Przykuwałem uwagę z tą pandą. Zaczepiło mnie kilku reporterów, którzy robili mi zdjęcia. Zarówno przed jak i po marszu. Udzieliłem także wywiadu, w którym powiedziałem, dlaczego ważne są takie marsze. By osoby takie jak my mogły poczuć się chociaż przez moment bezpiecznie, radośnie i kolorowo wśród tłumu. Uśmiechy ludzi na widok mojego towarzysza były bezcenne. Dla nich właśnie było warto nieść 10-kilogramowego misia przez całą, czterokilometrową trasę. No cóż. Zrobiłem tym niezłe cardio. Niektórzy nawet prosili, czy mogą sobie zrobić z nią zdjęcie. Brali ją na ręce, albo głaskali. Sam nie wiem na ilu fotografiach zostałem uwieczniony. Nawet przechodnie, którzy w marszu nie szli nie mogli przejść obojętnie. Podejrzewam, że byłem przez to najbadziej rozpoznawalną osobą na tym marszu.
Było mnóstwo ludzi, w tym trochę moich przyjaciół z całej Polski. Z nimi klimat był niezapomniany. Mnóstwo kolorów tęczy, świetnych stylówek i uśmiechów na twarzach. To jest właśnie atmosfera na Marszu Równości. Niezależnie gdzie się on odbywa. Są geje, są lesbijki, są osoby transpłciowe. Są pary hetero, które są sojusznikami, są miśki, mięśniaki i twinki. Są wszyscy, którzy akceptują innych, jak i samych siebie.
A ja mogę być tylko dumny z tego, że siebie akceptuję i czuję się dobrze w swoim ciele i jestem po prostu kim jestem. Dwie twarze Huberta :D
Z tym misiem to musiałeś kosmicznie wyglądać 🤣
OdpowiedzUsuńMoże. Ale fajne to uczucie gdy ludzie się uśmiechają szczerze na twój widok :)
UsuńGodna reprezentacja miśków. Woof
OdpowiedzUsuń