Strony

Strony

czwartek, 17 października 2024

Throwback Thursday

Wczoraj wróciłem do Łęcznej. Jeżdżę tam i z powrotem, bo w ten weekend nie mam zajęć. Uroki studiów niestacjonarnych. Przywitała się ze mną również Dolores, która we wtorkowy wieczór chowała się przed moją miłością, a wczoraj bochenkowała w sznurkach do makramy mojej mamy (nie czuję, że rymuję). W środę jak oglądaliśmy 1 z 10 (ponadczasowy teleturniej, który uwielbiam i zawsze jak jestem w domu to wspólnie go oglądamy, bo w Krakowie mam telewizor bez kablówki) miałem tak dobrą passę z pytaniami, że aż żałowałem, że nie wystąpiłem w tym odcinku, bo bym go prawdopodobnie wygrał. Aż mama, mistrzyni szaradziarstwa, patrzyła na mnie zdumiona. Wczoraj popołudniu ogarniała mnie nuda, więc mój brat ni stąd, ni zowąd dał mi do ręki album ze zdjęciami. Łącznie wziąłem 9 opasłych egzemplarzy. Na dodatek, na jednej z półek przed wejściem do mojego pokoju przyuważyłem nowo uporządkowaną kolekcję płyt i kaset muzycznych kolekcjonowanych przez ostatnie trzy dekady i nostalgia uderzyła mnie w twarz zanim nawet spojrzałem na pierwsze zdjęcie, albowiem przez całe moje życie część z tych klasyków ciągle leciała gdzieś w tle (mój tata uwielbiał przykładowo Jaromíra Nohavicę i prawie zawsze go słuchaliśmy w aucie jadąc na wieś). 

Dlatego tego posta publikuję dziś, bo jest Throwback Thursday!
Moi rodzice w dniu ślubu byli tacy piękni 
Co było w tych albumach? Lepiej zapytać czego w nich nie było! Ślub moich rodziców, figle z moim bratem, kuzynostwem i kolegami z dzieciństwa, wycieczki po Polsce i Europie - Sopot, Żegiestów, Warszawa, Zakopane itd. zdjęcia na wsi… Widziałem jak wyglądali moi bliscy przed moimi narodzinami, albo wspominałem tych, których już z nami nie ma. Te zdjęcia idealnie oddawały klimat lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych (kilka zdjęć było z czasów Polski Ludowej) w Polsce, ale też wiejskie życie na Zamojszczyźnie (a dokładniej w okolicach Hrubieszowa). Budynki, których już nie ma, domy rodzinne, które po latach wyglądają zupełnie inaczej. Kocham tam jeździć. Były też rzeczy, które głęboko zakopałem w swojej pamięci, a o których momentalnie przypomniałem sobie po ich zobaczeniu. Kalendarz Sano u babci, który co roku był wymieniany, huśtawka na jej podwórku, o którą kłóciłem się z młodszą kuzynką, kimono i maska, które zakładali moi rodzice, żeby mnie przestraszyć (niecelowo), drzewo z dziurą w środku rosnące na środku podwórka w Kułakowicach, u drugiej babci, zabawki i pluszaki, ubrania, nawet firanki… Przypomniały mi się różne historie, jak jeździłem po wiosce na wózku prowadzonym przez moją matkę chrzestną, albo jak byłem w przedszkolu i mama, wśród jesiennych liści, niosła w kieszeni swojego płaszcza naszego pieska - Plamkę, która zmarła już 17 lat temu. Pytałem mamy o ludzi ze zdjęć, których nie poznaję. Padła ogromna giełda nazwisk. Ten pochodzi ze wsi obok taty, to jest córka sąsiadki, to pani taka i taka z jednego z plenerów, w którym tata brał udział (po dziś dzień spotykam się z ludźmi, który pamiętają mnie jako małego oseska, a ja za nic w świecie nie jestem w stanie przypomnieć sobie kim są, dzięki tato!). Czy to już ten wiek, że czuję się staro? 
Taki mini kolażyk z przeglądanych fotografii. Podoba mi się szczególnie to, gdzie mój tata trzyma mnie w różowym kombinezonie. Dużo osób mówi mi, że jestem do niego podobny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz