Wolontariusze pracujący w Miercurea Ciuc oprócz nauczania angielskiego mają różne inne projekty do wykonania. Przez ostatnie kilka tygodni przygotowywałem prezentację o Lublinie na tzw. Intercultural Night. Wolontariusze mogą przedstawić swój kraj, bądź region/miasto w lokalnej bibliotece i tym właśnie się dziś zajmowałem. Byłem bardzo podekscytowany organizacją tego wydarzenia. Mama wysłała mi z Polski mnóstwo słodyczy z Pszczółki - lubelskiej fabryki słodkości. Upiekłem też trochę cebularzy, które udały mi się dopiero za trzecim razem. Na miejsce przybyło dużo mieszkańców, ale także moi przyjaciele z wolontariatu, którzy dopingowali mnie z pierwszego rzędu. Na miejscu miałem też świetnego interpretatora, który tłumaczył co mówię z angielskiego na węgierski.
Zawartość paczki na mój wieczorek :)
Co przygotowałem w mojej prezentacji? Na samym początku opowiedziałem trochę o położeniu miasta i jego wielkości. Potem opowiedziałem o ważnych wydarzeniach z jego historii - Unii Lubelskiej, Rządzie Lubelskim, Majdanku i Lubelskim Lipcu. Później opowiedziałem o najważniejszych miejskich imprezach: „Mieście Poezji”, „Open City”, „Jarmarku Jagiellońskim”, „Carnavale Sztukmistrzów” i mojej ulubionej „Nocy Kultury”. Wszystko okraszałem moimi najlepszymi zdjęciami. Później nastąpiła przerwa na lekcję języka polskiego, gdzie podałem dziesięć słów, od najprostszego do najtrudniejszego. Najwiecej problemów moim gościom sprawił wyraz „bezwzględny”, które dałem jako poziom 7. Jak powiedziałem jak się wymawia to słowo sala wybuchła śmiechem. Język polski jest zaiste trudny. Po wszystkim opowiedziałem trochę o życiu codziennym i pokazałem moje zdjęcia przedstawiające miasto, w tym lubelskie koziołki i mojego faworyta LuCKa, którego określiłem jako mojego ziomka. Było dużo śmiechu, co mnie mocno cieszyło.
|
Goats of Lublin brzmi jak jakiś tytuł książki fantasy PS LuCeK miał osobny slajd
|
Na sam koniec przeczytałem fragment „Poematu o Mieście Lublinie” po polsku, razem z tłumaczeniem na język angielski i węgierski. Zanim doszło do poczęstunku zadałem gościom pytanie ile powiatów jest w Polsce, a odpowiedź najbliższa prawdzie dostała w nagrodę paczkę krówek. Wszyscy kochają krówki i się temu nie dziwię.
Na sam koniec, w trackie poczęstunku puściłem „W kinie, w Lublinie - kochaj mnie” i rozmawiałem trochę z ludźmi. Było niesamowicie i cieszę się, że przedstawiłem moje kochane miasto w jak najlepszym świetle.
No i na sam koniec plakat promujący wydarzenie, który zaprojektowałem :)
Brawo!!!
OdpowiedzUsuń