Hubert Znajomski
Blog osobisty
piątek, 11 lipca 2025
Pup meet
środa, 9 lipca 2025
Ćwierć tony
wtorek, 8 lipca 2025
Nie marnujemy jedzonka
poniedziałek, 7 lipca 2025
Tysiąc dwieście na zdrowie
niedziela, 6 lipca 2025
Zajęty weekend
czwartek, 3 lipca 2025
Kto widział psiaka za barem?
środa, 2 lipca 2025
Li(piec)
Zwykłe ludzkie interakcje, które mój mózg poddawał analizie jak robot uczący się bycia człowiekiem. Cieszą mnie takie momenty, a jednocześnie myślę nad tym za kogo właściwie ludzie mnie mają? Z jednej strony widzą we mnie jakiegoś słodziaka - uroczego, niewinnego, co to się lubi poprzytulać, lgnie do ludzi jak pies, jest towarzyski, dużo mówi, robi zamieszanie, a przy okazji jeszcze błyska jakąś tam inteligencją. Może to wszystko faktycznie we mnie jest, ale… tak nie wygląda mój obraz w pełnym świetle. Czasem mam wrażenie, że zbudowałem jakąś wersję siebie, która jest wygodna do lubienia. Miła w odbiorze. Taka, co nie drażni. Taka, co się uśmiecha, gada, żartuje i nie robi problemów. Żeby było łatwiej mnie znieść. I to chyba działa, bo sporo ludzi faktycznie mnie lubi. Tylko że… dlaczego? Dlaczego chcą mnie poznać? Czy te przemyślenia w mojej głowie to jakaś forma obrony przed narcyzmem? Wymuszona skromność? A może to mój sposób na trzymanie wszystkiego w ryzach? Mój mózg nie zawsze może odpocząć od dźwigania metaforycznych półek w archiwum, wypełnionych dokumentami. Tylko że ja nie taszczę ich fizycznie. Ja je chomikuję w głowie. Tak jak inni gromadzą rzeczy materialne, myśląc, że kiedyś im się przydadzą, tak ja zbieram myśli, wspomnienia, odczucia, ciekawostki. I nie wiem czy potrafię je z niej wyrzucić. Nie wiem czy w ogóle bym tego chciał. Taki jestem. Takiego siebie kocham. Nie zamieniłbym swojego życia na żadne inne.
poniedziałek, 30 czerwca 2025
Zakapior
![]() |
W szatni, po pierwszej, nie było prawie żadnej żywej duszy |
De facto zaliczę dziś dwa treningi na siłowni, bo na mój ostatni trening doczłapałem się około północy, a teraz, tuż przed dwudziestą drugą, idę kolejny raz. Pomału kończy się nam czerwiec, a ja ledwo funkcjonuję za dnia, bo jest tak gorąco. Dzisiaj zaliczyłem dwie ponadgodzinne drzemki. Wiatrak przy moim łóżku to absolutny must have. Kocham lato. Wybrałbym się na jakąś plażę.
niedziela, 29 czerwca 2025
Wolna niedziela
sobota, 28 czerwca 2025
Sesja zdana!
A teraz spokojnie zmierzam do pracy. Naprawdę udany dzień. Mogę być z siebie dumny.
piątek, 27 czerwca 2025
Pompa musi być
![]() |
Wczoraj na Plantach |
środa, 25 czerwca 2025
Pierwszy dzień
poniedziałek, 23 czerwca 2025
Nowa kozica
Miałem dziś napo piętnastej pociąg do Krakowa. Przyjechałem do Lublina na ponad godzinę przed odjazdem i przespacerowałem się po Starym Mieście, bo chyba w tym roku jeszcze tego nie robiłem. Pod wieżą trynitarską zobaczyłem nową kozicę - Felicję, obok której można dowiedzieć się więcej o historii kamienia nieszczęścia, który również znajduje się obok. Czasami tęsknię za tym, że w Lublinie byłem praktycznie codziennie i było to dla mnie tak powszedne, a teraz jest to coś rzadkiego i odległego.
niedziela, 22 czerwca 2025
Niedziela na chillu
sobota, 21 czerwca 2025
Zabawa Instaxem
piątek, 20 czerwca 2025
Łapsko!
czwartek, 19 czerwca 2025
Miłość czyni nas ludźmi
wtorek, 17 czerwca 2025
Sen o Warszawie
niedziela, 15 czerwca 2025
Duma bez uprzedzenia
piątek, 13 czerwca 2025
Wesołego geja
Algorytmy w social media są bezkompromisowe i zmuszają do udostępniania określonych formatów. Nastawiają się na twórców, którzy wrzucają dużo „thirst trapów” i publikują rolki mogące wywoływać lekki cień żenady, ale to się sprzedaje ponieważ one właśnie to lubią. Tysiące filmów w których faceci dźwigają ciężary w obcisłej odzieży sportowej; udają gejów dla kontentu; pozują w bieliźnie, w kulturystycznym stylu, gdzieś w zagranicznym hotelu. (…) To rynek pełen konkurencji i przeskoczenie tej poprzeczki wymaga od groma wysiłku, jeśli przy okazji nie chce się stracić przy tym swojej oryginalności. To oczywiste, że tworzę rzeczy pod publikę, ale mam przy tym swoje poczucie estetyki, które podpowiada, że moje posty muszą podobać się zarówno mi, jak i innym.
Przyjemnie jest mieć ciało, które jest estetyczne i jeszcze przyjemniej jest zbierać za to uwagę. Można mnie śmiało krytykować za to ile pokazuję, ale przynajmniej odnoszę wrażenie, że jestem w jakiś sposób dzięki temu zauważany. Spotyka mnie również dużo dobrego. Ten rok jest mi… przychylny. Chciałbym, żeby był przychylny całej naszej społeczności, ale to niestety tylko chęci. Może kiedyś. Może za paręnaście lat będzie dużo lepiej? Wierzyć przecież można.
środa, 11 czerwca 2025
Nóżyska
Muszę się przyznać bez bicia, że treningi nóg traktowałem przez kilka lat po macoszemu. Odbębnić, zrobić byle co i wyjść. Zauważyłem, że trenując je częściej, naprawdę czuję jak mocno pracują, robią się zdecydowanie silniejsze i bardziej „bufiaste”, co jest samo w sobie niezłym atrybutem. Nie rozumiem ludzi, którzy nie robią dnia nóg. Jak można nie trenować połowy swojego ciała? Jak się wybuduje solidną górę, ale bez zadbania o fundamenty, to nie wróży niczego dobrego.
wtorek, 10 czerwca 2025
Szerzej
Lecę za niedługo robić nogi, ale zanim to się stanie, mała forma check. Ten tydzień to jest ogromna udręka. Mam mnóstwo prezentacji do przygotowania na ten weekend. Dzisiaj pisałem o konflikcie Boliwii z Chile o dostęp do morza, a jutro napiszę o dyplomacji historycznej Węgier w stosunku do Słowacji i Rumunii. Kilka prezentacji mam już za sobą i ostatecznie mam już kilka bardzo dobrych ocen na koniec semestru. Jak się bardziej postaram to być może dostanę stypendium.
niedziela, 8 czerwca 2025
Szarówa
sobota, 7 czerwca 2025
Bajkowa Bielsko-Biała
Bolek i Lolek, Reksio oraz Porwanie Baltazara Gąbki. Jedne z najsłynniejszych polskich bajek, które stworzono właśnie w Bielsku-Białej, mieście, które dzisiaj odwiedziłem. Jest to miasto na pograniczu historycznego Śląska i Małopolski, choć oficjalnie teraz w całości znajduje się w województwie śląskim, około 100 kilometrów od Krakowa. Chciałem je odwiedzić właśnie ze względu na pomniki postaci ze znanych i kochanych od wielu pokoleń animacji.
piątek, 6 czerwca 2025
Silly picture
czwartek, 5 czerwca 2025
Arbuz
Wczoraj wpadłem na dość głupi, a zarazem śmiały pomysł. Kupiłem w pobliskim supermarkecie arbuza. Chciałem spróbować go zgnieść swoimi udami. Wydawało mi się to łatwym zadaniem, ale srogo się przeliczyłem. Przez kilkanaście minut nie mogłem go ruszyć. Ani drgnął. Często widziałem fitness influencerów podejmujących się tego wyzwania. Nawet najwięksi kolesie mieli z tym trudności. Kobiety radziły sobie z tym zdecydowanie lepiej. Wszystko zależało od wielkości i twardości. Nie mógł być ani za duży, ani za mały. Mój był w sam raz. Dopiero, gdy byłem już cały mokry od potu i zasapany, owoc poddał się i pękł. Umiarkowanie, ale pękł. Ostatecznie robotę musiałem dokończyć rękami. Całe szczęście, arbuz nie rozbryzgał się, dzięki czemu mogłem go po wszystkim zjeść, bo nie lubię marnowania jedzenia.
Dziś w nocy miałem kolejny trening i po raz pierwszy od dłuższego czasu widzę, że wróciła do mnie waskularyzacja. Do dwudziestej trzeciej nie mogłem zbić cukru, który dopiero po dwunastej spadł do idealnego poziomu, żebym mógł ruszyć cztery litery na siłownię. Mam nadzieję, że nogi mi wybaczą wczorajsze zajście, bo za parę godzin zamierzam je ponownie pomęczyć.