Niedawno spadł śnieg, a ja dowiedziałem się o tym fakcie przypadkiem. Nie zwracałem nawet uwagi na to jak wygląda podwórko przez kilkanaście godzin. Dla kogoś, kto żyje w harmonii między miejskim zgiełkiem, a naturą, jest to nie do pomyślenia, a jednak.
Nocne, opustoszałe miasteczko.
Zdziwił mnie mocno fakt, że po północy na dworze, bez pomocy latarni drogowej (które najwidoczniej lubią być wyłączone akurat na tej ulicy) może być tak jasno.
Bardzo tęskniłem za możliwością wyjścia w zewnętrzny świat. Nie przeszkadzał mi też mróz. Chciałem po prostu skorzystać od razu z tego, że mogę wyfrunąć. Te dni w zamknięciu dały mi wiele do myślenia. Najgorsze jest być zdanym tylko na pomoc innych osób. Oczywiście, nie znaczy to, że za tą pomoc nie jestem wdzięczny, bo jestem, i to ogromnie, aczkolwiek te rzeczy, które zazwyczaj robiło się samemu, takie jak zakupy, czy wynoszenie śmieci, stały się czymś, czego nie mogliśmy zrobić, a co za tym idzie, staliśmy się kompletnie niesamodzielni. Cieszę się, że to już dobiegło końca, pomijając te kwestie, o których pisałem niecały tydzień temu. Ten trudny czas zmusił mnie także do ciężkiej decyzji. Będę musiał usamodzielnić się szybciej niż to sobie wyobrażałem. Z jednej strony jest to ekscytujące, bo traktuję to jak przygodę. Z drugiej natomiast, mam z tyłu głowy pewne obawy i lęki, które mam nadzieję pokonać. Bo jak nie ja to kto? Mam nadzieję, że tym co niedługo będzie się działo w moim życiu, zmotywuję choć jedną osobę do tego, by postąpiła tak, by nie bała się działać ku lepszemu, tylko po prostu to zrobiła.
Dasz radę! Wiem, że teraz jest ciężko, ale będzie lepiej! Trzymaj się, ściskam
OdpowiedzUsuń