Walentynki, święto zakochanych. Co tu dużo opowiadać. Spędzam je najlepiej jak się tylko da. Poszliśmy więc do łódzkiego zoo.
Prezent od ukochanego i bilet.Wśród wielu gatunków przeróżnych słodkości obserwować mogliśmy też majestatyczne ptactwo.
A także surykatki rodem z "Króla Lwa".
Wśród lokalnych polityków PiS zawrzało po tym, jak zoo postanowiło zrobić akcję pt. "Szlak męskich narządów miłości u zwierząt". Jak dla mnie jest to czysto edukacyjna inicjatywa z lekką dozą humoru. W sam raz na walentynki. Udało mi się sfotografować dwie pandy małe, które "dają sobie dzióbka"
I tygrysy syberyjskie były.
No i kangury. Tylko, że się schowały, więc nie było co fotografować. Kupiłem sobie za to monetę z wizerunkiem mojego drugiego ulubionego (po pandach) zwierzęcia.
Papuga i hipopotam.
Najbardziej jadowity płaz na ziemi. A wydaje się być taki niewinny.
No i tęcza w akwarium. Okazja czyni fotografa. A później już do domku, gdzie zamówiliśmy pizzę. No i fotka w nowych ubrankach, które sobie kupiłem w tym tygodniu. Bluza i skarpety ze Spongebobem no i nowe spodenki. Zwyczajny dzionek, ale dla mnie wyjątkowy.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń