Strony

Strony

czwartek, 4 maja 2017

Szwecja w jeden dzień - Nyköping na spontanie

 Do Lublina na lotnisko przyjechaliśmy około godziny 11. Wylot był o 12:50
 Tutaj jesteśmy w strefie bezcłowej na lotnisku w Świdniku.
 A tu już lecimy. Nasze morze.

 Przed odlotem Jasiek kupił mi gazetę. Do miasta dolecieliśmy przed 14:30
 Bałem się niemiłosiernie. Musiałem trzymać mamę za rękę ze strachu podczas lądowania. Ten samolot był straszny.
 Pod lotniskiem czekają autobusy (chociaż, "czekają" to złe określenie. Czasami to na nie trzeba poczekać), a bilety kupujesz w saloniku prasowym (pytaliśmy o to w informacji turystycznej)
 W tym samym sklepiku po przyjeździe autobusem na lotnisko kupowaliśmy różne pierdółki.







 Dotarliśmy na deptak. Jest tu mnóstwo sklepów, restauracji i innych tego typu przybytków, ale do żadnego z nich nie zaglądnęliśmy, bo mieliśmy mało czasu.

 Byliśmy także w kościele protestanckim, którego wnętrze zobaczycie niebawem.


 Oto rzeka, nad którą leży miasteczko (nazwy jej nie pamiętam), tuż obok tejże rzeki mamy wnętrze kościoła.
 Taka konkluzja. Szwedzi ogólnie to ładni ludzie. Dziewczyny piękne, chłopaki przystojne.

 Co ciekawe, w Szwecji znaki drogowe przedstawiają obie płcie. Na pierwszym planie jest mężczyzna, a na drugim dokładnie ten sam znak, tyle że z kobietą.

 Zamek. Najlepiej iść tam od deptaka, gdy spotka się taki mini parking dla rowerów i idąc schodami w górę. Tak jak powyżej.

 Dziedziniec zamku.
 Pięknie tutaj jest naprawdę. Idąc tym bulwarem napotkaliśmy tradycyjnie wybudowane domki (jeden z nich miał trawę na dachu), a z budynku obok niego wyskoczyły trzy króliczki, które wybudowały sobie norki pod chatką. Urocze maleństwa.


 Tutaj coś się troszeczkę pomieszało, bo to zdjęcie nad tym zdaniem, po prawej stronie, też przedstawia wnętrze dziedzińca.
 Wracamy na deptak




 Znowu byliśmy w tym sklepiku z prasą, ale oprócz biletów kupiliśmy słodycze. Zaraz zobaczycie jakie. Jadąc autobusem, zwróciłem uwagę na te ekrany. Zarówno jak przyjeżdżaliśmy i wracaliśmy. Są tam informacje społeczne jak należy się zachować (np. odłożyć swój plecak z siedzenia i ustąpić miejsca staruszkowi), a także (mam nadzieję, że dobrze zrozumiałem) aplikacji, która potrafi powiedzieć ci, gdzie jest autobus, którym masz zamiar jechać i kiedy przyjedzie na twój przystanek. W Polsce takie coś to marzenie raczej, choć nie wiem. Nie wydaje mi się to być niemożliwe.
 Chciało mi się pić, więc takie coś kupiłem
 W strefie bezcłowej kupiliśmy kilka pamiątek, paragon też nią jest. Dwie butelki wody też niejako są, bo to wprost ze Szwecji :). Na odprawie bramka mi zapiszczała. Ochroniarz po angielsku powiedział mi, że maszyna mnie wybrała. Dosłownie. Przeszukał mnie całego, po czym wziął taki biały papierek, pomacał mi nim wewnętrzne i zewnętrzne strony obu dłoni, a potem tym samym paskiem, pani ochroniarz nr 2 (bardzo miła, sympatyczna i uśmiechnięta) muskała moje rzeczy, na które wskazałem (tj. plecaczek, pompa insulinowa oraz kurtka)
 Na paragonach z lotniska widnieją napisy: "życzymy miłego lotu".
 Tych Kexów kupiłem trzy, ale nie chciało mi się ich wyciągać.
Na lotniskach dają takie karty sim, dzięki którym za darmo możesz dzwonić do rodziny za granicą. Mają automatycznie na koncie 15 koron. Po locie (też troszeczkę panikowałem, zwłaszcza przy starcie, bo tłukło okropnie, a przy lądowaniu przytulałem się do mamy) mogliśmy wejść do kokpitu i porozmawiać z pilotami, bo wcześniej pytaliśmy o to stewardów. Pozwolili nam, więc zobaczyliśmy jak to wygląda w środku. Obydwaj siedzieliśmy na miejscu pilota, robiliśmy zdjęcia, trochę się pośmialiśmy. Popytaliśmy też ich, jak długo latają, czy miewają jakieś poważne awarie, czy latania wojskowe różni się mocno od tego cywilnego... No po prostu fajna sprawa. Powiedziałem pilotom, że to był mój pierwszy lot, że trochę panikowałem, ale przynajmniej przezwyciężyłem strach. Panowie coś zarzucili ze statystykami, że autem jest gorzej, bo więcej osób ginie. Pisałem o północy na Snapchacie, że boję się latać samolotem, to Mateusz wysyłał mi linki do katastrof lotniczych, a ja sam udostępniałem linki do stron ze sposobami na przeżycie potencjalnej katastrofy lotniczej.
Cudowny dzień, cudowny miesiąc, cudowny rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz