18 października 2024
Noc
Kocham noc,
więcej w niej światła niż za dnia
migocze w postaci gwiazd
grzeje światłem latarni
i kołysze się z ogniem w kominku
Wybieram się na spacer
wielkomiejski zgiełk nie umiera
wiatr łoskocze po drzewach
skórę tak obmywa obecnością
jakby mnie obejmował
Twarz, jedna, druga, piąta…
wszyscy na czymś się skupiają
spieszą się, nie żyjąc chwilą
a jednak każda fascynująca
jak drobne detale w obrazie
Ochoczo wspominam wieczory
w mieście, jednym, czy drugim
i widzę siebie w plenerze,
tam, gdzie chciałbym pojechać
oczywiście po zmroku
Noc jest moją boginią
ku jej chwale tworzę sam siebie,
uzewnętrzniam się w jej oczach,
rozumiem lepiej smak życia,
a i tak muszę jej powiedzieć,
że porą jest także na sen
.
3 sierpnia 2024
Duży mężczyzna
Jak stół obrusem przykryty
tak palce w dłoni łączymy
ze srebra ścisku wiązanki,
które dumą zwieńczymy
z piasku obierając drogę
przyklęknę na polanie
umilkniemy jak anioły
z moim sercem przy kolanie
zaszczytne miejsce zajmiemy
pod słońca trybunałem
i zawsze będziesz to widział,
jak przy Tobie duży się stałem
.
W mieście
Z labiryntu po kościelnym fundamencie
wyjrzałem twarz na chwilę, ku kamienicom
i choć Ciebie nie było tam, ani przez moment
to spostrzegłem Cię, jakbyś się ubrał w miasto
Pod Trybunałem szukałem Twojego ducha
i kroki wolne stawiałem, ku wieży tej wysokiej
co bazylikę zasłaniała, lecz i tam Cię brakło
więc szedłem, szukając Cię dalej
Krakowskim Przedmieściem biegłem
tłum ludzi mijałem łukiem i ani jednej twarzy
podobnej do Ciebie, niestety nie widziałem
nawet w trolejbusie, ani przy zalewie
Ani pod ratuszem, ani na placu z fontannami
nie było Cię na schodach w zaułku Hartwigów
na blaszanym tarasie szkłem przykrytym także
ani w Ogrodzie Saskim wśród roślinności
Jak to wszystko stało się szare
moje piękne miasto w sercu wschodu bez Ciebie
przyjedziemy tutaj, spełnieni, my - rodzina,
bo skarbie mój, jesteś mym Lublinem
.
Liczenie
Ile prawdy jest w życiowym przypadku,
gonitwy za kulisy najnowszych czasów,
dłoni, które witają się i żegnają po zmroku,
lecz Twoje, nie chcą ode mnie odejść
Ile mam czekać na rozlew dobrych dni,
przestać rodzić słowa, lecz nowe memoriały
gromadzić w sobie upór, na jak długo,
żeby znów móc się z Tobą spotkać
Ile jeszcze czeka mnie kazań o wrogości
sztyletów w plecy wbijanych po trochu
blokad szyderczych i nienawiści z kaźń
gdy widać, że to serce rwie się ku Tobie
Ile jest w nas nieposkromionej tęsknoty
zadumy, gonitwy niepotrzebnych myśli
zazdrości, która rujnuje jak niezgoda,
gdy mogę budować z Tobą nasz dom
.
Bram
Dokąd pójdzie świat, który boi się zasnąć?
Dokąd pójdziesz ty, który kładziesz się sam,
w pustej pościeli, gdy moich bram Ci brak?
Jak mam je otworzyć, byś się do mnie przeniósł?
Ile jeszcze mam czekać na głosu wolny znak,
co gardło mi ściska, jakbym połknął krzemyki,
co uszy unosi jakby wieczór do rana się zasiedział,
co kruszy obronne wały w fortecy złych trosk?
Kiedy przestaną istnieć dylematy nieistotne?
Sprawunki błahe w obliczu nieba tu na ziemi,
przekartkowane przez człowieka jako jedność,
a wciąż rujnują znaczenie życia doczesnego
Kiedy się pojawisz ponownie w mojej książce,
którą czytają wszyscy, którzy tego chcą?
Kiedy będę mógł powiedzieć memu autorowi,
by napisał nam później szczęśliwe zakończenie?
Dokąd pójdzie świat, który lęk przed snem pokonał?
Dokąd pójdę ja, gdy łoże Twe przestanie być puste
i rozterki z dumnej pustki rozszarpię, byś mnie obudził?
Jak otworzyłeś moje bramy, włamywaczu?
.
Czuwanie
Czuwasz, jakbyś był pościelą na drżenie ciała i chłód
czuwasz, jakbyś zapewnić mi miał wikt i spokój ducha
czuwasz, jakbyś wiedział, że w głowie mi sucho
czuwasz, bo taki Ci głos sumienia glejt przykazał
Czuwasz, jakbyś niszczył przęsło nad nurtem kpin
czuwasz, jakbyś budował dla nas mocną warownię
czuwasz, jakbyś chciał mi przypomnieć, że dzień nierówny jest nocy
czuwasz, bo ból jest echem przypomnienia i nie chcesz, żeby wrócił
Czuwasz, przerywając rozterki niesłusznych win
czuwasz, tnąc pnącza wokół świątyni gromady
czuwasz, wbijając nóż w ziemię, by plagę klęski zakopać
czuwasz, bo tak Ananke nas obu pilnuje i daje nam siebie
.
Wędrówka
W lesie, przykrytym koronami z zielonego złota, jak parasol
wsłuchuję się w śpiew ptaków i twój śmiech mi je zagłusza tak pięknie
rozsiewam się na myśl o tejże rozkoszy wprost z upalnego lata
jak mąka rozsypana na desce pod starym młynem
Droga przez podszyt, pod stopami, jakbyśmy stąpali po kartkach papieru
wystrojeni jak ludzie krzewy, odrealnieni od krzywdzących rozbratów
poszukujący zwierciadła, stawu ukrytego wokół ziemi zapomnianej,
gdzie wysokie mchy porosły i domy z drewna zabite przez czas
Biegniemy szybciej, ku dolinie nad brzegiem gubiąc światło w cieniach
tracąc wyraźne ślady ludzkiej przestrzeni wokół słońca w ostateczności
czekając, aż deszcz pokrzyżuje nam plany i zmyje z nas pot zmęczenia
lecz nasz dotyk z babiego lata, delikatny, wciąż pozostanie nierozerwany
.
Zakazy
Chcę przyjść w progi ziemi zakazanej
bez wahania otworzyć drzwi do domu,
w którym śpi nie demon, a człowiek
obecności król, wierzch pokusy szczytu
Chcę poczuć impuls błogiej konspiracji,
zamknąć wejście i zostać z nim na dłużej
nie zważając na wrogie spojrzenia świata,
gdyż dla mnie znaczenie ma tylko on
Zabrońcie mi czego chcecie, uwięźcie mnie,
przywiążcie do łańcucha pod ikonostasem,
a ja będę łamał go zębami, łamał rękami
byle nie czekać na jego ucieczkę w mój azyl
Mezaliansów czasy minęły bezpowrotnie,
więc dusze mogą się łączyć jak czerń i biel,
bo dobro się widzi w osobie, nie pochodzeniu
i nie będzie mi wrogiem ktoś kogo kocham
.
Drobny ból
Ostatni uścisk, na chwilowe pożegnanie,
a w środku jakby wicher zrujnował me ciało
gdy ostatni raz spojrzałem w Twą stronę,
jak chowałeś się za tłumem dla nas obcym
Twarz z kamienia, najtwardsza na zewnątrz,
lecz w środku ją kruszy dłuto z tęsknoty
i zniknął mój widok na Twe małe kroki
które dopiero co obok mnie dreptały
Nostalgię zacząłem w sobie kołysać
wspomnieniami myśli zacząłem oswajać
słowami w głowie układałem otuchy pędy
serce chciałem wyrwać i rzucić ku Tobie
Zamilkłem, zamarłem, poczułem ubytek
w łzach zasmakować mogłem pytania
i tylko marzyć o tym by wrócić na moment
gdy małe kroki z dużymi się mieszały
Stambuł
Na dachu w czystej nocy,
gdzie wiatr bezczelnie na mnie powiewa
gdzie migocą mi światła przed oczami
gdzie bezsenność zawitała nachalnie
Widzę miasto cieśniną podzielone
gdzie granicę dwóch światów przekroczyłem
gdzie przez turkusowe wody, świadków historii
przemknąłem kołysząc się natchnieniem
Mógłbym wskoczyć w ten bezkres
topić się we frasunkach przy złotym wybrzeżu
zapomnieć o niebosiężnych oczekiwaniach
stać się wodą - legendą, apokryfem
Ale skrzywdziłbym tym mój świat,
dla którego już jestem tym wszystkim,
który kunszt mój z serca odbiera
i prowadzi mnie do nowych miejsc
Nie byłem sam w tej wyprawie
boś Ty ze mną był odkrywając koniec
wraz z początkiem świata naszego i innego
byle tylko uciec od codzienności kliszy
.
Wróć, proszę
wiem, że to tylko na chwilę
że krzta wolności jest ważna,
że będziesz przy mnie niedługo
Wróć, proszę
nie mogę spać samotnie,
nie mogę od Ciebie odpocząć
nie mogę nawet nie tęsknić
Wróć, proszę
oddam wszystko co mam,
wiem że to jest mało, ale
Tobie to przecież wystarczy
Wróć, proszę
nie umiem robić szantaży
nie zagrożę niczym okrutnym,
bo wiernie czuwam jak pies
Wróć, proszę
powiedz, że jesteś przy mnie
powiedz, że myślałeś o mnie
powiedz, że to ostatnie rozłąki
Wróć, proszę
i przypomnij mi swoje oblicze
nawet jeśli nigdy nie zapomnę,
to nadal pragnę być przypominany
Wróć, proszę
wróć do domu, gdzie czekam
wróć do łóżka, gdzie nie sypiam
wróć w objęcia, które Cię pragną
Wróć, proszę
koloru mi do głowy nasyp
nakarm mnie swoją obecnością
zostań przy mnie i trwaj ze mną
Wróciłeś, dziękuję
.
Obrączka
Leżę w lombardzie pod kołdrą z kurzu
licząc, że zasnę na palcu pięknej damy
złoty mam odcień i brylancik błyszczący
za szybą czekam, patrząc w ulicę
Nadejdzie ten dzień, głęboko wierzę
będę ozdobą, uwieńczeniem życia
z chwilami szlochów, także się zmierzę
przecież nie zawsze pięknie być musi
Słyszę dzwonek, kolejny klient przybył
spojrzał na mnie i znieruchomiał
wziął mnie na ręce, zapłacił i wyszedł
radość moja była ogromna
Ciekawość mnie od tego momentu zżerała
Kim ona jest? Czy będzie szczęśliwa?
Czy będzie chciała bym była jej częścią?
Pytań mnóstwo, odpowiedzi zero
Po tygodniach czekania i myśli zbierania
wyjęta zostałam z mojego pudełka
i przed moimi oczami przyszła małżonka
okazać się była drugim mężczyzną
„Tak” odpowiedział, wziął mnie na palec
przymierzył i poczułam się doskonale
jak się okazuje, nie muszę żyć z panią
czuję się dobrze także w męskiej dłoni
.
Droga
Byłem tylko dzieckiem
gdy małymi nóżkami
przez nikczemne doliny
zbyt wcześnie się włóczyłem
Byłem tylko pyłem
wartościową marnością
sprzecznością nadnaturalną
spostrzegawczym ślepcem
Byłem na drodze zrozumienia
gdy nad moim niebem
zjawiały się przejaśnienia
i szedłem dalej w nieznane
Byłem już dorosły
gdy wciąż szedłem tą drogą
gdy inni z niej zeszli
odnajdując siebie w otchłani
Byłem zazdrośnikiem
obserwując zmiany w innych,
które chciałem posiąść
w czas zadumy zbyt krótki
Byłem zagubiony
w czeluści ciszy strzelającej
w głowę, prostą linię do duszy
i tak bardzo się bałem
Byłem przerażony
teraźniejszości tułaczką
i tym co dawniej się działo
i chciałem uciec od życia
Byłem samotny
lecz w towarzystwie ludzi
bezimiennych, bądź ważnych
nie wiem, których było więcej
Jestem znaleziony
przez kogoś kogo bać się miałem
kogoś kto mnie szybko zrozumiał
i chcę już zejść z tej drogi
.
Koszmar
Rzuciłem się w wir pędu niepoukładany
strach mnie ogarnął w ferworze walki
ze snem, który chciał mnie zniszczyć,
zabrać najcenniejsze z dzieł emocji
zabić resztki porządku z moich marzeń
Zapragnąłem krzyku, przepędzenia
zimny pot w pustym pokoju, bez Ciebie
dreszcze, takie z łez ciała bezsilności
gwiazdy i uliczne lampy mnie ujrzały
płaczącego w niepokoju błahych urojeń
Suche powietrze bezwstydnego grzechu
jakim jest idea, że mógłbym przestać kochać
koszmar zrzucający na mnie głaz mojej winy
wybacz mi proszę, o połowo mojej jaźni,
to nie ja, lecz mrok co chce mnie stąd zabrać
Śpisz na horyzoncie, który muszę złapać
nim oddali się ode mnie jak pociąg na wieś
gdzie żyć byśmy mogli w dostatku i woli
by pisano o nas pompatyczne georgiki
i byśmy byli cząstką historii ziemskiego pyłu
Ukarz mnie, bo nie mogę żyć bez Ciebie,
moment skostnienia w Twoim uścisku
wart większej jest fortuny od królestw,
a każda pora nawet w największej euforii
warta jest tyle co nic gdy sam tu stoję
Noc mą poświęcam na wszystkie te słowa
daleko od domu, który mamy zbudować
daleko od Twej głowy, którą bym całował
daleko od wszystkiego co mi spokój niesie
lecz blisko Twego filaru łaskawości
Symboliczne samobójstwo bym popełnił,
gdybym przestał myśleć dniami i nocami
o tym jak przyszłość gotuje nam siłę
o tym jak z Tobą pokochałem sam siebie
i o tym jak nie umiem przestać Cię słuchać
Niesymboliczną krzywdę bym sobie zrobił
rzucając pióro w próżnię z braku weny
łamiąc o czczeniu Cię prawo niepisane
zrzucając w przepaść krzyż na moją drogę
to wszystko bym zrobił gdybyś mnie opuścił
Wiedzę o tym, że mnie pragniesz na eony
posiadłem w chwili kiełkowania wspólnoty
skacząc w matczyną troskę niebios
chwaląc się księżycom, żeś się pojawił
i one mnie słuchały, gdy Ty stałeś na ziemi
I tylko one widziały naszą intymność
flirt ciał głodnych pożądaniem sterowany
jak bierzemy w ręce finezję w prostocie
i chcę się poczuć w objęciach inercji
bo tylko wtedy odejmujesz mi mowę
Na półce mnie połóż, i moje strony,
spisane plamami z retrospekcji,
które wyrywam z mojej powieści
bo ta część życia, w której Cię nie ma
w trzcinę z przeszłości się sama oplotła
Gdy czasem braknie mi sił na błaganie,
by czas niemiłosierny przebiegł naprędce
w pustkę oprawię kłopotów korzenie
wyrwę kraty z cierpliwości aresztu
i dach nad brzegiem konceptu roztrzaskam
Pragnę od serca z siedmiu faz zakrzyczeć
grząski grunt spod moich manifestów,
być z Tobą, obok, pod Tobą, w Tobie
marzeniem jest moim tak pisać płomiennie
by myśli o Tobie były mym apoftegmatem
.
Oczekiwanie
Zmęczony jestem czekaniem
na nowe życie za rogiem,
w cichej ciemności, w pokoju
z uczuciem bijącym po ciele
Jak ubrać się mam w nadzieję
cierpliwości medykamenty zażyć
bez popicia, bez zająknięcia
i siedzieć w miejscu i czekać
“Zostaw mnie, lecz kochaj mnie
Chcę Ciebie, zawsze i nigdy
Przytul mnie i uderz mnie
dotknij, ale bez użycia ciała”
Słyszysz moje pismo chude
jak skrobię je na sobie z bólem?
Czy siedzisz w innym hałasie
myśląc o mnie, ale nie czując
Gasnę i płonę majaczeniem
tęskno mi za Tobą, lecz nie wiem
czy chcę czuć się najważniejszym
bo jednak jesteś gdzieś indziej
Czy jest możliwość wysłania mnie
listem do Twojego mieszkania?
A jak Ciebie nie będzie to poczekam
na wycieraczce, tam gdzie stąpasz
Wrócisz za chwilę? Czy nad ranem?
Tykanie zegara gasi moje ciepło
ale nie ugasi całkiem, wszak jestem pożarem
i mogę czuć wszystko do Ciebie na raz
Księżyc i śnieg - takie drobinki popiołu
delikatne jak moje sznureczki,
co życie me ciągną jak lalkę w teatrze,
a widownia jest pusta, chcę tylko Ciebie
Widownia jest pusta, bo jest z Tobą
siedzi nad Twojego życia wspomnieniami
gdy ty mój grymas popijasz i się śmiejesz
a ja gdzieś sam, tam daleko nic nie mam
Otwarte serce po przejściach wpuściło
Ciebie z całym dobytkiem pod pachą
i jest mi za ciężko, ledwo oddycham,
ale ćwiczę siłę, by Cię utrzymać
“Czym zasłużyłem na taką otwartość?”
spytałeś mnie na przedmieściach snu
ja odparłem, z absolutną powagą:
“Kocham Cię, choć czasem to boli”
Nie widzę siebie w tej bańce, co pryśnie
jak wieczór z gośćmi, gdy nadejdzie
czas na powrót do domu, gdzie pójdziesz
i rozdepczesz mnie, choć nieświadomie
Ale ja wybaczam, bo Ty się starasz
jesteś inny niż moje poprzednie błędy,
bo ty jesteś poprawną odpowiedzią,
rozwiązaniem na moje usterki
Wybacz mi moje piruety z emocji
wybuch odłamków szkła bez ran
Ja się poprawię, usiądę na łóżku
i po prostu zaczekam na życie
.
Cierpliwości
Ile czasu minęło?
Odkąd moja pusta głowa
Tobą została napełniona?
Odkąd nasze wieczorne rozmowy
rutyną tak potrzebną uczyniliśmy?
Odkąd retrospekcje zaczęły boleć
i Twój troskliwy głos mnie uspokajał?
Odkąd myślimy o zjednoczeniu
i wieczność chcemy już mieć w tej chwili?
Odkąd przestałem móc żyć bez Ciebie,
a ty beze mnie też już nie dasz rady?
A ile czasu minie?
Zanim zaśpiewam Tobie na zdrowy sen,
gdy mnie poprosisz wieczorną porą?
Zanim nostalgicznie będziemy wspominać
nasze trudne początki?
Zanim wrócę do domu z tej podróży,
której już nie chcę, bo chcę mieć Ciebie?
Zanim dotknę Twojej twarzy i poczuję,
że moja stabilność czuwa przy mnie?
Zanim odpocznę na moment,
żebyś mógł spojrzeć jak śnię na Tobie?
.
Odległość
Daleko jest mi jeszcze do Ciebie,
by uczucie pustki zamienić w pył,
tęsknotę, tylko za wolność sprzedać,
klejnotami, które pompuje mój byt
Uciążliwe myśli, jak droga do nieba
sklejone mordęgą i niecierpliwością
związane sznurkiem z lnu i wygody
każą mi w Twe progi na boso iść
Minutę liczę w ciszy za minutą
cofając się w porę gdyś przy mnie był
i tkwię bezsilnie w marazmie pomału
wiedząc, że tracę młodość i zdrowie
Ale wolę być chorym tylko przy Tobie
wolałbym płonąć u Twoich stóp
mogę ręce zanurzyć we wrzątku
by tylko wieczność nas złączyła
.
Historia nas obu
Gdy się rodziłem w dalekim świecie
na nic jeszcze nie zapracowałem
Ty zaś dojrzewałeś w snach, ideałach
gdy grzałeś się w dostatku kwartałach
Lata lecą jak postęp w nas obu
życie mijało w dwóch różnych prędkościach
jedna lokomotywa stara, lecz silna
druga młoda, nieobyta, choć pilna
I się znaleźliśmy na dwóch różnych ścieżkach
Ty jak las na równiku, ja jak zagajnik
lecz jesteśmy światem wprost z wielkiej flory
i to nas przede wszystkim uczy pokory
Urodził się młodzian dwadzieścia lat temu
świata nie znał, bo dopiero się zjawił
lecz anioł stróż czuwający nad głową
robił wszystko abym spotkał się z Tobą
Głód Ci się kończył, gdy u mnie zaczynał
bo w pocie czoła zmieniałeś swą przyszłość
gdy ja narzekałem na los niełaskawy
i jakość żywota, byt tak kiepskawy
Doświadczeniem bijesz moje pokłony
gdy wszedłem w Twe życie jako ktoś nowy
i myśli wypełniasz swoim ramieniem
które się kończą większym pragnieniem
Jak to się dzieje, że człowiek niegłupi
z miłością u steru traci swój rozum
i nie chce niczego, tylko bliskości
ucieczki w stronę dalekiej przyszłości
Jak to możliwe, że Cię nie znałem
przez większość mojego krótkiego istnienia
jak mogłem żyć w niewiedzy o Tobie
z Tobą ma przeszłość jest teraz w żałobie
Chodź, ucieknijmy z nienawiści świata,
który stara się nas brutalnie rozdzielić
bo anioł rzekł mi wprost do środka głowy:
„zastanów się proszę, czy jesteś gotowy”
Ja nie wiem, czy jestem jeszcze gotowy
na nowy byt, który czeka mnie z Tobą
musiałbym rzec kryjąc się wysoko
„bądź mą wspólnotą, bądź mą opoką”
Najwięksi w świecie pisali o rzeczach
ideach, pomysłach takich wyśnionych
a ja pragnę tylko oddać siebie z wyrazu
zamknąć rozdział każdego z urazów
Kochany, cierpię gdy Cię nie ma
leczę się kreując życie w słowie
i daleko mi do twego serca firmamentu
mogę tylko kochać krwią z atramentu
.
Ptak
Jesteś ptakiem
stukasz w mą szybę każdego poranka
w popołudnie na ramieniu mi siadasz
dzióbkiem mnie stukasz w każdy wieczór,
lecz w noc Cię nie ma, słyszę tylko ciszę
W dzień się znowu pojawiasz znienacka
cały czas myślę o twych skrzydełkach
jak machasz nimi szybciej na mój widok
i jak nadchodzi pora, na noc odlatujesz
Jesteś ptakiem
a ja człowiekiem czekającym na ziemi
Ty w niebie gdzieś odfrunąłeś daleko
i nie mogę zasnąć póki nie ćwierkniesz
choćby na ucho, bym spał spokojnie
Mógłbyś polecieć tam gdzie zachcesz
mógłbyś już do mnie nigdy nie wrócić
mógłbyś polecieć w przeciwną stronę
mógłbyś gniazdo założyć gdzieś indziej
Jesteś ptakiem
a jednak zawsze do mnie powracasz,
choć nawet nie mam jak cię nakarmić,
przed kotem i deszczem może obronię,
ale naprawdę za dużo dać ci nie mogę
Nie wiem czemu mnie ptaku wybrałeś!
Czym zasłużyłem na twe drobne serce?
Czemu mogę podziwiać twoje kolory?
Czemu nie wybierzesz dla siebie wolności?
Jesteś ptakiem
i mimo to chciałbym pofrunąć za tobą
zasmakować trochę tego co możesz
ja jestem inny, nie umiem latać
ty zaś cierpliwie do mnie powracasz
Masz gdzieś fakt, że brakuje mi skrzydeł
chcesz bym z tobą mógł żyć na codzień
ale na noc z tobą odlecieć nie mogę
ptakiem nie jestem, a zamknięto mnie w klatce
.
Pomnik
Gdy odchodzisz, nawet na moment,
czuję pomnik przeze mnie utulony
jak zmienia się w piasek i rozsypuje
tak jak guziki padające na ziemię
gdy płaszcz zimowy daje sygnał
że na niego nadeszła już pora
Nie mogę zamknąć cię na klucz,
w szufladzie obok mojego łóżka,
bo choćbyś był mały jak litera,
która jest tylko cząstką lasu słów
to i tak nie zmieściłbyś się kochanie
bo twoje piękno jest bezgraniczne
I pragnę leżeć i myśleć o powrocie,
wiedząc, że mych snów strażnik
postać ma twojej twarzy umazanej
moimi myślami, które wylewam
litrami na twoje usta i policzki
uszyte nićmi z mojego życia
Głodny ja jestem Ciebie wieczorami
i twojej obecności spragniony ranem.
Jestem nieświęty mój aniele z puchu
a ty wybaczasz mi jakbym był bez win.
Czym bym był gdyby nie twój blask?
Wyborem dla egzekucji złego losu?
Listy, och listy, mogę ci pisać co sen
i karmić nimi gołębie w twoim sercu
by mogły odlecieć i zostawić ducha
byś był tylko dla mnie pozostawiony.
Bym dalej mógł być twym echem
krzyczącym głośno jak cię kocham
I nie zawsze mogę to wykrzyczeć,
bo bym zbudził Twej ziemi oblicze
i bałbym się, że nie wyrośnie trawa
wprost z twoich zieleniejących płuc,
która na wiosnę by oddała kolory
trwające do jesieni tak jak my obaj
A gdy nadejdzie zima dla nas obu
i na zawsze już zaśniemy zmarznięci
pomnik nad nami będzie wieczny
ciepły jak ogień z liści ostatnich chwil
I będzie to znak, że Cię wielbiłem
jak nikt inny w świecie Ciebie nie wielbił
.
Why are you crying?
Baby, why are you crying?
Why those tears are falling on
your soul’s home made of flesh,
the temple of peace for my hush,
the miracle by God himself erected?
Why those tears are laying on
my orchard full of golden apples
my trip around the greatest heart
my life mirrored in small diamonds?
Why those tears aren’t drying
when I hug you tight as bear
when I sing to you your songs
when I cry because you do?
Why those tears are still strong
if you could just hear my voice
if you could just feel my touch
if you could just read my words?
Baby, why are you crying?
.
Jestem kuźnią niezrealizowanych idei
które w mym umyśle liczne toczyły boje
A jednak tu stoję z dumnym wzrokiem
skierowanym ku przyszłości nieprędkiej
I te idee, obiekt rzeczywistości ludzkiej
które tę kuźnię opuszczają i opuszczą
Rozproszą się po świecie w dwukolorze
i jak pryzmat odbiją światło na nowe jutro
.
Soul
When you are born
only thing you wear
is your unshaped soul
but when you grow
you hide it under
non-material clothes
And when you show
to other people
what it looks like
you may feel naked
despite all the stuff
you wear on your body
.
Human Garden
Your seeds of love
put down the roots
deeply inside my soil
My heart is fecund
if you treat it like there
you would plant a saffron
The precious flowers
can blossom from me
if your touch is their manure
And I want be yours
the garden of affection
unique in this glasshouse world
.
Basket
Sztuka
Sztuka to młoda kobieta
która w pochmurny lipcowy dzień
wyciąga wiolonczelę i gra
na zatłoczonej ulicy Gdańska
(bo Gdańsk to nie tylko morze)
Sztuka to młody mężczyzna
który w ludowym zespole
krzyczy i tańczy łapiąc wdech
wiejskim powietrzem pod Kazimierzem
(bynajmniej Krakowskim)
Sztuka to Polka
która przeżyła wzloty i upadki
domu kultury na lokalnym wzgórzu
i muzeum miasta Szczecina
(albo Płocka, zależy gdzie mieszka)
Sztuka to Polak
który jeździ by szerzyć słowa
podniecające umysł
od Elbląga po Katowice
(tylko nieliczni je zrozumieją)
Sztuka jednoczy Polkę z Gniezna
z Polakiem z Siemiatycz
Babkę z Lublina z dziadkiem z Polkowic
i żywych na ziemi i martwych gdziekolwiek
(piekło, niebo, czy w pustce lecących)
.
Ewa i Demon
i on kocha mnie
i zamykam się
w jego wnętrzu
układając się do snu
byleby przy nim trwać
i przyprawia mnie
o dreszcze
bo słysząc je
od razu go widzę
i wiem, że moje serce
się nie pomyliło
który miłości nie łaknął
przynajmniej ze strony lądów
swoją tożsamością
wezbrany orszakiem tajfunów
połączyłem więź z jednym
i jesteśmy wszechoceanem
Tęsknota
Tęsknota została rozlana
i kapie muskając mój wzrok
który łzami ciągnie ją dalej
aż do dna, z którego chcę wyjść
.
6 kwietnia 2020
bywałem na skraju
wyczerpany żyłem
sekundami jak epoki
zamigotały tętnice
pulsem szalejącym
niszczyłem beznastrój
zamknąć oczy na sen
to dostałem podarek
i jesteś nim sam w sobie
4 kwietnia 2020
serce mi zakołotało
gdy dostrzegłem
twoją głębię
w płytkim
tłumie dworcowym
22 lutego
chwyciłem szok
gdy na nowo
cię pokochałem
i mogłem z tobą
udać się w dal
22 lutego
objąłem cię w ubraniu
a potem je zdjąłem
raptownie
bo lały się ze mnie
radosne łzy ciała
22 lutego
usnąłem spokojnie
bo trzymałeś mnie
bezpiecznie
i nie pozwoliłeś
bym się oddalił
22 lutego
znalazłeś się we mnie
w moim wnętrzu
i słodkiej pamięci
czułem jak drżałeś
z rozkoszy
22 lutego
stał się dniem
kolorowym
do którego będę wracał
bo wtedy zrozumiałem
że cię potrzebuję
.
ukój żarzącą się gorycz
ukłon swój skieruj ku górom
których szczyty sięgają
w stronę izby, siedziby pamięci
gdy niebne pierzę usidli sen
skuty kajdankami odejdę
ze świadomością, że jutro
wrócę do naszego życia
i słona stanie się ma twarz
to będę mieć rozeznanie
że tyś go uwolnił specjalnie
by ujrzeć idyllę jak żałobę
utniesz jawę jak z gruntu igły
zgasisz w mig świadomość
i po kontakcie ust zaśniemy
gdy tylko tętno wrzaśnie
1 kwietnia 2020
Kocham Cię
Moje osobiste szczęście
w wielką walizkę spakuję
za miasto w chwilę zawiozę
i za nim je dopiero poczuję
Moje drogocenne mecyje
tak przeze mnie kochane
czekają na mnie wytrwale
upchnięte w futrzane ściany
Moje największe dobro
bijące mnie w moje piersi
wewnątrz trzyma na klucz
coś co w trwodze mnie mierzi
Nie wytrzymam tej presji
odsunę na bok cierpienia
przyjmę ciebie w całości
wybranku przeznaczenia
.
31 marca 2020
Sekret
Jesteś rozkoszną tajemnicą
skrytą wiadomością
niezbadanym wyrokiem
ale nie boskim
bo ty jesteś przy mnie
a to prawie jak niebo
które tworzymy
.
25 marca 2020
Pąk
Jestem gałązką, kwitnę na drzewie
ledwo wyrosłam z pąkiem na wierzchu
inne wokoło są znacznie dojrzalsze
liście na nich tańcują z wiatrem
Czy jestem jak one? sama się pytam
w końcu ja widzę, że jestem naga
nie mam liści i nie drżę z powietrzem
czy mam prawo tu być jedną z nich?
Nie wyrośnie ze mnie nic przepięknego
nie będę ślicznych liści posiadała
uschnę w towarzystwie aktu drzewnego
gdy inne nie będą osamotnione
Najbliższa mi dusza z domieszką zieleni
obfituje przy mnie w cudne odzienie
i mówi mi z troską w moje oczęta
że ona nie jest kimś wyjątkowym
Rzecze, że kiedyś była jak ja,
wyrosła sama i liście zdobyła
bo ona wiedziała sama po sobie
że bez nich nie przeżyłaby dnia
A co jeśli zostanę tylko z tym pąkiem?
jej to wcale nie będzie przeszkadzać
a ja zmartwiona o moją niedolę
prawie przycięłam się sekatorem
.
21 marca 2020
Historia
Czy mogę wejść w czyjeś życie,
przejść przez bramę poznania
zdjąć buty i płaszcz z guzikami
spodziewając się bycia
częścią zaproszonego tłumu?
Stać się kolorem wśród bezbarwnych
wspomnień budzących nostalgię?
Zatańczyć na balu ku czci
pamięci z dorosłych lat,
które rozwijają swoje istnienie
od początku ichniejszej ontologii?
Wznieść się ponad piedestał
i otworzyć księgę historii?
Napisać nowy rozdział w czyjejś
egzystencji z niewiadomym
zakończeniem?
Zadawać pytania o nieznane
i tworzyć nowe w oparciu
o to co przetrwaliśmy?
Ciągnąć dalej opowieść
o tym jak współpracujemy?
Nadal poznawać jego epizody,
w których nie uczestniczyłem?
Tworzyć dawne czasy
tylko, że z wyprzedzeniem?
Mogę.
Sensacjo dwudziestolecia,
kwiecie wieku mój nie pierwszy.
Obiecaj mi zdrowy sen
i rozsądne troski o jego dobro.
Ja się zmienię,
bo muszę iść jego krokami,
by zdążyć na pociąg
i wyjść z komfortu
byleby przy nim
utrzymywać się przy życiu
Pan Nikt
Dobry wieczór, jestem pan nikt
zdejmuję nakrycie moich grymasów
i pomagam ludziom w odkrywaniu
tego, czego potrzebują w życiu
Charytatywnie chcę zmieniać dni
by świat chociaż jednego istnienia
nabrał sensu jak wzory fizyczne
przestając smutą mieszać we łbie
Lepiej mi jest jak przeistaczam
nastrój z melancholijnego dna
na szczyty człeczych możliwości
rozniecając w kimś otuchę
Przynoszę ze sobą pył błogostanu
rozsypuję go trywialnie na ulicy
zarażając ludzkość lokalną porywem
by rodziły się plony łuków na ustach
Zmieniając posuchę w kaskady
szerząc w otoczeniu pomyślność
ja powątpiewam w moją doczesność
bo szczęścia nie umiem przyjąć
Zmartwienia reżyserują mi sny
godziny to stadium przejściowe
mnie z czasem kiedyś zabraknie
ale ślad po sobie pozostawię
Zostaną ze mnie kości białe i pył
miłość do świata przeżyje pomór
lecz on traktuje mnie jak wroga
mimo że go tak boleśnie kocham
.
14 marca 2020
Wiersz dla mego muzy
W razie zakończenia sporu
między szarpiącą kolebką
a rozumem po łyk rankoru
oblicze me odmień ździebko
Wśród gęstniejących winyli
muzycznie tkwiących ciułaczy
gdzie dna potoków przebyli
tak mi gronomyśl tłumaczy
"Otwórz delikatnie przystęp
rozłóż oczęta z przymrukiem"
przede mną wiąże się występ
i uwieńczyć go łaknę z hukiem
Ciebie pożądam mój mężu
kochanku zrodzony z róży
wśród zjednoczonych oręży
w opoce mej rośnij duży
Zdejmę wrogie nam sztandary
aż żołnierski dojrzę jękot
będę zwiedzał ich koszmary
gdy czasowi przerwę cykot
Aż cisza wyłowi spokój
blichtrem filarów złamany
jestem bez reszty na zabój
w Tobie gorzko zakochany
.
Luty 2020
kwitnący ogród wewnątrz wikliny
wijące się kiści winogron
porządek w sztuczności
i zdrowie szlachetne
pestek niezliczny pogrom
duża przestrzeń różnorodności
kryjesz się za plonami
zakupić chcę coś cenniejszego
niż jabłek trzy kilogramy
puśćcie mnie z torbami
praca uszlachetnia ludzi
setki robotników
lejąca się woda na ciele
a ja chodzę po połaciach
szukając w ukropie barwinków
możesz mieć ich kilkadziesiąt
szczerząc się fortuną
ale po co komu góry budynków
gdy dzielisz cztery ściany
tylko z pustką i dumą
idę do lasu szukać wrażeń
łamiąc po ścieżce gałęzi
krocząc pod koronami
wymyślać nowe wiersze
o kimś kto mnie uwięzi
napotkałem człowieka
zwykłego niezwykłego
na niebiosa ludzkie
nie chcę już bogactw
mam coś cenniejszego
obłędem jest dążenie
do stanów depresyjnych
i mimo że ich nie chcę
to mącą mi w głowie
na falach emisyjnych
urojenia się zdarzają
jak zdarza się niepokój
wyrok dla marazmu
skazany prawomocnie
na cierpień pół roku
wszystko co dobre
często przepada
lecz dobrocią tego
nazwać nie mogę
poetycka błazenada
Nie uciekam
Strzelająca amunicja
kołysze sercem na lewo
wieje nim jak liściem
gdy lato przechodzi
w sen jesienny
zostałem rozbrojony
przez sapera
który trywialnie
otworzył klucz do siebie
obdarzając wroga
uśmiechem
.
11 stycznia 2020
Łańcuch
Najbliższa więź
czuję twój oddech
jak ciepło
leci w stronę
mego chłopięcego lica
w objęciu zamknięci
skaczemy po euforii
by nie chodzić boso
bez pokory
po szkle ludzkich błędów
nie udaję, że kocham
nie umiem kłamać
gdy wiem, że sam dotyk
przyspiesza tętno
uspokojenia
rozbieram się do bielizny
po części dzieląc się sobą
czekając
na wzajemność
z antydezaprobatą
ciepło mi w krtani
krew staje się gazem
rumienię się
nie jak rumianek
ale oddycham
prosto na twój kark
w uścisku
po cichu
w przyjemnej niewoli
która lepsza jest
niż swoboda
.
6 listopada 2019
Krótka fraszka
Gdy świat cały nowocześnieje
Polska się cofa o stare dzieje
.
1 listopada 2019
Zmowa milczenia
Stary druhu
milczysz gdy z tobą rozmawiam
bo ja jeszcze mam swój własny głos
ty zabrałeś swój ze sobą
na wieczność
ale słyszę go w słodkich wspomnieniach
gdy kres życia był ci nieznany
teraz kryjesz się wśród wielobarwnych
zniczy
A ja pamiętam
że kiedyś twój dom był tutaj
gdzie rozmowa
.
21 października 2019
Power of creation
My hands are drowning in bloody tears
taken away from my reclusive aspect
I wash my body inside the retrospection
and crucified to your heart I'm pondering
Screw all the rules of this classic poetry
I frantically fullfilled the Pacific Ocean,
thus the whole planet is as red as arouse
and I don't regret, cause it's my own orb
and no one will notice that my insane mind
is created by a sensual choice of humanity
Immature
.
13 października 2019
Unbearable solitude
Skies, my sisters and brothers
left me their only companion
and let me fly into dreams
making my bedside unempty
giving flowing emotions
frantically beating my veins
and attaching them to the anxiety
Sorrows made an appointment
complaining about rules of life
scrutinising the best lies
about tremendous time amounts
How do you do? He asked
meanwhile I killed real thoughts
and answered his expectations
that I've been waiting for happines
and found it within his name
He smiled at me full of care
and put me close to his shoulders
and I kissed him rapidly
making my obsession wiser
cause he doesn't exist
but I hope he will
.
7 października 2019
Lub Lublin
Miastem lampiony
a ty blaskiem anielim
gdy stoję na wprost wirydarza
patrzę w niebo i miasto przodków
widnieje na widnokręgu szaleństw
a ja tracę zmysły bo jestem tu
ale nie wiem czy tu umrę
i czy jest za co umierać?
Miłość platoniczna darzy intymność
a ja chcę głosić najwspanialsze
nowiny prosto ze Starego Miasta
przechodząc pod ostoją bram
gąszczem lamp gość-innych nocy
mijając historię, która przeminęła
a jednak zostawiła ślady
które nie znikną z memoriałów
której świadkiem jestem ja
istniejący pleban słowa
który ma jedno zadanie
szerzyć ideały bliskie memu sercu
i rozumieć jak miasto od dawna
istniało.
.
4 października 2019
Kurtula
Do wszystkich ludzi kultury
pijcie herbatę
Ja preferuję kawę
ale jestem wysłannikiem plebsu
który pluje na papier
beznamiętnym kwasem
i wyżeram kartki
jadowitym beztalenciem.
Muszę przestawić się na yerbę.
.
12 września 2019
roZerwanie
Czy jestem godzien kochania mojej osoby
gdy serce rozdziera moje jestestwo
zostawiając rany bólem przeszywające istnienie
które od środka szepczą, że chcą miłości
wówczas gdy emocje przypominają o rozstaniu
nieustannie wypominając osamotnienie
i narzucają widnokręgi kolejnych retrospekcji
gdzie miałem w rękach ryzy uczuć, które
najzwyczajniej w świecie przeminęły
zostawiając tylko pamięć
i nieuporządkowany nieład pragnień
.
4 sierpnia 2019
Do drzewa
Z trudem przemierzałem
kręte w pionie ścieżki
gdy moja czupryna
nie sięgała ci do liści
Szlachetny wiersz
Nie dla mnie elizejskie pałace
z nadworną służbą i ogrodami
z połaciami wieloletnich ziem
i winnicami pełnymi okazów
napojów wysokoprocentowych
Nie dla mnie szlacheckie życie
dostojne wystawy jak w zamku
drogocenne biżuterie i perły
szlachetne odzienia z atłasu
szyte, być może, z domieszką
jedwabiu i innych niteczek
Pogodzić się trzeba z przywarą
nadaną przy narodzinach
żeś nie przybył na świat bogaty
a jako biedak, który w życiu
musi sam sobie poradzić
.
29 lipca 2019
Z człowieczeństwem
wszedł do lasu
i na stałe został
jedną z jego części
porzucił tożsamość
bo w nim zew wolności
wzbudził dzikość samca
bosymi stopami
pomykał po runie
i haratał stopy
lecz się uodpornił
i jego ludzki język
zdziczał razem z nim
teraz pojękiwał
i szarpał struny gardła
wątła sylwetka przeminęła
teraz tytańskie ciało
ogarnęło jestestwo
i jego wilcze plemię
odrzucił wszelki bonton
on postury niedźwiedzia
stał się lasem
jego uosobieniem
.
19 czerwca 2019
Woda
Stanąłem na moście
pode mną płynęły wody
w których tonęła nadzieja,
że kiedyś będzie lepiej
Wypiłem chaustem
strumień myśli
ale Tobą
musiałem się zachłysnąć
.
30 maja 2019
Wiersz podróżnika
osobowym, nie towarowym
nikt mi przecież nie wmówi
że tory nie są jak morze
przez okno spojrzę na świat
minę przełaje, górskie łańcuchy
jadąc peerelowskim gruchotem
półwiecznego cudu techniki
przepływem przez te widoki
cudowne dla oka poety
samemu siedzieć w przedziale
bo jak pojazd przeładowany
to wtedy człowiek wciąż psioczy
na zakończenie wojażu
przejdę się z moim bagażem
po mieście znanym mi tylko
z treści czytanych na mapie
Z bronią w ręku
Taki niewinny
o sercu jak lwicy
w dotyku emocje
prześcigają emocje
Delikatny mój mąż
stanu sprawiedliwego
wrażliwym się zdaje
trzymając mój puls
Lecz łzy się zbierają
bo widzę go w bruzdach
kaleczony nienawiścią
grzmienie rozsiewa
Ból przeszywa miejsce
gdzie myśl o nim skrywam
bo w imaginacji widzę
jego doń z karabinem
Dlaczego to robisz?
za bardzo Cię cenię
bym ciebie postrzegał
jak tych co mordują
Nie pozbawiasz nikogo
życia bynajmniej
ale chwytasz to brzemię
śmierci milionów
Przez dobro wielbiony
najmilszy wybranku
serce mnie boli
cały ja krwawię
W nocy bezsennej
w głębokiej ciemni
króluj przykładem
i zdejmij mundur
Otrzyj się z kurzu
i wyrzuć karabin
rzuć się w uścisk
weny miłosnej
Nie bądź jak żołnierz
nie daj wygrywać
szerzeniu krzywdy
w chwalebnej oprawie
.
20 maja 2019
New One
Sober nights and dizzy days
What am I living for
Fingers crossed for new hope
I think that could be someone
Who is craving for my first
Brand new colours in my life
Is it possible to share the joy
In these world of good lies
Artificial happines
Extended vibes of hate
Everything is so outdated
But I can change it soon
Ref:
I'll be the new one
That's how it gonna be
I'll be the new one
And you have got to see
I'll be the new one
You should now believe
I'll be the new one
The best part of being me
Spreading these amazing time
Which I've spend in the rain
I've got rainforest in my mind
Imagination left the stain
Why don't we start all again
Over these things that happened
We can't change the past, damn
But we will have to be the best
Lying bedside next to each other
Tremendous feeling moreover
I feel mournful when you're out
Future, I just want you back
Old version of my life, hey
Irretrievably passes away
Ref. (x2)
Now you can scrutinise
How much I love the fact
That we live here and now
Nothing gonna stop us
For seeing the future bright
And I think I may be right
Ref. (x2)
.
28 kwietnia 2019
Śmierć drzewa
Tchnęło ostatni raz istnienie
którego byłem stwórcą
Teraz tęsknię żałośnie
za czymś co tkwiło w wodzie
i zapuszczało korzenie
wprost do niebiańskich ogrodów
.
12 marca 2019
Racz mnie sumienie darzyć
Darzyło mnie sumienie
raczyć twą osobą przykryło cię mchem puszystym lśnienie nadrzeczne, a konary drzew toną w potoku skał górskich Daj mi swe boskie ciało nadnaturalne stanem jak bliskość mórz storczyków Wiem, że je uwielbiasz, one też utoną ale nie w ruczaju skruchy a w myśli naturalnej Bogu słońca
27 lutego 2019
Nerwowość
Korytarze wojującej przestrzeni
rozpościerają się po świecie
błądząc bezszelestnie po drogach
skręcających na bok od rutyny
Leśne pierzeje i ścieżki
bez bólu patrzą na świat
podziwiając z żółtej grani
zieleniejące panoramy
Żółto-zielono przed oczyma
żar lejący się z nieba
na słoneczne pole
i las szeroki jak kontynent
Za moment dorosną gwiazdy
z sufitu ziemskiego spadnie
ulewa różowych chmur
z fiołkowym widnokręgiem
Ziemi zamojskiej czar
hrubieszowska granda
korytyńskie noce
i ten ciepły wiatr
Będę kiedyś zwiedzał świat
daleko od czereśni sadów
ale sercem się postaram
wracać tu pamięcią
.
6 lutego 2019
Znużenie
Obojętność znów mi strzyka
goniąc pieniądz na językach
Konsumpcyjny zjadasz frykas
tak współczesny to vanitas
Znów absurdu zgasły lica
groteskowa zagranica
Pod obrazkiem jest zdobyte
osiągnięcie: taedum vite
Liściem wśród polskich poetów
stoję poza stertą bzdetów
Jestem twórcą nieobytym
z światem prosto od krytyki
Jestem ponad te podziały
co krajowi nic nie dały
Taki ze mnie polonista
bojówkowa reconquista
Nikt nie powie mi dlaczego
mam tak wybujałe ego
Kwiaty wiosny w łzy się sypią
a standardy w oczy szczypią
Chcę kultury, krzty obycia
wyższych potrzeb mego życia
Chcę oduczyć się rutyny
wspiąć się sensem na wyżyny
Żądam trwogi nad ludzkością
pismem sprać litość nad troską
Nauki pragnę o odkryciu
i o mądrym człekiem byciu
Dajcież bracia mi liberę
polityczną fanaberię
Moc wolności dla współczesnych
naszych młodych, nowoczesnych
Koniec z granią zboża w chlewie
końca swego nikt go nie wie
Ja natomiast dobrze czuję
ignoranci to są...
.
30 stycznia 2019
Język ludzki
Gdy szatuje mglista wieczność
czasem zbija kule z rąk
bierze w kajdan złoty anzug
krycząc, bonjour tout le monde
Taka sytuacja jeno
w miejskim zgiełku waskresjenje
zapomina, forgot how
jakie vie belle ma nadzienie
Patrzę w twoje cudne oczy
Lord, sentir tu calor
corro avanti, ja się ścigam
i nadaję życiu kolor
wtem znienacka mort nadeszło
nie wiem co powiedzieć na to
Dobrze, że jesteś
Błądzące myśli towarzyszą samotnym
akompaniamentem
radzą jak drwić i skomleć na życie
trwając w bezkresie innych zgub
u stóp nieosiągalnych życzeń
ślą pozdrowienia dla nieszczęśliwych
Teraz kiedy widzę twe oblicze
odchodzi głęboki sztylet w niebyt
mącąc środek, charczącą krew
ostatnim obrazem ran zadanych szczęściu
Jak sny tkwiące w głowie
ale takie
mało szczęśliwe
i gubiące się w przestrzeni
Łaknę twego dotyku
odrobinę obecności
śniady kolor twojej ciepłej dłoni
ćmiący wizerunek naszego uścisku
Moja muza
Jesteś bliskością
dwóch tajfunów zalewających dobroć
owocem Niwy gdy kadzidło
złotem poklasku się jarzy
kołysanką przez ptaki niesioną
do domu w przestworzach
mlekiem z rzeki miodu
nad palmami niebieskiego ryku
Swobody wymaga litość
błagając o siebie samą
Zapisany na papierze
rysopis twarzy człowieka
który rękę trzyma mą
i nie puszcza
bo to nie jest sen
a jawa z drętwych marzeń
29 grudnia 2018
Zdobyty
Jeśli nie pasuję kompletnie
do twego niepokornego świata
nie chcę więcej pasować w niczyj
będę jak zepsuty klucz
Jeśli cię nie ma
w mych najgłębszych myślach
nikt inny do środka
nie wejdzie zaproszony
Jeśli nie słyszysz jak krzyczę
twego imienia złoty wydźwięk
nie zobaczysz jak wyrywam serce
i karmię kruki mym oddechem
Jeśli nie czujesz mego dotyku
zjeżdżającego po tobie jak dreszcz
nie poczujesz niczyjego tak mocnego
bo ja cię najintensywniej dotykam
Nie ma żadnego jeśli, nie ma i już
jesteś ty - piękny krzew z serca
korzeń talentu, centrum troski,
wierszy inspiracja, noc zachodu
Nic z sobą nie przyniosłeś na świat
a dostałem dar, najcenniejszy w życiu
twoją obecność, przed bóstwami ważną
i to szczęście gdy leżę obok ciebie
.
16 listopada 2018
Maki
Jeden raptowny łyk porannej chandry
i tulipany więdną, róże łamią się cicho
Łóżko ścieli się płomieniem, który gaśnie
wazon się tłucze, z parapetu spadł, licho
Gorączka gałęzi blaszany dach grzeje
a kruk dopadł brunatną alegorię symbolu
Nawet czekolada dusi gardło palacza,
musiała kostucha palić tytoń w polu
Strumień napędu bije wartko kamyki
na skórę się wznosi bolesne brzemię
filiżanka kawy nawet nie uspokaja
dotyk dłoni nie koi, choć daje nadzieję
Zamykam się w sen w kontrastowej bluzie
kolię z brudu i nieładu zdjąłeś niepokornie
znowu mnie budzisz, dlaczego to uwielbiam
Chandro ma mściwa, daj mi spać spokojnie
.
13 listopada 2018
Zaproszenie
Potłukłeś świadomie wirydarz - puste słowo
Złączyłeś w całość klejem nietrwałym
Zburzyłeś posąg, postawiłeś na nowo
A przecież wiem, że nie jesteś rzeźbiarzem
Gołe słowa i czułość na wieczności snu czasy
Przez ubranie przesiąkł twój boski słodki zapach
Nie zawiodło mnie zwątpienie po wsze ludzkie czasy
Nadal możesz siąść na moich miękkich kolanach
Może i jestem naiwną laleczką zrobioną z porcelany
Może i wszystko za szybko w nas się potoczyło
Wiem, że nie muszę być przez ciebie kochany
Lecz cicho wierzę w to by wszystko się ułożyło
.
6 listopada 2018
Ptactwo
Jestem przytwierdzony do ziemi
gdy inne ptaki lecą swobodnie
jestem jeszcze niewinnym pisklakiem
który jak one chce żyć podobnie
Chcę znaleźć siebie, być jednym z nich
bocianem, sokołem czy też pustułką
Chcę wiedzieć kim chcę w życiu być
bo na razie jestem zwykłą kukułką
Jestem nikim i jestem wielki
taki paradoks mnie wnet zabije
Mózg niecierpliwy krzyczy: "swobody"
lecz czy sam tu swoje gniazdo uwije?
Na niebie błękitnym ptasi taniec
iskrzą się dwa wśród liści dzioby
Nie są one jedyną parą
w lesie też inne kochają się osoby
Macha skrzydłami dziecko w snach
Patrzy się na świat zza krat młodości
Jak dorośnie, odnajdzie siebie
i wypije dużo wyczekiwanej wolności
.
27 października 2018
Wiek
Młodość
łańcuch dla wolności
klatka dla swobody
Niedoświadczenie
tylko cierpliwość
na przyszłość zapowiada
zmiany
na lepsze, czy na gorsze
nie wiem
nikt nie wie
sam muszę zdjąć łańcuch
sam muszę zniszczyć klatkę
samodzielnie stworzyć
przyszłość dla siebie
.
26 października 2018
Fantazja
Dlaczego nie potrafisz pojąć tak prostej rzeczy
przecież uzewnętrzniam się cały przed tobą
i myślałem, że to docenisz, teraz przeczysz
mówiłeś, że nie chcesz skrzywdzić, o zgrozo!
Teraz milkniesz z każdą kolejną sekundą
Teraz jak coś mówisz jest wyjątkowo
zgasiłeś płomień gdy rozmowa rotundą
przez przypadek los był szczęścia podkową
Przyszedłeś tak nagle w moje skromne progi
przepych wszystkiego w tobie mnie zatrwożył
myślałem, że chwyciłem wtedy Boga za nogi
że samotność ze szczęściem podmienił
i rozmnożył
Wyobrażałem wiele razy splot naszych ciał
przeleżałem w myślach cały nagi przy tobie
napełniałeś mnie sobą, garstkamiś mnie brał
nie obchodziło mnie wtedy co ludzkość powie
.
23 października 2018
In my mind
I don't like whining
but I have to right now
Yesterday, cruelty touched my soul
and it makes echoes
in my absent mind
Seriously, am I not mature yet?
These words made my insomnia
eyes were widely open
and started to cry
in my imagination
cause I can't cry
even if I want.
Exhausting
.
20 października 2018
Kołysanka
Nić porozumienia na murach kamienic
od rana do nocy tętni kolorami
w groźnym otoczeniu wybitych okiennic
i ludzi, których radość
zniknęła z narodzeniem
Słońce ucieka odchodząc za horyzont
stoi czas w pionie, milkną zegary
latarnie gasną, ludzie wsiąkają
miasto zasypia mówiąc dobranoc
Lecz noc jeszcze młoda,
siedzę na ławce
ty tańczysz z wiatrem,
zrywając się z ziemi
Kopiesz listki pod stopami
jak dziecko się cieszysz
bo czynisz kolorową ulewę
gdy nie mam parasolki
Patrzę jak twoje oczy się iskrzą,
jak uśmiech zdobi twą nocną twarz
i ja też się cieszę, że czujesz chęci
do życia w ten ponury czas
Tak powoli mija nam życie
ze złoto-szarym przyjacielem jesieni
Nałożył kurtkę
bierze mnie za rękę
i idzie ze mną
w zimowy sen
.
19 października 2018
Chodźmy do lasu
Mój niedoszły kochanku
Pozwól położyć głowę
na twojej drżącej piersi
która jak młot
będzie uderzać mnie w twarz
Pozwól zabrać cię na spacer do lasu
Bym mógł opowiadać o tobie poetycko
Będę cię porównywał nietypowo
do runa, które ścieli nasze ścieżki
Usiądziemy na polanie i wtedy
posłuchamy ptasich świergotów
i weźmiesz mnie pod rękę,
będę jak ta brzoza, która się ugina
Zalejesz mnie komplementami,
a ja ciebie metaforami
Podarujesz mi wtedy troskę
O której powiedziałeś,
że tak mi jej brakuje
.
18 października 2018
Nieszczery, okrutny szantaż
Mówią mi przyjaciele prosto z serducha
"Ten jedyny gdzieś na ciebie czeka"
Łatwo jest powiedzieć, bym posłuchał,
że wiarę trzeba zachować w człowieka
Wtedy gdy ma się samemu u boku
radość większą niż prostota origami
choć kiedyś nie mieli, a teraz w amoku,
mówią, a nie pamiętają, że byli sami.
Sypią radami złotymi dobijając
bo sił już nie mam na myślenie
Od pionu samotnych odstając
myślą, że dają pocieszenie.
Dajże już spokój, proszę, przyjacielu,
spełniłeś marzenie i się z tego cieszę
Nie dawaj rad na temat miłości wielu
Bo tak się zasmucę, że się powieszę
.
17 października 2018
Pokój
Wplątali się w pamięć
Zostaną tam gdzie są
Nie są tego świadomi,
że w głowie zostawią bałagan
nieuporządkowany pokój
który kiedyś dekorowali
.
16 października 2018
Dotyk pyłu
Zrodzeni przez umierający kosmos
Spłodzeni przez pył
popędzający popłoch
siejący zamieć na bezkresie rwącej rzeki
Na koszmar Herodota
i blask zapomnianych opowieści
O Tobie nie zapomnę adresacie liryczny
Domyśl się kto stoi za napięciem
korony elektrycznej królestwa wiecznego
I gardę zrób i unik
przed ciosem nieokiełzanym
od życia na rachunek oddany
Wziąłem pożyczkę od śmierci
i zakład ten każdy przegrał
A ona to wie, że wygrała
Kosę chwyciła niebrzydko
ścięła pierścienie Saturna
i drobno posiekała na plasterki
by móc żyć odrobinką moralności
ludzkich katuszy
A ten kto tego nie wie
Niech fałszywym prorokiem będzie
I niech się szczęściem nie przejmuje
Rycerz blaszany nowego porządku świata
.
14 października 2018
Wieczór
Drzewa szarpią nastrój.
Widzę światła gwiazd
a także światła latarni.
Przysłaniają niebo
obraz wszechświata z dołu.
Czuję się jak ziarnko piasku.
Jestem drobny.
Ale czuję się także wielki.
Bo jestem napełniony szczęściem.
Być może pozornym.
Ale ten niedzielny wieczór
układa mi się w plan
i wyobrażam sobie życie
doskonałe.
W ciepłym domu, którego mi brak.
Ale wierzę,
że za te dwadzieścia lat
nie będę sam,
a ogień w kominku nie będzie gasł.
To już niedługo
.
11 października 2018
Kocham radio
Głos echem od dźwięku się odbija
próżną pięknością rozśpiewaną na polu
grzmi cisza szorstka w hałasie
Rozpętuje nawałnicę groźnych spraw
dając obraz dźwięku
różnokolorowy
Widząc słuch, słyszę widoki,
kompletny nieład gra mi na nerwach
Wolny jak ptak i głupi jak but
Moja muzo płci męskiej
Nauczycielu poezji, rękę mą zatrzymaj
na swoim ciele złap melodię
symfonii mojego ciała
Weź w ramiona, zanuć obraz
który natchnął mój nowy sen
Zamykam oko, drugim się patrzę
czy twoje nuty
grają obok
Słabnę
Boże, och słabnę
Teraz mogę zasnąć utulony w radio
Oby mi grało do śmierci
.
Nieznana data
Kawa z mlekiem
Nim motylek ostatni umrze w brzuchu
każda emocja daje nadzieję,
że kiedyś ten cud się stanie
i się wprowadzę w czyjąś myśl
i zajmę cząstkę
jego życiowej układanki
Namieszam komuś w głowie,
tak jak inni mi mieszali
I jak zamieszam jak kawę z cukrem
Wypiję tę miłość
.
10 października 2018
Wrażliwa dusza
Czekam, zegar tyka, czas powoli mija
Puszkę Pandory w mojej głowie otwarto
Zalew różnorodnych wyobrażeń
Na temat monotematyczny wszakże,
Jestem sam, a nie chcę być.
Chciałbym nie odbijać się sam w lustrze,
Żebym nie dawał cienia w mieszkaniu
jako jedyny duchem obecny,
żeby w ciemności głosić legendy,
o tym nieskazitelnie czystym głosie,
który z tyłu głowy mi krąży i mówi:
Wrażliwa dusza nie zasługuje na miłość...
Ciekawe co jeszcze siedzi mi w głowie
.
7 października 2018
Usechłem
Jesienne liście leżą uschnięte.
Kruszą się gdy je depczesz.
Przechodzą śmierć taką
naturalną,
a może pragną być wysłuchane?
Nie traktuj tego zwykłego listka
jako nic nie warty przedmiot.
Podnieś ukruszonego
i przytul.
Dzień dobry.
To ja.
Jesienny liść
.
4 października 2018
Kapitanie
Upadek moralny myśli tonącej w morzu,
próbujesz chwycić oddech, lecz czasem się dławisz,
machasz rękoma jak ptak, to szokujące,
od dna się odbijasz nogą, inaczej na wieki uśniesz
Morze zalewa czarny marazm, znika obraz z oczu,
widzisz zmarłych twarze, do grobu się zaraz przeniesiesz
lecz ran ucieleśnienie przyśpiewa, przeszywa boleśnie skórę
mając nadzieję, że jakieś szczęście na nas sprowadzi
Nadzieją jest statek sztorm krwi pokonujący
groźnie przedzierający jeszcze groźniejsze morskich fal szczyty,
uratuje wszelką dobroć konającej duszy w drzazgach,
wierząc, że jej nie złapią, śmierci niegodnej sidła
Kapitan obrał już ster, i bierze się za szczęście
na pomoc potrzebującej rusałce szukającej miłości
nie wiedząc, że za chwilę ratunkiem na ląd zstąpi,
a czy wiesz to, czy nie wiesz, kapitan statku to ty
.
3 października 2018
Misiowa poezja
Być samotnym po tylu cierpieniach
To nadal udręka dla młodego misia
Może chcę cierpieć u czyjegoś boku?
Być niesamowicie zdołowanym
Ale w objęciach mojego niedźwiedzia?
Widzę wiele gawr stworzonych
Dających ciepło takie jak w rodzinie
A dla niektórych to rodzina nie jest
Tylko od Boga odwrót, zwykłe zboczenie
Szanuję Boga, bo to On mi dał ten dar
Z którym niestety nie mam się dzielić
Z nikim jak na razie, na ten moment
Ale po kawałku zbuduję siebie od nowa
Zbuduję nowe miasto, z ruin wzniosę
Może i być to gawra, byleby mi było ciepło
.
2 października 2018
Szczere pragnienie
Przewraca się w grobie ten
Co miłości nigdy nie zaznał
Niby nie potrzebna nikomu,
a jak jednak jest to człowiek
żyje pełnią radości słońca.
Ku niebu się przechyla
Z emocji traci świadomość
I patrzy się w okno szukając
Czegoś co go nie czyni
dostatecznie szczęśliwym
Lecz czegoś co naprawdę
Dobrze go uzupełnia
I już niczego nie szuka
Bo znalazł skarb
Wydobyty z wnętrza siebie
.
Kamień
Chcę mieć gdzieś te uczucia zdołowania fatalne,
które spadają na mnie niczym rumowiska skalne
.
1 października 2018
I kropka
Łatwo do drugiej osoby jest się od razu przywiązać,
związać łańcuchem domniemanego przeznaczenia.
Odejście boli, niszczy co ludziom udało się zbudować,
jest przyczyną naszego smutku, goryczy i rozeźlenia.
Jednego dnia jesteś aniołem, ślicznym kwiatuszkiem,
pieskiem bez łapy, ale prosto z serducha kochanym
pędzlem obrazu naszego świata, róż dzbanuszkiem,
politykiem z sercem, o dziwo przez nas szanowanym.
Drugiego dnia, jesteś nikim, zerem, czymś okropnym,
diabłem z rogami trzynastoma, zegarem zepsutym,
mostem pękniętym, kałużą, staruszkiem samotnym
śmierci bratem, powodzią rozpoczętą nagle w lutym.
Trzeba wzajemnie się szanować, patrzeć na ludzi,
tak jak na siebie, z szacunkiem, radością i troską,
nie traktujmy siebie jak psy, nie bądźmy szczuci,
znajdźmy to w naszych sercach na Miłość Boską.
.
30 września 2018
Krótko
I choć moje serce ma dopiero
osiemnaście wiosen skończone,
potrafię kochać bezgranicznie,
to naukowo jest udowodnione
.
29 września 2018
Bez rymów
Spotkanie, uwaga leci koło myśli
Złowrogość umysłu zanika
Chcę więcej, mózg się uzależnia
Chcę naprawdę myśl zatrzeć.
I choć cisza nie była obecna
Natomiast obecne było coś
Czego nie byłem w stanie opisać.
Z daleka myśl postrzegam
Osobistą
Taką ciepłą
Że aż serce grzeje
Nawet nie mogę rymować
Bo to strata czasu
Na ten moment
Ten uścisk, Boże
Dał mi euforię
Która rozsadzała mnie od środka
To uczucie jest jak narkotyk
Jeden z tych
Których nie zażywam
Czy jestem szczęśliwy?
.
28 września 2018
Mój hymn do jedynego
Znowu budzę się w ciemności
Nastał czas jesiennej pluchy
Mogę zewnątrz wyć z radości
Cały mokry, lecz w środku suchy.
Drzewa liście, ja gubię marzenia
Znowu to samo, przykra monotonia,
Chcę być mokry z podniecenia,
A nie ponowna trosk złotych agonia.
Znowu oczekuję, tej duszyczki
Która troskę mi da i ja dam troskę.
Zamknie negatywne drzwiczki.
Może je uchylić, ale tylko troszkę.
Czyż jesień nie jest perfekcyjna,
Na tworzenie nowej poezji?
Wydaje się być taka atrakcyjna,
Wizja tworzenia pięknej finezji.
Krok w krok za duszyczką
Moja natychmiastowo tonie
Z łzami szczęścia muzyczką.
Niech smutek piekło pochłonie.
Śpijmy razem, od tak w dzień.
Przejrzyj na oczy mój jedyny
Niech cię nie pochłonie cień.
Wiem, że istniejesz, rany...
Ostatnio mogły mnie ponieść
Emocje, strasznie przepraszam.
Chyba nie udało mi się zawieść
Ciebie, wciąż do środka zapraszam.
Przyjmij je, Boże, jestem zatroskany
O przyszłość, przeszłość zamknąć.
Nie mogę powiedzieć: "zakochany"
Ale musiałem się na ciebie natknąć.
Czuje się jak diabeł fałszywy.
Używam ciebie, używaj i ty mnie.
Jestem zagubiony, wcale parszywy.
Ale jak niestety, powiesz nie.
To powiem trudno, przejdę się dalej.
Szukając duszy, której mi brakuje.
Tylko łzami, proszę mnie nie zalej.
Bo ja to chcę czuć i chyba czuję.
Nie odrzucaj, prośba taka drobna.
Ale nie mogę cię zmusić do niczego.
Szalejący wicher, wieś podobna,
Stanem uczuć wyższych, jego.
Jego za rękę i tylko, tylko jego.
Rączkę, z którą cały świat przejść.
Piszę ten wiersz, no i co z tego?
Kiedyś trzeba będzie odejść.
Zbudować nowe fundamenty
Ale to naprawdę jest trudne.
Pora teraz na komplementy.
Oczy masz naprawdę cudne
.
27 września 2018
obaj kompletnie osamotnieni,
moglibyśmy być sami razem,
uczuciem pięknym napełnieni
korzonkami sięgający,
przeciwieństwa nieba,
ale wcale nie konający.
Wręcz przeciwnie kochany.
Przetrzyj oczka znużone,
serce na kartkę wypluwam,
widzę je jakby zmrużone.
Czekać na odpowiedź
długo, jak to mnie boli,
pogładź czule proszę,
tak słodko, no i powoli.
Bądź, chciej mnie skarbie,
wypij mnie cały spragniony,
szybko kropelka po kropelce,
piszę ci boleśnie, ja, utęskniony
Oddanie
Rozbierz skórę, natchnienia przylot
Rozbij smutek na małe kuleczki.
Zatrzymaj zegar, pośpiech to gra
Czas nigdy nas nie rozdzieli
Świat przeciwko nam coś ma
Czy nas nawzajem do siebie przydzieli?
Czy odpowie na niezadane pytania?
Czy odda się w końcu na skos?
Czy dozwoli do ciebie wybrania?
Czy ja w ogóle w tej sprawie mam głos?
.
25 września 2018
Las
Pokochaj mnie bezgranicznie
Uczuć rozkołysz liście
Na piasku przebądź statycznie
Mocno przytul w asyście
Ze mną w podróż się wybierz
Na palcach stań do korony drzew
Do krańca nieba się przymierz
Bo w środku mam usychający krzew
.
24 września 2018
Potrzeba
Potrzeba mi nienagannej bliskości
Kolejny raz w czymś nadzieję pokładam
Myśląc naiwnie, że się nie zawiodę
Prędzej rozumy me nader postradam
Niż tego najwspanialszego uwiodę.
.
23 września 2018
Krótko o życiu
Choćbyś mu na kolanach jęczał i konał,
nie zmusisz go do tego by ciebie pokochał.
Uwierz, ten jedyny gdzieś czeka na ciebie,
Na pewno zbliżycie wasze serca do siebie
.
.
11 września 2018
Homoseksualny
Do przyszłego, który mnie spotka,
słowa do ciebie, tak profilaktycznie,
Oblane serce miodem, troska słodka,
przytul mnie wpierw, najsympatyczniej
potem możesz rozebrać, posłuchać serca bicia,
to o czym teraz pomyślisz to najgłębszy wyraz,
oddania się nas obu, w naszych odbiciach,
w gorejących gęstwinach, dotykać się nie raz.
Zmysłowy ubiór, klękanie na kolanach,
uścisk męskiego ciała jak modlitwa mnie koi,
wyjdę z nieszczęścia w kłujących mnie ranach.
Przeszłość zamknę za sobą, niech ona się mnie boi.
Drobną przyjemnością wypełnij mi pustkę,
daj mi euforię, która pojawi się na chwilę,
zdejmij z oczu czarną, najczarniejszą chustkę.
byś widział świat w lepszych barwach, przejdę nawet milę.
Tych mil może być setki, nawet tysiące,
Dla twego uśmiechu z mostu skoczę, przesadzam
Ale bez uczuć zyłem przez długie miesiące,
Czasem uciec chciałem, krzycząc: "Nie wracam!"
Kiedyś cię odnajdę, może już to czytasz
Może złość, może niedola nade mną czuwa,
O sens istnienia nas razem się spytasz,
Uwierz, smutek i niechęć szybko wyczuwam,
Ale w miłość życia wciąż wierzę,
jak w gołębicę co wartości pokoju pilnuje.
Za dnia, romantyczny kochanek, w nocy dzikie zwierzę,
które upolować chce zwierzynę, codzień kłusuje.
Całego siebie oddam, będę wciąż przy tobie
Wszystkie przemyślenia rozum odebrały,
To co chcesz, dla ciebie, ja to serio zrobię.
Bylebyś zatrzymał czas, dla idei, dla chwały.
Nie poruszę Ziemi, bo nie jestem w stanie,
o dziwo w tym momencie jeszcze myślę racjonalnie.
Kochanie, kochanie, kochanie, kochanie.
Powiem ci, że w życiu nie jest idealnie.
Idealnie będzie jak za lat, z hakiem, dwadzieścia
będziemy spać pod kocem uśmiechnięci,
słuchać deszczu za oknem, nie szukając szczęścia,
z zamkniętymi oczami czuć się wniebowzięci
.
10 września 2018
Zamknięcie
Rany serca
Wyryte na twarzy moje wspomnienia
Bez głosu sprzeciwu mnie ogarniają.
Siłę mają wartkiego strumienia.
Głupie, ciągle granicę przekraczają.
Otworzą wrota do mojego sumienia
"Masz o nim myśleć" przypominają.
Nie chcę zapomnieć jego imienia.
A płomyki we włosach mi dogasają.
Odejść chcę ja z gorąca do cienia.
Bo mnie upalne myśli zalewają.
Że dotykam jego ramienia
Że moje dłonie jego trzymają.
Że przyniesie mi krztę ukojenia
I że nie są to żadne urojenia.
Bo uczucia przychodzą pełną parą.
No cóż, one od wieków tak mają.
.
.
14 sierpnia 2018
Znów zakochany?
Cudne włosy, wzrost niemały,
Boże, on jest doskonały.
Brwi ma cudne, myśli często,
Zauroczyłem się w nim gęsto.
Chcę go dotknąć i utulić
By uczucie me odmulić.
Na sekundę myśli miliard,
No po prostu serce mi skradł.
Niewidoczne są mi jego braki,
Lecz czy zechce mnie ktoś taki?
.
.
12 sierpnia 2018
Selfish love
Chciałbym całą moją miłość do siebie
przelać na kogoś, na przykład ciebie.
Jak to w końcu z tą miłością jest
Pytają: "Co się dzieje?"
Mówię: "Miłość nie istnieje"
Pytają: "Co się stało?"
Znowu wrażeń mi mało
Nie wiem już o co chodzi
Moje serce się powoli głodzi
Czekam na tego jedynego
Może on też już nie ma swego
.
.
11 sierpnia 2018
Kolejny quasi-wiersz o miłości
Może to kolejna serca pomyłka,
możliwe, że zwykła naiwność.
Dla mózgu po prostu zmyłka,
która mocno kopie mnie w kość.
Znów wymyślam same zalety,
o wadach nie myślę ja wcale.
Ale... stety, czy niestety,
wszystko w nim jest doskonałe.
Może to ostatni, a może pierwszy,
"jedyny prawdziwy", szepczą mi uszka.
Do mnie mu się nie spieszy,
ale on nie złamie mojego serduszka.
Zrobili to już inni, po prostu zawiedli,
a może to ja zawiodłem?
To ja ich zjadłem, czy oni mnie zjedli?
To ja im pomogłem?
Pomogłem zabrać siebie od nich z daleka?
Wyniosłem się, bo to ja jestem złem czystym?
On nie myśli o mnie: "miłosna kaleka"
Ale na razie nie jest mi najbliższym.
Znam go zbyt krótko
Ale jak już poznam
Ucałuję cichutko
i nikomu nie oddam.
.
.
2 lipca 2018
Oto ja
Dym puściłem, dusza uciekła
Jakaś część niewinności mi pękła
Zostawiłem małe dziecko za sobą
Nie jestem już tą samą osobą.
To koniec żartów, lecz nie inspiracji
Taki już mam początek wakacji
.
.
20 marca 2018
Uczucie
Może i uczucie moje jest niewiele warte.
Może i warte jest mniej niż złamany pens.
Może mnie przytulisz, łzy zostaną otarte.
Może jednak nadasz życiu memu sens.
Dno
Kim jestem? Odróżniam dobre od złego?
A może jestem pustką na dnie wszystkiego.
Czy istnieje możliwość otrzymania miłości,
Która nie ogranicza się tylko do wiadomości?
.
.
19 marca 2018
Ty
Dotyk ust twoich, o wargi moje.
Uścisk silnych ramion, już się nie boję.
.
.
18 marca 2018
Chyba się zakochałem...
Obecność twa wywołuje euforyczny krzyk,
nieobecność zaś powoduje głośny ryk.
Czuję kłucie koło serca, co raz mocniej się porusza.
Och odszedłeś, z tobą odejdzie moja dusza...
17 marca 2018
Bez nazwy
Chciałbym się w twych ramionach znaleźć,
byś mógł mnie w świat uczuć nieopisanych zawieźć
.
.
25 lutego 2018
Fraszka o zakochaniu
Pomyślą, ze to rozterki jakiegoś gówniarza,
ale miłość prawdziwa rzadko się zdarza
.
18 stycznia 2018
Miłości
Serce nie sługa, tak mówią młodzi,
a o bezsenność przyprawia, samo sobie szkodzi.
Powoli umiera i na nowo się rodzi,
I jak feniks wstający z popiołu dowodzi,
że jest głupie, rozdarte i nieprzewidywalne,
A przecież każdy wie, że życie nie jest idealne.
Nie układa się tak prosto jak na słupie druty,
Nie dobiera nas w pary jak skarpety, czy buty.
Ale dla tych smutków i radości warto tu być,
A dla tego uczucia od serca warto jest żyć
.
9 października 2017
Wieś
Wioska mała, gdzieś na wschodzie,
Jadzia młoda w rzece brodzie.
Radzio z dziadziem po mszy świętej,
obok babci wniebowziętej.
Kwiecień mijał hen radośnie,
nawet ptak ćwierkał na sośnie.
Lecz sielanki czas wnet prysnął,
żal aniołom gardła ścisnął.
Przyszedł tabun wściekłych ludzi
i zew mordu się w nich zbudził.
Przyszli szybko, krótko byli,
potem wszyscy już nie żyli.
Nie ma dzisiaj Jadzi, Radzia.
Nie ma babci, nie ma dziadzia.
Tylko ptaszek mały z sosny
nie zapomni tamtej wiosny.
.
8 sierpnia 2017
Niby ktoś nie w moim typie, lecz nie we wszystkich kwestiach
Ktoś kto uwagi na siebie zbytnio nie zwraca
A tak jakby czas zatrzymuje i bez niego wraca.
Głos cudowny, ale milczeć jak zegar zepsuty chce często,
A ja w borowin grajach tkwię po uszy, znów, gęsto
A żniwa nim nadejdą późnym latem gdzieś we wrześniu
Utknę ja na zawsze, w ziemi, jak korzeń, bez ani krzty snu.
Zasnę ja na wieki jak Puchacz upolowany przez klusownika,
Zostanę wymazany z pamięci bram mianownika.
Serce pęknie na miliardy malutkich jak łza kawałeczków.
Lecz nie zapomnę tych wszystkich okropnych smuteczków,
Które ogarniały wszystkie życia aspekty bez skrupułów,
Które wyrwały włosy, oczy wydrapały, poraniły tułów,
Lecz metafora bez żadnego najmniejszego problemu moralnego
Zostawiła mnie samego na polu walki, bez ręki, umarłego
.
30 maja 2017
Drugi Poemat o mieście Lublinie
Tłumy ludzi na ulicach z kamienia
Ciepły, przyjemny, majowy wiatr wieje.
Krótkie spodenki, sukienki w odcieniach.
Gwar w restauracjach, lubelskie dzieje.
Krakowskie Przedmieście przez ludzi oblegane,
Hałas przy bramie grodzkiej i w pubach z piwem.
Ludzi mnóstwo, miasto zalegane
Milionów doliczyć się mogę, takm winien
Rozmowy nie cichną, a słońce zachodzi,
Ciepło ubrani ludzie na koniec tygodnia.
Smutek z twarzy dawno już odchodzi,
A wcale to nie jest Polska zachodnia.
Styk kultur europejskich tu widzę
Radość na twarzach ludzi półubranych gości.
Kocham to miasto, ten stan. Nie nienawidzę
Świeże powietrze, otwarte restauracji włości.
Ten majowy stan przed wakacjami.
Ulice pod blokami pachnące akacjami.
Tutaj chcę być, z ludźmi, razem z wami.
Bo Lublin to moje miasto kochani.
.
.
27 kwietnia 2017
Start a fire
Someone told me: "You don't care
about garden square".
People gathering there,
trying now to be the best.
But noone convinced us,
for something unconvincable,
I dare. I swear.
Dare the living life.
But living life is lie,
that you'll never die.
But living life is lie.
Let's start a fire.
Like an Olympic Games.
Like in Warsaw, maybe Reims.
Let's get out there,
start a trip, my dear.
Let's be a Gypsy.
Like the Lady Gaga.
Start a poem, if you want.
It could be also a saga.
But don't leave me. Just don't.
Dance like in Step Up.
There's no more gap.
We can change the world.
We can be the globetrotters.
Visit countries in Africa.
Come to people in America.
Meet a new friend in Italia.
Start a friendship in Australia.
Have a world in your arms.
See the heaven, and the stars.
And if you will find your way,
come back to me. Just for one day.
.
.
13 kwietnia 2017
Koniec Świata
A to nieprawda, kłamstwo wierutne,
To wtedy, gdy piosenkę ostatnią napiszą,
To wtedy, gdy wierszy oryginalnych już nie będzie,
Po prostu wszystko co oryginalne, zniknie bez śladu,
.
O co chodzi?
Wszędzie chaos,
gulbież Carolla się wywarła.
Upadło także greckie Pafos,
no i ludzkość, też wymarła.
Gdzie poezja, gdzież jest ona?
Gdzie jest ta zabawa słowem?
Gdzie pisarstwa jest korona?
Gdzie ten wieczór jak przed nowiem?
Chaos sensem, brakiem granic,
tworzy nowy rodzaj wierszy.
Radość, smutek, dla mnie na nic,
rymy są na miejscu pierwszym.
Zwrotka raz długa jak ziemski promień,
raz krótka niczym ludzki żywot.
Raz ma sens pomysłów ogień,
raz go brak, bo to już było.
Twórzmy więc, bez sensu wiersze,
bo to fajna jest zabawa.
Teraz będą młode świerszcze,
a po świerszczach dobra kawa.
Rymów w bród w tym słów jest zlepku,
razem stwórzmy styl z odnowy.
Zastanów się, gdzie jest, mój łebku,
wątek przyczynowo-skutkowy.
Przekroczyłem, wiem, granice wszelkie,
nie jestem przecież szablonowy.
Za przeczytanie dzięki wielkie,
oto jam, bezosobowy.
1 komentarz:
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
Prześlij komentarz