Naszła mnie ochota na post o tej tematyce. Siłownia. Wielu pomyśli, że to nie jest coś dla cukrzyka, ale ja zauważyłem same benefity mojego uczęszczania na treningi siłowe. Opowiem o tym, ale zacznijmy od początku.
Jesień 2017, po moich urodzinach, o ćwiczeniu na siłowni i o kulturystyce marzyłem od małego berbecia kiedy to wujek pokazywał mi pokazy strongmanów w telewizji, mocno mnie to zafascynowało. Wcześniej, na wakacjach, spędziłem tydzień w szpitalu, by wyrównać moją hemoglobinę, która była jak zwykle wtedy za wysoka. Skoczyła gdzieś w 2016 roku i nie chciała spaść. Wypytywałem wówczas jedną z pielęgniarek (którą znam od kiedy zachorowałem w 2005 roku) i panią dietetyk (którą też znam od 2005 roku) o pozytywne jak i negatywne skutki siłowni i o to, czy jest to dla mnie wskazane. Ze strony pań nie było żadnego sprzeciwu, tylko moja pani doktor prowadząca miała zastrzeżenia. Pani ordynator też nie miała nic przeciwko temu. Niemniej jednak po wakacjach poszedłem do lekarza rodzinnego, który skierował mnie do lekarza medycyny sportowej, z którym umówiłem się na wizytę dopiero 9 listopada. Dwa miesiące czekania w niepewności. Na szczęście pan doktor przyjął mnie z entuzjazmem i wręcz był zadowolony z tego, że jako cukrzyk chcę ćwiczyć na siłowni. Moje ćwiczenia zaczęły się już następnego dnia. Bałem się lekko, więc przyszedłem z kolegą (jeden z dwóch razy kiedy nie ćwiczyłem sam). Instruktorka wzięła nas na strefę kardio. Tak wyglądały moje treningi przez pierwszy tydzień, potem powolutku wdrażałem coraz to nowsze ćwiczenia na maszynach z pomocą pani instruktor. Z "panią instruktor" właściwie to jesteśmy na ty, ale to już nieistotny szczegół. W styczniu zacząłem ćwiczyć na wolnych ciężarach, oczywiście nie zapominałem o maszynach, które także męczyły moje mięśnie. Zaczęło się od hantli, potem od wyciskania na płaskiej, jeszcze później na skośnej. Robiłem także wznosy barków, wiosłowanie i wiele różnych ćwiczeń, których nie ma sensu wymieniać. Odstawiłem rower, jeżdżę nim teraz rzadziej. Jakieś trzy miesiące temu zacząłem robić martwe ciągi (rekord 95 kilogramów podniesione 10 razy), a liczbę treningów zwiększyłem z 3 w tygodniu do 4. Dwa tygodnie temu pierwszy raz spróbowałem wyciskania żołnierskiego. Nie wiem czemu nie zacząłem tego wcześniej, bardzo mi się spodobało.
Jakie więc korzyści przyniosła mi siłownia? Przede wszystkim, moja hemoglobina spadła z 8,5 we wrześniu do 7,1 w grudniu. W kwietniu było już 6,8 - najniższy wynik od lat.
Co mi urosło? Największe efekty widać u mnie w "łapie" (z 32 do 37 cm w 7 miesięcy) i na plecach. W udach mam 58 cm, lecz nie pamiętam niestety ile miałem wcześniej. Nogi od początku miałem wielkie, ale podejrzewam, że to wina tłuszczu.
W kwietniu na polecenie pani dietetyk pojechałem na konsultację w prywatnej firmie, w której pracuje. Zrobiono mi analizę składu ciała. Moja masa mięśniowa jest powyżej normy u osoby w moim wieku i o moim wzroście, ale też niestety otłuszczenie robi swoje. Masa tłuszczowa stanowiła wtedy 20% masy ciała. Myślę, że teraz to mogło spaść, zwłaszcza w nogach, które kiedyś były mięciutkie i się wylewały, a teraz jak je dotykam to już mniej tego tłuszczu czuję. Od 2 miesięcy moja waga się waha między 87-89 kilogramów.
Co do odżywek, biorę kreatynę, a także gainer z AllNutrition, który stosuję znacznie rzadziej ostatnio. Oczywiście nie zapominam o posiłkach i cały czas staram się konsultować z panią dietetyk (nawet w piątek udało mi się ją zobaczyć, bo przed zakończeniem roku pojechałem do szpitala odebrać nowy glukometr, bo pech chciał, że poprzedni zgubiłem)
Na moim Instagramie można zobaczyć jak się "chwalę" sylwetką, ale sądzę, że mam prawo do tego by dzielić się efektami mojej pracy.
I nie, nie biorę sterydów, choć insulina robi swoje, tak podejrzewam ;)