W środę udaliśmy się do szpitala na zdjęcie szwów. Oficjalnie mogę już zrezygnować z diety zalecanej przez lekarza. Żeby to uczcić udaliśmy się tuż po wizycie na targowisko w centrum. Żywe miejsce, pełne ludzi i rozmaitości sprzedawanych głównie przez babuszki. W jednym lumpeksie wypatrzyłem cudowną kamizelkę, która pasowała do mojego stylu. Na jednym ze stoisk podziwiałem armię matrioszek, dużych i małych, otoczonych bursztynowymi figurkami. W całym tym rozgardiaszu było widać wiele ciekawych rzeczy, które mogły uszczuplić portfel. Podobały mi się torby, szyte swetry, obrazy, męska pasmanteria i długie podłużne tuniki i różnokolorowe garsonki. W zadaszonym miejscu znaleźliśmy mały stragan sprzedający koszulki i bluzy z kapturem z Królewcem. I ten jasnoróżowy ze zdjęcia kompletnie mnie kupił.
Wczoraj strasznie lało i błyskało, więc nie za bardzo ruszałem się z domu. Dziś pogoda się poprawiła, lecz wciąż brakowało mi nieco ruchu, dlatego też wybrałem się samemu do Jużnego Parku.
To zdjęcie mi się naprawdę podoba |