Minęło ponad 50 lat od ogłoszenia encykliki "Humanae Vitae". Potwierdzała ona opinie wcześniejszych papieży odnośnie antykoncepcji, m.in Piusa IX, który nazywał ją "gwałceniem aktu naturalnego". Papież Paweł VI w tejże encyklice stwierdził, że stosowanie sztucznych regulacji poczęć to grzech ciężki. Niemniej jednak przyznał, że wolno jest małżonkom współżyć w okresie naturalnie niepłodnym.
W artykule na łamach "Miłujcie się!" napisano dlaczego antykoncepcję należy odrzucić.
Powody są następujące: zniekształca osobowość człowieka, niszczy zdrowie, sprzyja decyzji o zabiciu poczętego dziecka w przypadku tzw. zawodu (poważnie), niszczy więź małżonków, zaburza przebieg współżycia i czyni je coraz mniej atrakcyjnym (zwłaszcza dla kobiety), a do tego przyczynia się do rozpadu małżeństw.
Tymczasem papież Franciszek twierdzi, że antykoncepcja nie musi być postawą postrzeganą jako zło konieczne. Przytoczył nawet historię o zakonnicach w Kongo Belgijskim. Ówczesny papież zgodził się, aby zakonnice, które były narażone na gwałty ze strony walczących o niepodległość mogły zażywać środki antykoncepcyjne. Ksiądz Ambrogio Valsecchi w 1967 roku pytał: "dlaczego to, co było dobre dla zakonnicy w Kongo - w perspektywie jej dobra osobistego, duchowego - nie może być dobre dla zamężnej kobiety…?". Za swoje poglądy musiał opuścić katedrę uniwersytecką.
Inne słowa papieża Franciszka traktują o tym, że Kościół niezmiennie broni wizji ludzkiej seksualności skierowanej na tworzenie życia. Zatem mamy tutaj sprzeczność. Stosunki płciowe w okresie niepłodnym również nie powinny mieć miejska zgodnie z tą wizją.
Przenieśmy się teraz do tematyki in vitro. Dlaczego Kościół mówi stanowcze "nie"? Ponieważ traktowane jest, kolokwialnie mówiąc, jako "zabawa w Boga", a człowiek pojawia się na zamówienie. Część przedstawicieli Kościoła twierdzi, że to omijanie, a nie pomoc w rozwiązaniu problemu niepłodności. Poza Kościołem Katolickim, inne Kościoły Chrześcijańskie dopuszczają in vitro jako metodę leczenia niepłodności. W naszym kraju pozycja Kościoła jest mocno uprzywilejowana jeśli chodzi o kwestie społeczne i polityczne. Przykładowo według niego dopuszczalnym jest złożenie nasienia tylko w pochwie. Takie stanowisko uniemożliwia badania nasienia oraz jego wykorzystania w leczeniu niepłodności. Do tego dochodzą kwestie związane z uprzedmiotowianiem dziecka i selekcją genetyczną. Nikt jednak nie myśli, że dla wielu par jest to jedyna możliwość do posiadania własnego potomstwa. Zarodki są odpowiednio przechowywane, nie niszczy się więc ludzkiego życia wbrew niektórym opiniom.
W artykule na łamach "Miłujcie się!" napisano dlaczego antykoncepcję należy odrzucić.
Powody są następujące: zniekształca osobowość człowieka, niszczy zdrowie, sprzyja decyzji o zabiciu poczętego dziecka w przypadku tzw. zawodu (poważnie), niszczy więź małżonków, zaburza przebieg współżycia i czyni je coraz mniej atrakcyjnym (zwłaszcza dla kobiety), a do tego przyczynia się do rozpadu małżeństw.
Tymczasem papież Franciszek twierdzi, że antykoncepcja nie musi być postawą postrzeganą jako zło konieczne. Przytoczył nawet historię o zakonnicach w Kongo Belgijskim. Ówczesny papież zgodził się, aby zakonnice, które były narażone na gwałty ze strony walczących o niepodległość mogły zażywać środki antykoncepcyjne. Ksiądz Ambrogio Valsecchi w 1967 roku pytał: "dlaczego to, co było dobre dla zakonnicy w Kongo - w perspektywie jej dobra osobistego, duchowego - nie może być dobre dla zamężnej kobiety…?". Za swoje poglądy musiał opuścić katedrę uniwersytecką.
Inne słowa papieża Franciszka traktują o tym, że Kościół niezmiennie broni wizji ludzkiej seksualności skierowanej na tworzenie życia. Zatem mamy tutaj sprzeczność. Stosunki płciowe w okresie niepłodnym również nie powinny mieć miejska zgodnie z tą wizją.
Przenieśmy się teraz do tematyki in vitro. Dlaczego Kościół mówi stanowcze "nie"? Ponieważ traktowane jest, kolokwialnie mówiąc, jako "zabawa w Boga", a człowiek pojawia się na zamówienie. Część przedstawicieli Kościoła twierdzi, że to omijanie, a nie pomoc w rozwiązaniu problemu niepłodności. Poza Kościołem Katolickim, inne Kościoły Chrześcijańskie dopuszczają in vitro jako metodę leczenia niepłodności. W naszym kraju pozycja Kościoła jest mocno uprzywilejowana jeśli chodzi o kwestie społeczne i polityczne. Przykładowo według niego dopuszczalnym jest złożenie nasienia tylko w pochwie. Takie stanowisko uniemożliwia badania nasienia oraz jego wykorzystania w leczeniu niepłodności. Do tego dochodzą kwestie związane z uprzedmiotowianiem dziecka i selekcją genetyczną. Nikt jednak nie myśli, że dla wielu par jest to jedyna możliwość do posiadania własnego potomstwa. Zarodki są odpowiednio przechowywane, nie niszczy się więc ludzkiego życia wbrew niektórym opiniom.
Są też i tacy, co twierdzą, że naprotechnologia jest bardziej skuteczna i wzbudza mniej kontrowersji. Rząd pod wpływem nacisku ze strony KK postanowił utworzyć "Program kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce na lata 2016–2020". Zastąpił on rządowy program refundacji in vitro, dzięki któremu urodziło się ok. 22 tys. dzieci. Od 2016 do października 2018 r., z pomocą programu w całej Polsce urodziło się 70 dzieci, a danych na 2019 rok nie podano. Wydano na to 100 milionów złotych. Warto samemu pomyśleć, czy były to dobrze wydane pieniądze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz