Ilości placów, ulic, pomników, czy innych instytucji nazwanych imieniem papieża Jana Pawła II nie da się zliczyć. Ostatnio na jaw wyszły kolejne fakty odnośnie jego osoby. Dokument TVN w tej sprawie wywołał wiele emocji. Jan Paweł II wiedział o pedofilii w Kościele. Jako kardynał "chronił przede wszystkim instytucję, a nie ofiary". Konserwatywni prawicowi politycy zaczęli stać murem za papieżem tak bardzo, że aż musieli w sejmie przepchnąć uchwałę w obronie dobrego imienia JP2 (źródło).
Jednak największą ironią w tym wszystkich jest ilość szkół nazwanych jego imieniem - 1172 (dane z RSPO). To mnie najbardziej przeraża. Niektórzy ludzie są tak zaślepieni i zapatrzeni w "autorytet", że nie potrafią przyjąć do siebie, że coś takiego może jednak być prawdą. Dla nich nie liczy się dobro dzieci, tylko dobro Kościoła. Nie wiem nawet jak to skomentować. A sam fakt, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało ambasadora USA za ten materiał to już szczyt wszystkiego.
Smutne jest to, że Wojtyła traktowany jest jak wszech-autorytet we wszech-kategoriach.
OdpowiedzUsuńTo świadczy o naszym narodzie, że Polacy niestety potrafią być tak zaślepieni fanatyzmem, że nawet nie potrafią rozdzielić, że dana postać może być wielowymiarowa. Że może być autorytetem w jednej dziedzinie, ale nie musi być wcale autorytetem w innej, a nawet może mieć swoje ciemne strony.
Dla mnie osobiście JPII nie jest autorytetem ani nie jest "wielki" w żadnej dziedzinie:
- wielki teolog?
Od samego początku pontyfikatu był krytykowany przez wielu teologów, których konsekwentnie uciszał, bo samokrytyki nie miał gościu za grosz;
- wielki myśliciel?
Jego teologia ciała, powstała po "natchnieniu" przez chore bajdurzenia Półtawskiej dopieprzyła kobietom bardziej, niż wszyscy wcześniejsi "myśliciele" razem wzięci;
- wielki poeta?
Raczej grafoman.
- wielki człowiek?
"Po owocach ich poznacie", tak piszą. No to właśnie poznajemy. A wcześniej poznali masowo umierający na AIDS ludzie w Afryce i poznały jego wielkość i człowieczeństwo zgwałcone brutalnie na wojnie Bośniaczki.
Czy ktoś, kto słyszy wołanie zarodków, ale ma gdzieś cierpienie brutalnie gwałconych kobiet i równie brutalnie wykorzystywanych dzieci może być w ogóle postrzegany jako autorytet moralny?
Jeśli jednak ktoś się chce upierać, że był "Wielkim Polakiem", bo przyczynił się do obalenia komunizmu, to niech sobie uważa go za wielkiego - ale w tej jednej, konkretnej dziedzinie.
A nie "wszech-wielki" we wszystkim... bo tak.
A swoją drogą - "Wielki Polak"...
Tyle wstydu przyniósł Polsce, że ja bym raczej był ostrożny i w takim określeniu.
1172 szkół imienia obrońcy pedofili. jestesmy w gównie po uszy.
OdpowiedzUsuńNie mówię że casus Savile'a powinien być jakimś przykładem bo też policja chyba sobie niewiele robiła ze zgłoszeń i afera była dopiero po śmierci ale kurde, przynajmniej wszystkie miejsca nazwane jego nazwiskiem w podziękach za działalność charytatywną pozmieniały nazwy
OdpowiedzUsuń