Dzisiaj krótko. Zostałem zabrany na kolejną przejażdżkę. Tym razem do miasta Jantarnyj (pol. Palmniki). Cel? Zachód słońca. I był to cudowny widok. Biegałem jak szalony, jak pies. Uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy.
W jednym z barów przypominających plażowe bungalow rodem z Polinezji Francuskiej wypiłem koktajl przy ladzie siedząc na huśtawce. Wszędzie dookoła porozstawiane były leżaki z zasłonami, a także drewniane parasolki, które przy wejściu całkowicie zasłaniały linię brzegową.
Widoki jak z tropików.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz