Dzisiaj, jako że mamy weekend, postanowiłem trochę pochodzić po mieście i zobaczyć czy można zaznać chociaż odrobinę rozrywki, ale powiem szczerze, że było ciężko. Mimo że dzisiejszy dzień był cieplejszy od ostatnich to na głównej arterii miasta ciężko było o tłumy. Dzisiaj minister zdrowia ogłosił trzecią falę pandemii, więc co się dziwić.
Łódź jest ciekawym doświadczeniem, dużą część miasta znam na pamięć, więc dobrze się w nim orientuję. Znam linie tramwajowe, którymi praktycznie codziennie jeżdżę, kupiłem nawet migawkę (lokalne określenie na bilet miesięczny), niedawno odwiedziłem zoo, w zupełnie mi nieznanej części miasta, odwiedziłem Katedrę, czytam trochę o historii tego miejsca, a także o okolicach. Po prostu cieszę się życiem na swój wyjątkowy sposób.
Żyję też tym co dzieje się dookoła. To że jestem daleko od domu nie sprawia, że zapominam o wydarzeniach związanych z moimi rodzinnymi okolicami i mimo wszystko wciąż jestem aktywny. W nowym dla mnie miejscu nie boję się działać aktywnie tak jak robiłem to do tej pory w Lublinie. Chodzę na protesty, wspieram lokalne inicjatywy, czasami jestem ich częścią, dzięki czemu poznaję nowych ludzi.
To sprawia, że martwię się mniej, ale mimo wszystko wciąż mam z tyłu głowy to, co się dzieje. Ostatni protest mediów? Mam na pamiątkę moje dwa ulubione czasopisma, które opisywały już po samej okładce współczesną historię, którą będę wspominał na starość (oczywiście nie pozytywnie).
Tak to się żyje w tej Łodzi
1 komentarz:
ostatnio też angorke sobie kupilem.
ja po krakowie nie chodze wcale od roku chyhba...
Prześlij komentarz