Strony

Strony

czwartek, 5 czerwca 2025

Arbuz

Wczoraj wpadłem na dość głupi, a zarazem śmiały pomysł. Kupiłem w pobliskim supermarkecie arbuza. Chciałem spróbować go zgnieść swoimi udami. Wydawało mi się to łatwym zadaniem, ale srogo się przeliczyłem. Przez kilkanaście minut nie mogłem go ruszyć. Ani drgnął. Często widziałem fitness influencerów podejmujących się tego wyzwania. Nawet najwięksi kolesie mieli z tym trudności. Kobiety radziły sobie z tym zdecydowanie lepiej. Wszystko zależało od wielkości i twardości. Nie mógł być ani za duży, ani za mały. Mój był w sam raz. Dopiero, gdy byłem już cały mokry od potu i zasapany, owoc poddał się i pękł. Umiarkowanie, ale pękł. Ostatecznie robotę musiałem dokończyć rękami. Całe szczęście, arbuz nie rozbryzgał się, dzięki czemu mogłem go po wszystkim zjeść, bo nie lubię marnowania jedzenia.


Dziś w nocy miałem kolejny trening i po raz pierwszy od dłuższego czasu widzę, że wróciła do mnie waskularyzacja. Do dwudziestej trzeciej nie mogłem zbić cukru, który dopiero po dwunastej spadł do idealnego poziomu, żebym mógł ruszyć cztery litery na siłownię. Mam nadzieję, że nogi mi wybaczą wczorajsze zajście, bo za parę godzin zamierzam je ponownie pomęczyć. 

1 komentarz:

  1. Aż strach położyć ci teraz głowę na kolanach

    OdpowiedzUsuń