliśmy na dwór. Ja jeszcze wróciłem do domu. Chłopaki czekali pod blokiem. Poszliśmy nad Świnkę. Nieźle wylała w tym roku.
Normalnie Świnka ma bieg między tymi dwoma drzewami i jest znacznie płytsza. Obok macie dzisiejszą temperaturę. Jutro ma być aż 13 stopni. Zima wróci niebawem, ale na bardzo krótko. Thank God!

niedziela, 26 lutego 2017

Niedziela

 Zdjęcie zrobione w oknie.

Wczorajsza sesyjka z misiami.
.
Chcę opowiedzieć o tym co dzisiaj miało miejsce w kościele. Otóż, ksiądz proboszcz głosił kazanie. W międzyczasie pod ołtarz podeszło malutkie dziecko. Jego matka nie wiedziała co robić. Stała. Nie chciała przeszkadzać w kazaniu. Młodziak stał sobie naprzeciwko siedzącego obok zakrystii księdza. Ksiądz sobie siedzi i patrzy na dziecko, które odwzajemnia wzrok. Ksiądz w końcu kończy kazanie. W kościele cisza, a wtem proboszcz bierze chłopczyka za rękę, prowadzi przez kościół i oddaje go w ręce matki. Sytuacja przekomiczna, ale też łapiąca za serce. To było naprawdę urocze.

piątek, 24 lutego 2017

Wiatr, ciepło i pochmurno. Kocham to.

 

 

 

 

 
Ten wiatr, który wiał cały dzień i machał gałęziami drzew jak oszalały. To ciepło, które wystarczy by chodzić w lekkiej czerwonej bluzie z puchem. To majestatyczne, szare niebo, które zachwyca swym kontrastem z nagimi drzewami. Wiosna się zbliża. Już to czuję.
Tomasz Karolak mnie obserwuje na Instagramie :D

poniedziałek, 20 lutego 2017

Postcrossing



 Wczoraj znalazłem teczuszkę z papierami (paliliśmy je z mamą w kuchni, co za frajda), a wśród nich znajdowały się moje stare kartki z Postcrossingu. Ostatnią otrzymałem prawie 2 lata temu. Smuteczek. Planuję powrócić do tej akcji, bo jest po prostu czadowa.
Dzisiaj po lekcjach zobaczyłem, że ktoś udostępnił na Eurowizyjnej grupie mój poprzedni post na bloga. Ma teraz prawie 600 wyświetleń. Dziękuję za darmową reklamę. Lubię patrzeć jak ludzie kłócą się o NIC. To jest całkiem zabawne. Zwłaszcza jak mówią: "zapamiętamy to co napisałeś". Od cebuli już się nie obronię.
Dzisiaj pooglądałem sobie parodie. Nic nie poprawia lepiej humoru niż zabawne filmiki w sieci.

piątek, 17 lutego 2017

Budzikowy ranek

Nareszcie Weekend. Nareszcie mogę powylegiwać się w cieplutkim łóżeczku. Nastawiłem sobie budzik na 5:30, po to by wstać, pomyśleć sobie, że jest weekend i położyć się spać dalej. Uczucie wszakże wspaniałe. Jutro z Jasiem idziemy do teatru.

czwartek, 16 lutego 2017

Słowa i języki

Nastał ten dzień. Ogromny stres. Miałem ogromne szczęście, że miałem z kim go dzielić, bo ze znajomymi z gimnazjum i z lekcji wuefu. Wymienialiśmy się słówkami że wszystkimi. Ja miałem 32 na kartce i 13 w pamięci. Nie pomyślałem, że można mieć listę języków (w sensie, napisany język i po przeczytaniu, recytacja z pamięci). Nie zapomniałbym wtedy 4 języków (wietnamskiego, luksemburskiego oraz dolno- i górnołużyckiego. Miałbym wtedy 42 zamiast 38 i miałbym ex aequo 2. miejsce z dwoma koleżankami z klasy lingwistycznej. Tak to lipa. Miejsce piąte, a właściwie czwarte, bo podejrzałem kartkę jurorów. Po konkursie zrobiliśmy grupowe zdjęcie, oraz dostaliśmy po cukierku. Gdy chcieliśmy wyjść po dzwonku na lekcje (konkurs trwał całą poprzednią, a wyniki jeszcze przerwę), okazało się że łucznik się zaciął. Nie mogliśmy wyjść. W sekretariacie nie było nikogo, bo lekcja. Do kolegów nie, bo też lekcja... Śmialiśmy się z tej sytuacji. W końcu po może 10 minutach otworzył nam Pan woźny. A ja się spóźniłem na matmę. Fajny dzionek.

wtorek, 14 lutego 2017

14 lutego

Walentynkowa lekcja polskiego. Pani pokazuje nam specjalne wydanie gazetki szkolnej. Pełno tekstów z naszej klasy (a rysunki, wszelkie rysunki rysowała koleżanka, oczywiście również z naszej 1C). Pani poprosiła, abym je przeczytał na głos, ale nie chciałem. Klasa nalegała, więc to zrobiłem. Usiadłem na krześle nauczycielki. Prestiż.
Rano dostałem piernika od taty, a po lekcjach batonik od mamy. Ot, całe walentynki. Tata już widocznie świętuje tłusty czwartek, ponieważ kupił dla wszystkich po jednym pączku. Zapozowałem z pączkiem i batonikiem do zdjęcia na Instagramie (#przegryw #walentynki itp.). Miałem udawać, że płaczę, ale te zdjęcia były beznadziejne, więc zostawiłem te, na których mam normalną minę.
.
Zastanawiam się nad tym, czy nie zacząć morsować.

niedziela, 12 lutego 2017

Koniec remontu

  
Co łączy te trzy zdjęcia? Absolutnie nic! Chciałem aby zajmowały jak najmniej miejsca, więc są obok siebie. Pierwsze zostało zrobione po mszy świętej, drugie gdy królik stanął na dwóch łapach, a trzecie kilka minut temu, bo przestawiliśmy półkę na to miejsce. Remont oficjalnie można uznać za zakończony. I dzięki Bogu. Tyle rzeczy się po domu walało. Teraz mamy święty spokój.

piątek, 10 lutego 2017

Piątek

Dzisiaj na pierwszej godzinie wuefu mieliśmy ćwiczyć odbijanie piłki siatkowej. Po jakimś czasie mi się to znudziło, więc postanowiłem, że wezmę sobie drugą piłkę i zacznę nią żonglować. Skończyło się to tym, że pan namawiał nas na żonglerkę trzema i udało się, faktycznie, jednemu koledze, który wytrzymał z kilkanaście sekund. Gratki. Potem normalnie została nam siatkówka. Ostatnio rzadziej w nią gramy.
Dzisiaj miałem lekcję śpiewu przedłużoną o pół godziny. Jutro rano też muszę iść. Nigdy się nie wyśpię
 Zgroza! 

wtorek, 7 lutego 2017

Skarpetki

Tak poza recytacją "Bogurodzicy", z której dostałem piątkę to nic ciekawego się nie działo. Wstawiam więc zdjęcia moich skarpetek, które uważam za ładne.
 

poniedziałek, 6 lutego 2017

Kocia kawiarnia

Kiedyś było głośno o tej restauracji dzięki interwencji Elżbiety Jaworowicz.
Dzisiaj po lekcjach (btw, mamy nowego w klasie) poszedłem z Jasiem do Mrau Cafe.
Kociej kawiarni, w której można napić się kawy w obecności kilkunastu kotów.
Przy wejściu trzeba zdezynfekować ręce. Restauracja jest pełna drapaków, mostów i takich tycich legowisk.
Do zamówionych dań (dwie czekolady z bitą śmietaną, wegańskie bezy oraz tarta o smaku Oreo) dostawaliśmy pokrywki, by koty nie zlizywały resztek jedzenia.
Do nas się przypałętał jeden kociak. Wąchał mój plecak. Przyszliśmy, niestety, o takiej porze, kiedy to większość leniuchów odpoczywała.
Ten po lewej dopiero majestatycznie wygląda.
Ulica Orla, Lublin.