Widoki przecudowne, aczkolwiek nogi nie raz odmawiały mi posłuszeństwa.
Wiele przystanków po drodze. Raz się nawet położyłem. Pogoda dwuznaczna. W połowie wspinaczki ciepło, kilkanaście stopni, ale z czasem zaczął pojawiać się śnieg i wiatr.
Przewyższenie wyniosło prawie kilometr. Taką wysokość przemierzyłem. Już na samym końcu, pod szczytem, droga była tak męcząca, że robiłem przerwy co kilka minut.
Na szczycie
Śnieg po drodze.
1064 metry w górę!
No i poszedłem to uczcić! Wszakże weekend!
1 komentarz:
I dobrze, że tam wlazłeś. Wreszcie ktoś normalny na Kasprowym 😘
Prześlij komentarz