Strony

Strony

środa, 30 stycznia 2019

Przejadłem się śniegiem


Zima wygląda ładnie tylko na zdjęciach. W rzeczywistości może i jest równie piękna (ba! piękniejsza), ale także uciążliwa. Przemoczone buty, opóźniony ruch, zimno, że aż nie chce się żyć.
A tak to mogłoby być słońce i ciepło, albo chociaż z 15 stopni.
Przeglądaliśmy ofertę walentynkową w Flying Tigerze. Myślę, co bym tu mógł kupić dla mego lubego.
Tyle fajnych pierdółek do kupienia. Codziennie rozmarzam się o wspólnym domu pełnym takich różnych drobnych elementów i ozdób. Cieszy mnie taka wizja.



Śniegu, idź sobie, jest cię za dużo. Zima to zło, wolę lato.

sobota, 26 stycznia 2019

Racuchy

Jedno z noworocznych postanowień powoli się spełnia, bo miałem nauczyć się gotować jakichś nowych dań. Naleśniki już umiem, więc nadeszła pora na racuchy. Serdecznie pozdrawiam koleżankę z wykopu, która przesłała mi przepis (osobne podziękowania są na moim profilu: Cukrzyk2000). Gotowanie coraz to nowszych dań sprawia mi ogromną frajdę i naprawdę mocno się cieszę, że umiem już więcej niż np. ten miesiąc temu.
Na samym początku obrałem jabłka, potem wsypałem pół kilograma mąki do miski, usypałem kopiec, w którym zrobiłem maleńki dołek, do którego wsypałem łyżeczkę cukru, opakowanie cukru wanilinowego, pół szklanki zgrzanego mleka, lecz na samym początku zgniotłem pół kostki drożdży.
Przykryłem miskę na 15 minut, a w międzyczasie pokroiłem jabłka w kostkę
Dolałem resztę mleka, dodałem 2 jajka i szczyptę soli, zmiksowałem i wsypałem jabłka.
Wszystko zmieszałem łyżką, po czym przykryłem na 20 minut/
Potem wszystko usmażyłem i wyszły mi naprawdę pyszne racuchy :)
Jak skończą mi się drożdże w tabletkach (które kupiłem przed studniówką) to zrobię sobie trochę drożdży z mlekiem, co starczą może na 3 dni. Robię coraz to nowsze rzeczy by broda mi wreszcie urosła. Robię masaże, smaruję się oliwką, biorę te drożdże w tabletkach. Ciekawe czy dam radę mieć jakiś przyzwoity zarost do końca roku.

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Ci źli geje! Kogo krzywdzi homoseksualizm?

Zabraniam wam się kochać! Nie możecie, to nienaturalne!
Często człowiek może spotkać się z jakąś niechęcią do różnych grup społecznych. Jedną z nich jest krąg LGBT+, który sam w sobie nie jest zły i nie przedstawia jakichś złych wartości. Po prostu homofobia jest i ma się całkiem dobrze w Polsce. Niemniej jednak zastanawia mnie dlaczego?
Kogo krzywdzi homoseksualizm?
Odpowiedź jest banalnie prosta: NIKOGO!
Nie widzę żadnego najmniejszego sensu w niechęci kierowanej w stronę ludzi, którzy najzwyczajniej w świecie okazują sobie miłość. Nie muszą to być obsceniczne zachowania, a zwykłe, nikogo niekrzywdzące, takie jak trzymanie się za ręce, czy przytulenie (my akurat mamy to szczęście, że nikt nas jeszcze nie zaczepił przez to).
To jest nienaturalne
Tak jak większość rzeczy, które robią ludzie. Ryba nie umie czytać, słoń nie umie malować jak Bruegel, pasikonik nie zatańczy flamenco, a chomik nie nauczy się arabskiego. Jesteśmy ludźmi i po prostu my możemy więcej.
To jest obrzydliwe
To nie patrz, nikt ci nie każe, możesz sobie popatrzeć na kwiatki w ogródku, albo poczytać Lovecrafta.
Geje nie mogą mieć dzieci
Ludzie to nie maszyny do płodzenia dzieci.
Biblia/Koran itp. mówi, że to złe
Nie każdy wierzy w Boga. Natomiast jak wierzy, to nie musi sądzić, że za homoseksualizm zostanie skazany na wieczne potępienie
Geje częściej mają HIV
Nie martw się, hivem się nie zarazisz poprzez wdychanie tego samego powietrza co nosiciel tego wirusa.
Ruchy LGBT indoktrynują nasze dzieci
Jeśli naukę o tolerancji i akceptacji traktujemy jako indoktrynację to jest mi najzwyczajniej w świecie przykro. Dzieci powinny uczyć się o tym, że tacy ludzie na świecie istnieją i nie zrobią im krzywdy, bo geje, lesbijki, biseksualiści i inni są normalnymi ludźmi. Nienormalne jednostki zdarzą się we wszystkich grupach, nawet wśród psychiatrów.
Jest wiele zarzutów stawianych ruchom LGBT, które są nieprawdziwe i krzywdzące. Jesteśmy najmądrzejszym gatunkiem na Ziemi, a nie potrafimy pojąć, że dwie panie i dwóch panów mogą tworzyć normalne związki.

niedziela, 20 stycznia 2019

Krótko o przeludnieniu

Zanim tak naprawdę zacznę, pragnę wspomnieć o tym, że wszelkie materiały ikonograficzne i nie tylko pochodzą z anglojęzycznego artykułu na Wikipedii nt. przeludnienia.
Na samym początku, pragnę przedstawić wykres liczby ludności świata na przestrzeni ostatnich 12 tysięcy lat. Liczba ta między początkiem naszej ery, a końcem siedemnastego wieku jest stabilna i oscyluje wokół 500 milionów osób. Jednak to się zmieniło, a sam wskaźnik zaczął chaotycznie rosnąć - i tak mamy od 2011 roku ponad 7 miliardów ziemian. Liczba ta jest bliska 8, ale na te prawdziwe 8 trzeba poczekać jeszcze kilka lat. Może 5.
Słabo rozwinięte państwa najbardziej przyczyniają się do tego stanu rzeczy. Tutaj podaję dla przykładu piramidę płci i wieku dla Afganistanu.
Sam Afganistan wyróżnia się na mapie współczynnika dzietności w Azji. Na świecie też.
Tak natomiast wygląda przyrost naturalny na Ziemi. Najwięcej nowych obywateli przybywa Indiom - ponad 15 milionów rocznie. Wystarczą nieco ponad 2 lata i przybywa tam kolejna Polska.
ODCHODZĄC OD POKAZANYCH MAP
Pragnę opowiedzieć co o tym sądzę ja - antynatalista. Antynatalizm jest poglądem polegającym na tym, że narodziny są negatywnym zjawiskiem.
To jest prawda. Na czas takiego wzrostu liczby mieszkańców Ziemi ten pogląd jest słuszny, jednakże nie znaczy to, że mamy zaprzestać się rozmnażać. Chodzi bardziej o to by robić to świadomie, bo z tylu mieszkańców Ziemi nie ma pożytku. Szerzyć będą się dysproporcje między bogatymi, a biednymi. Wzrośnie liczba ludzi skrajnie biednych, co jest złe samo w sobie. Do tego dojdzie jeszcze większa ingerencja w środowisko naturalne. My - ludzie, zniszczymy tę planetę jak będziemy dalej tak się rozmnażać. To ile mieszkańców nasza planeta jest w stanie utrzymać, nie jestem w stanie tego powiedzieć.
Wyobraźcie sobie, że kiedyś (początek XIX wieku) kobieta w USA miała średnio 7 dzieci - więcej niż wówczas w Nigerii.
Według Organizacji Narodów Zjednoczonych przybywa rocznie blisko 70-80 milionów ludzi. Do 2030 roku przybędzie nam kilka nowych megamiast (Londyn, Teheran, Luanda, czy Seul).
Zaledwie 52 miasta z 1146 na całym świecie z liczbą mieszkańców powyżej 500.000 w latach 2000-2018 spotkały się ze spadkiem ich ludności (w tym m.in. Łódź). Policzyłem to na szybko i jest to ledwie ok. 4,5%. Wszystkie dane zebrałem z tego źródła: Link. Jest to publikacja ONZ nt. rozwoju miast i urbanizacji. Bardzo polecam przeczytanie wszelakich informacji tam zawartych, znajdziemy tam m.in. szacowane ryzyko katastrof naturalnych w miastach powyżej 500.000 mieszkańców, a także listę miast liczących ponad milion obywateli - Chiny i Indie królują, USA znajdują się nieco dalej w tyle.
Wróćmy jeszcze do skutków globalizacji:
- Ilu ludzi wykarmi Ziemia? Ilu napoi? Nie damy rady zaspokoić wszystkich podstawowych potrzeb
takiej ilości. To jest po prostu niemożliwe, limit ludności świata został przekroczony.
- Deforestacja. Wszystko się zrobi pod nowe miejsca do zamieszkania. Zmniejszająca się liczba lasów przyczyni się do drastycznych zmian klimatycznych
- Podwyższone wskaźniki przestępczości
- Niehigieniczne warunki życia
- Podwyższający się wskaźnik umieralności niemowląt, ze względu na wysoki współczynnik dzietności w krajach słabo rozwiniętych
- Podwyższone ryzyko rozszerzania się chorób i epidemii.
Do tego dodam coś od siebie. Ważna jest tutaj także wygoda. Korki na ulicach, tłumy w miastach, tłok w autobusach i komunikacjach miejskich i międzymiastowych. Przy okazji wysoka liczba osób będzie starała się na miejsce np. na uczelni, co powoduje, że mniej osób jest w stanie podjąć się dobrego jakościowo kształcenia pomimo dużych umiejętności.
Z jednej strony ludzi rodzi się co raz mniej, ale nadal dużo. Miejmy nadzieję, że z czasem to się zmieni i rodzina (a w tym dzieci) będą planowane świadomie i rozważnie.

wtorek, 15 stycznia 2019

Zabawa włosami


Gęste włosy są bardzo fajne, do tego moje bardzo łatwo się układają, więc mogę się nimi bawić gdziekolwiek zachcę. Wszystkie zdjęcia z dzisiaj :)

czwartek, 10 stycznia 2019

Śnieg w okolicach nadrzecza


Takie widoki zimą tuż za moim domem. Wracając z lekcji nie wszedłem od razu do domu, a zszedłem za blok by porobić zdjęcia. Śnieg wlazł mi do kamaszy, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Momentami czułem, że jest ślisko. W końcu Wieprz leży kilkanaście metrów poniżej ulicy, przy której mieszkam, a skarpa jest dosyć stroma. 
Nie poślizgnąłem się ani razu, o dziwo, ale często miałem to w myślach. Połaziłem po tym niezwykle malowniczym miejscu i podziwiałem przez chwilę. Cieszy mnie niezmiernie fakt, że taka ładna okolica znajduje się dosłownie tuż za moim domem i mogę tam przyjść w każdej chwili. To miejsce ma spory potencjał, niejednokrotnie wnioskowałem o budowę tam bulwaru i przystani kajakowej. Nie byłby to duży koszt. Może się doczekam, ale szczerze wątpię znając to miasto. Był to główny podpunkt mojej kampanii wyborczej w wyborach samorządowych. Mój KWW (i nie tylko) miał to w swoim programie, a w 2017 składałem taki projekt do budżetu obywatelskiego. 
W sumie nie będę tu mieszkał. Gdzieś się przecież uwiję, ale dla mnie przygodą i prawdziwym wyzwaniem będzie zamieszkanie daleko stąd. Napawa mnie to optymizmem. Może Słupsk, może Kołobrzeg? Może być to również powiat poznański (najlepsze miejsce do życia w Polsce według mnie) lub powiat kłodzki. Czas pokaże. 
Pojutrze studniówka. Jestem podekscytowany. Myślałem, że pomaluję włosy, ale ostatecznie tego nie zrobię, bo mam nawet ładne. Do tego są miłe w dotyku i nie warto ich niszczyć kolejnym malowaniem. Wczoraj zrobiłem zdjęcie (patrz wyżej), które tak mi się spodobało, że nawet profilowe na Facebooku zmieniłem (nigdy nie miałem tylu polubień pod profilowym :O) i dodałem na IG. Rzadko mi się podobają moje zdjęcia zrobione za pierwszym razem. 

wtorek, 1 stycznia 2019

Noworoczna lista postanowień

Kolejno: ostatnie zdjęcie w 2018 roku i pierwsze zdjęcie z 2019
Wchodzę teraz w 2019 rok i mam pełną listę postanowień, z których muszę spełnić minimum 80% (wtedy uznam, że 2019 będzie lepszy niż 2018)
  • Dożyję do końca roku - podstawa, chociaż jestem młody, to nic nie jest wiadome.
  • Rzucę palenie - może nie od razu, ale na pewno dam radę, niepotrzebne mi to.
  • Pojadę do Berlina (ponownie, ale mam nadzieję, że tym razem samemu), a na miejscu:
  • zobaczę pandę po raz pierwszy w życiu
  • i wejdę na Fernsehturm.
  • Średnia z moich wszystkich matur wyniesie minimum 75% 
  • a w tym matura z geografii na ponad 80%
  • z rozszerzonego angielskiego także
  • Na świadectwie maturalnym nie będę miał żadnej dwójki (jak przez całą edukację nie miałem, to w ostatniej klasie też nie będę miał
  • Zdobędę w tym roku ponad 10 tysięcy wyświetleń na blogu (około 75 tys.)
  • Będę miał ponad 40 cm w bicepsie (aktualnie - 38 lub 39, różnie wychodzą mi te pomiary)
  • Nie przekroczę 90 kg wagi (moja waga oscyluje wokół 84 kg)
  • Nauczę się gotować 3 nowych dań
  • Zapuszczę brodę, taką z prawdziwego zdarzenia
  • Dostanę się na studia w Anglii (najlepiej London Metropolitan University)
  • Kupię brytyjskie czasopismo
  • Przeczytam 5 książek
  • Znajdę pracę sezonową
  • Zagłosuję w wyborach do europarlamentu i parlamentarnych na partię Roberta Biedronia
  • Na Instagramie w ciągu roku dostanę co najmniej 50 tysięcy polubień, bo na 2018 rok sytuacja wyglądała tak: