Trzy godziny dzielą mnie od wylotu z lotniska Chopina w Warszawie na tunezyjską wyspę Dżerbę. Ekscytacja miesza się u mnie z lekkim strachem, albowiem boję się latać. Nawet jeśli nie jest to mój pierwszy raz (4 lata temu leciałem z Lublina do Sztokholmu, a dokładniej do Nyköping). Czytam poradniki jak mniej stresować się lotem. Wierzę, że będzie dobrze. Pociesza mnie wizja wylądowania w innym klimacie. Za kilka godzin będę przecież na innym kontynencie i mogę się tym podzielić ze światem. Ahoj przygodo!
Instagramowe klimaty. Zawsze marzyłem by zrobić takie zdjęcie przed podróżą samolotem. |
Czuję się senny, ale mam nadzieję, że uda mi się pospać trochę dopiero w samolocie, by czas w nim szybciej mi zleciał. Start o 5:30. Lot ma trwać trzy godziny. Dam radę! Na miejscu napiszę dalszą część mojego dnia. Nie zawaham się wrzucić zdjęć!
Edit: 10:13
Piszę prosto z Afryki. Zameldowałem się w hotelu i czekam na spotkanie organizacyjne. Na zewnątrz jest strasznie duszno, ale ludzie są mili. Jedna z pracownic hotelu gdy dowiedziała się, że jestem z Polski powiedziała do mnie „Siema” co mnie rozbawiło do łez.
Pod lotniskiem. Od razu po wyjściu z tego chłodu poczułem tę afrykańską temperaturę. Jadąc autobusem mijałem kilka miejscowości i widziałem wiele palm i niewidzianych przeze mnie nigdy roślin. Czułem się jak w ogrodzie botanicznym, tylko że na żywo.Tunezyjska wiza zawitała w moim paszporcie.
Edit: 12:31
Czas tu bardzo powoli płynie.
Zdążyłem popływać w przyhotelowym basenie. Przy okazji pokażę jak wygląda taras obok mojego pokoju.Zachwyca mnie tu szczególnie roślinność. Jest taka nietypowa. W Polsce czegoś takiego na pewno nigdy nie ujrzę. W recepcji udało mi się wymienić euro na lokalną walutę. Powiem wam o niej ciekawostkę. Wywożenie jej poza granice Tunezji jest nielegalne! A co jeszcze ciekawsze nie każdy nominał wyglada tak samo. Np. dostałem spory komplet banknotów o nominale 10 dinarów i kilka przedstawia inną osobę niż pozostałe. Niemniej jednak obydwoma można płacić!
Widok z holu na basen.
Edit: 18:07
Mała anegdotka. Kilkanaście lat temu pojechałem z mamą na Węgry i chciała mi kupić coś do picia. Szukaliśmy słodkich napojów bez cukru i za każdym razem jak coś znaleźliśmy to jednak tam był. Ja jako małe dziecko byłem straszenie zły i mówiłem mamie, że gdyby składniki były napisane po arabsku to by nie rozczytała, że tam jest cukier. I dzisiaj nadszedł dzień gdzie kupiłem tak sobie Coca-Colę z arabskimi napisami.
Przeszedłem się nad Morze Śródziemne i zdałem sobie sprawę, że do tej pory jedyne morze nad jakim byłem to Bałtyk. Kosmos.
Ja chciałem tylko pójść zobaczyć morze, a zostałem zaciągnięty na wielbłąda!
O k..., filister jednak xD
OdpowiedzUsuń