Strony

Strony

piątek, 31 maja 2024

Kończy się maj

W środę udaliśmy się do szpitala na zdjęcie szwów. Oficjalnie mogę już zrezygnować z diety zalecanej przez lekarza. Żeby to uczcić udaliśmy się tuż po wizycie na targowisko w centrum. Żywe miejsce, pełne ludzi i rozmaitości sprzedawanych głównie przez babuszki. W jednym lumpeksie wypatrzyłem cudowną kamizelkę, która pasowała do mojego stylu. Na jednym ze stoisk podziwiałem armię matrioszek, dużych i małych, otoczonych bursztynowymi figurkami. W całym tym rozgardiaszu było widać wiele ciekawych rzeczy, które mogły uszczuplić portfel. Podobały mi się torby, szyte swetry, obrazy, męska pasmanteria i długie podłużne tuniki i różnokolorowe garsonki. W zadaszonym miejscu znaleźliśmy mały stragan sprzedający koszulki i bluzy z kapturem z Królewcem. I ten jasnoróżowy ze zdjęcia kompletnie mnie kupił. 

Wczoraj strasznie lało i błyskało, więc nie za bardzo ruszałem się z domu. Dziś pogoda się poprawiła, lecz wciąż brakowało mi nieco ruchu, dlatego też wybrałem się samemu do Jużnego Parku.

To zdjęcie mi się naprawdę podoba 
Przez cały dzień boli mnie głowa od natłoku myśli, które dotyczą pisania i uwiecznienia ich w książce. Wczoraj podjąłem się nieco cięższej tematyki, lecz cały czas czuję, że powinienem dodać coś więcej. Do końca lipca wszystko powinno być gotowe do wydania. Szczerze mówiąc, nie mogę się tego doczekać. Wielokrotnie deklarowałem napisanie książki, lecz zawsze poddawałem się dość szybko. Teraz idzie mi znacznie lepiej i mam już ponad 200 stron. Czasami jestem w stanie stworzyć kilka stron z prędkością światła, lecz czasem bywa też tak, że sklecenie dwóch, czy trzech zdań wymaga karkołomnego wysiłku. Czuję jednak satysfakcję z tego co robię i tego co od stycznia bez przerwy tworzę. 

wtorek, 28 maja 2024

Frydląd

Frydląd to kolejny przystanek na mapie obwodu królewieckiego, który odwiedziłem. 

Dworzec autobusowy znajdował się w pobliżu urokliwego małego ryneczku, o który widocznie dbano. Nie mogło zabraknąć oczywistej rzeczy, jaką był pomnik Lenina. Oprócz tego, znad małych poniemieckich kamieniczek wystawał kościół Friedlanda, liczący sobie prawie siedemset lat. Był niesamowicie wysoki i bił wspaniałością nawet z pobliskiego jeziora Prawda. Małe miasteczko leży także nad Łyną - rzeką przepływającą przez chociażby Olsztyn. Musiałem przyznać, że w przeciwieństwie do niektórych miejsc, które w obwodzie królewieckim zwiedziłem Frydląd wyglądał naprawdę okazale i było widać zachowaną architekturę sprzed wieków. 

Dawna wieża ciśnień i napis „Arbeit ist Leben” (pol. praca to życie) na przychodni. 
Rzeka Łyna w lesie i bezdomny kiciuś krążący po przystanku.

niedziela, 26 maja 2024

Mierzeja Kurońska

Odwiedziłem dzisiaj Park Narodowy Mierzei Kurońskiej. Przejechaliśmy ponad 40 km jej wybrzeża po rosyjskiej stronie. Nieopodal granicy z Litwą znajduje się wydma Efa, na której znajduje się punkt widokowy na Zalew Kuroński i porośnięte roślinnością piaski.
Po drugiej stronie znajdziemy natomiast dziką plażę chronioną przez naturalny piaszczysty wał. Gdybyśmy mieli czas i ochotę, moglibyśmy iść wybrzeżem aż do Litwy. Piasek czasami wręcz piszczał, gdy po nim stąpaliśmy. 
Przede wszystkim najwspanialej było oglądać widnokrąg, który w moich oczach wyglądał obłędnie i nierealnie. Tak jakby ktoś go narysował. Cudowne zakończenie tygodnia.

sobota, 25 maja 2024

Nad Niemnem

Dzisiaj pojechaliśmy na drugi koniec obwodu Królewieckiego - do Tylży (ros. Sowieck) pod granicą Rosyjsko-Litewską. Trasa zajęła nam prawie dwie godziny, a po drodze mogłem doświadczyć ogromnej pustki. Podczas stukilometrowej trasy, nie licząc przejazdu przez Tapiewo, zobaczenie jakiegokolwiek gospodarstwa domowego graniczyło z cudem. Wszędzie znajdowały się pola, łąki i lasy. Czytałem w internecie, że rejony mają gęstość zaludnienia gorszą niż nasze Mazury i Bieszczady. Sam Królewiec stanowi bowiem ponad połowę ludności obwodu. Tylża - ponad dziesięciokrotnie mniejsza, jest jego drugim największym miastem. 

Na głównym deptaku znajduje się stojący historyczny wagon tramwaju sprowadzony z Petersburga, w którym mieści się całkiem niezła kawiarnia, gdzie zamówiłem lemoniadę. Tramwaje jeździły po mieście aż do końca II Wojny Światowej.

Słynny most Królowej Luizy - za mną litewskie miasteczko Poniemuń i rzeka Niemen. 

wtorek, 21 maja 2024

Z powrotem w kocim grodzie

Mała przerwa od codzienności nie zaszkodzi. Pojechaliśmy dzisiaj do Koronowa, czyli „Koszkogradska”. 

Rajska ławeczka 

Leżałem w końcu na piasku. Kupiliśmy nawet ręcznik z małym kociątkiem, jak na Koronowo przystało. 
Kaczki spacerują po pienistych falach, a kotek po promenadzie, może dlatego na ścieżce rowerowej jest ograniczenie prędkości do 15 km/h?

niedziela, 19 maja 2024

Dwa dni balowania

 

Wczoraj moja druga połówka obchodziła swoje urodziny, więc mieliśmy okazję do świętowania. Odwiesiliśmy kaczą kawiarnię, kupiłem prezent, a wieczorem udaliśmy się do naszego baru, by celebrować ten szczególny dzień. Na miejscu przewinęło się mnóstwo nowych osób, które chętnej poznałem. Nie tknąłem grama alkoholu, lecz i tak dobrze się bawiłem grając w karty, domino i gry na konsoli. Po północy wyszliśmy, po spędzeniu kilku godzin w przyjemnej atmosferze, otrzymując wcześniej zaproszenie na pierwsze w sezonie prywatne grillowanie, o którym słyszałem wiele dobrego. W drodze powrotnej zobaczyliśmy, że ktoś wrzucił pęk balonów do Pregoły, który swobodnie dryfował po wodzie.
Mam nową koszulę w kolekcji - kupiłem specjalnie na grillowanie. Dziś żar strasznie lał się z nieba, więc nie dało się powiedzieć nie. Starałem się jeść tylko mięso z kurczaka, oraz pieczarki, szparagi i cukinie. Jako Polak, przez te dwa dni czułem się trochę jak atrakcja turystyczna. Wszyscy byli ciekawi, czemu się tu znalazłem, na jak długo tu przybyłem, oraz czy byłem w tych samych miastach co oni - najczęściej padały Olsztyn, Braniewo i Mikołajki. W tym ostatnim mieście nigdy nie byłem, co spotkało się z delikatnym zdziwieniem, bo dla lokalsów było to ongiś centrum polskiej turystyki. Niemniej jednak zabawa była przednia.

piątek, 17 maja 2024

Nie wierzę w horoskopy

Zabrzmię trochę jak starsza osoba odkrywająca technologię, albo jak małe dziecko, które cieszy się absolutnie z każdej drobnostki, ale po prostu jestem pod wrażeniem. Dziś przez przypadek znalazłem x-horoscope.com, który analizuje moje wpisy na Twitterze. Nie wierzę w horoskopy. Zresztą, na moje oko nie jest to horoskop. Niemniej jednak podsumował mnie praktycznie bardzo dokładnie, dlatego cieszę się jak takie małe-duże dziecko. 



A żeby post nie był tak bardzo o niczym, to wrzucę zdjęcie spod Bramy Frydlandzkiej - mieści się tam muzeum miasta.

środa, 15 maja 2024

Bezpłciowa polityka

Przez pierwsze tygodnie nowy rząd dawał nadzieję na jakiekolwiek znaczące zmiany. Tymczasem ze strachu o utratę poparcia wśród ludzi, którzy na obecną koalicję i tak nie zagłosowali robi się fikołki. Ludzie oburzeni męczeniem koni w drodze na Morskie Oko? Minister z PL2050 zapowiada rozwiązania hybrydowe - konie dalej będą, ale tylko dla ozdoby. Sama pani minister jest chyba na tym stanowisku dla ozdoby. Zakopane leży w okręgu nowosądeckim - tam gdzie poparcie dla obecnego rządu jest najmniejsze w całym kraju, ale strach przed wściekłością górali robi swoje. Przeczytałem świetny komentarz do tych słów, traktujący o tym, że gdyby w Polsce trwało niewolnictwo, to PL2050 rozwiązałaby to tak, że ono dalej by trwało, ale niewolnicy mieliby zagwarantowane ciepłe posiłki i tylko 12 godzin pracy dziennie. 
Dopłaty do kredytów były szeroko krytykowane, ale i tak siłą je przepychano, a główna twarz tego problemu po półrocznym powrocie do kraju, znowu zamierza uciec do Brukseli. 

Może zatem w kwestii świeckości państwa coś się uda zmienić? Miało nie być lekcji religii w szkołach, a dostaniemy BYĆ MOŻE ograniczenie do jednej lekcji tygodniowo po konsultacjach z episkopatem.
Rząd nawet nie planuje zaprzestać oddawania nieodpłatnie Kościołowi działek! MSWIA oficjalnie to potwierdziło w interpelacji (źródło). Mało tego! Kościół składał zażalenia do wojewody dolnośląskiego o niewydanie 3000 hektarów działek i trwają w tej chwili postępowania (źródło). Bezpłatne rozdawanie tychże działek nadal trwa - w latach 2021-2023 skarb państwa przekazał kilkaset hektarów działek rolnych.

poniedziałek, 13 maja 2024

Szpital nieoczekiwany

Czekałem z niecierpliwością na sobotni finał Eurowizji. Nic jednak nie zapowiadało, że w międzyczasie stanie się coś niedobrego. Obudziłem się w piątek z lekkim kłuciem w podbrzuszu, by po kilku godzinach zmieniło się to w ostry ból. Trafiłem do kliniki, w której zrobiono mi badania i pobierano kilkukrotnie krew. Lekarze ustalili, że trzeba wyciąć wyrostek robaczkowy. Dostałem do podpisania wiele zgód, tłumaczono mi co i jak. Z początku się rozpłakałem, bo nie wiedziałem jaką decyzję podjąć. Nie chciałem być hospitalizowany. Jednak był to wybór konieczny. Niemalże od razu trafiłem pod stół operacyjny. Zanim to nastąpiło, przydzielono mi pokój, w którym miałem spać. Płakałem na środku korytarza. Bałem się, że nie obudzę się po znieczuleniu. Jedna starsza pani wyszła ze swojego pokoju i powiedziała po angielsku, że Bóg jest ze mną, oraz że pokonała raka, więc jeśli mam w sobie siły, wszystko pójdzie dobrze. Niedługo po niej przyszła młodsza pacjentka, niewiele starsza ode mnie i poczęstowała mnie chusteczkami, bym otarł łzy. 
Operacja zaczęła się chwilę po dwudziestej trzeciej, a skończyła przed drugą nad ranem. Zanim poddano mnie znieczuleniu rozmawiałem z chirurgiem o moich tatuażach. Po wszystkim transportowano mnie na mój oddział i pytałem wszystkich kiedy zacznie się moja operacja. Najbardziej polubiłem jedną z pielęgniarek. Ona mówiła do mnie po rosyjsku, ja do niej po polsku i jakoś się dogadywaliśmy.
Wróciłem przed chwilą do domu. Przywitały mnie stęsknione kiciusie, a na dodatek dostałem pandę na pocieszenie. Jest taka puszysta i kędzierzawa. Do końca tygodnia będę jadł kaszki dla niemowląt, lekkie sałatki, owoce i pił soki. 

czwartek, 9 maja 2024

Z dnia codziennego

Olbrzym na mnie usiadł 
Zaraz zaczynamy drugi półfinał Eurowizji. Wciąż jestem w niemałym szoku po tym jak Polska odpadła. Dzisiaj, dla zabicia czasu udaliśmy się na mały spacer. Całe miasto świętowało 9 maja - Dzień Zwycięstwa. Wszędzie dookoła porozstawiano chorągwie i plakaty oraz sprzedawano pamiątki - uszanki, mundury, plakietki i flagi.
Tutaj widzicie Park Centralny, a po prawej - Kościół królowej Luizy. Nieopodal grał koncert, gdzie śpiewano Katiuszę i tańczono Kazaczoka. Dla kompletnej rosyjskości brakło tylko niedźwiedzia pijącego wódkę i grającego na bałałajce.
Kaczucha!!!

wtorek, 7 maja 2024

Czas na Eurowizję!

Hurra! Eurowizja już za kilkanaście godzin. Tydzień eurowizyjny to dla mnie niezwykle magiczny okres. Oglądam ten konkurs od 2012 roku, czyli oznacza to, że jestem fanem Eurowizji przez połowę mojego życia! 

Powyżej możecie zobaczyć moje tegoroczne Top 37. Lubię wszystkie piosenki od miejsca 1. do 18. Szczególnie stresuję się o Łotwę, San Marino i Danię, bo umieściłem te trzy państwa w mojej ścisłej dziesiątce, a bukmacherzy obstawiają, że nie wejdą do finału. Jednak wiem, że Eurowizja potrafi zaskakiwał. Po raz pierwszy odkąd oglądam konkurs, umieściłem Polskę w Top 10. Uwielbiam piosenkę Luny i mam nadzieję, że znajdzie się po lewej stronie tabeli w sobotę. Mój faworyt to Baby Lasagna z Chorwacji! Jest faworytem do zwycięstwa i mam nadzieję, że to się ziści. Po raz pierwszy od 2017 roku możemy mieć zwycięzcę z państwa, które jeszcze tego nie dokonało, co zawsze wzbudza we mnie pozytywne emocje. Muszę też co nieco powiedzieć o Irlandii, ponieważ mimo tego, że piosenkę mam na 17. miejscu, sam performance mnie tak zachwyca, że pod tym względem mógłbym dać jej pierwsze miejsce. Irlandia jest zdecydowanym czarnym koniem w tym roku. Nie mogę się doczekać kolejnego show! 

sobota, 4 maja 2024

Zachód słońca na plaży

Dzisiaj krótko. Zostałem zabrany na kolejną przejażdżkę. Tym razem do miasta Jantarnyj (pol. Palmniki). Cel? Zachód słońca. I był to cudowny widok. Biegałem jak szalony, jak pies. Uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy.
W jednym z barów przypominających plażowe bungalow rodem z Polinezji Francuskiej wypiłem koktajl przy ladzie siedząc na huśtawce. Wszędzie dookoła porozstawiane były leżaki z zasłonami, a także drewniane parasolki, które przy wejściu całkowicie zasłaniały linię brzegową.
Widoki jak z tropików.

środa, 1 maja 2024

Nowe miasto nad Bałtykiem

Dzisiaj wybraliśmy się do Swietłogorska, czyli dawnych Ruszowic - kurortu nieco mniejszego, lecz bardziej „zielonego” od Koronowa. Wysiedliśmy na stacji naprzeciw parku i szliśmy nabrzeżem nad jeziorem Cichym, mijając mini amfiteatr z pomnikiem skrzypaczki, park linowy, przystanie dla małych łódek i rowerów wodnych oraz liczne kantyny. W przeciwieństwie do poprzedniego bałtyckiego miasta, Ruszowice nie były płaskie. Droga nad morze wiodła przez wiele wzgórz i wzniesień. 
Na głównej ulicy mogliśmy dostrzec stoiska z pamiątkami, głównie z bursztynowym rękodziełem. Jedna babuszka na swoim stoisku sprzedawała nawet stare medale i przypinki z czasów komuny. Kupiłem jedną z flagą pierwszomajową za trzysta rubli. Obok tychże straganów grały lokalne kapele, a młodzieńcy w starych Ładach wciskali gaz do dechy popisując się swoimi „zdolnościami” za kierownicą. Klimat jakby wyjęty wprost z Mielna, bądź Okuninki. Doszliśmy do placu na którym mieściła się niezwykła, nowoczesna hala koncertowa.
Kupiłem od babuszki za 300 rubli


Zejście na plażę było nieco utrudnione, bo większość schodów kierujących do niej była zablokowana przez budowę kilku hoteli jednocześnie. Był to dość przykry widok, jednak gdy znalazłem się w końcu przy brzegu, a spienione fale chłodziły mi bose stopy i kierowałem się w stronę wysokich klifów, zostawiając za plecami plac budowy, poczułem wewnętrzny spokój. Natura nigdy mnie nie zawodziła, w przeciwieństwie do ludzi. Pobrzeże w Ruszowicach było zdecydowanie przyjemniejsze niż to w Koronowie. Pora wracać.