Dowiedziałem się niedawno, że byłem w Faktach na TVN24. Przyjechałem pod Centrum Kongresowe na Uniwersytecie Przyrodniczym około 10:30, bowiem o 11 miała rozpocząć się konwencja PiS. Wspieramy nauczycieli, dlatego też mieliśmy wykrzykniki (oraz innego rodzaju transparenty) i staliśmy wypatrując ważnych osobistości. Na konwencję przychodzili różni ludzie: górnicy, Koła Gospodyń Wiejskich, a nawet lubelska kurator oświaty. Kilka osób powiedziało nam, że nie jesteśmy Polakami. Tu mnie jedna rzecz zastanawia. Dlaczego jak ktoś jest przeciwnikiem partii rządzącej od razu uważany jest za Niemca, Żyda, albo innego obcokrajowca działającego na szkodę Polski. Nie jestem w stanie tego pojąć. Ja nie dzielę Polaków na lepszych i gorszych.
W tytule napisałem o euro, bowiem ta waluta była tematem numer jeden dla prezesa PiS. Mówienie "nie" dla wspólnego, europejskiego pieniądza ze względu na obawę, że zaszkodzi to polskiej gospodarce jest lekko bezsensowne. Przewalutowanie zabezpieczy nas z pewnością przed konsekwencjami, które mogą wyniknąć ze źle przeprowadzonego programu socjalnego. Tak samo jak prezes powiedział "nie" europejskim cenom, tak samo ja twierdzę, że te ceny mogą być jak w jednym z państw położonych w Ameryce Południowej, które słynie z hiperinflacji. Euro może być ratunkiem dla naszego kraju. Porównuję się teraz ze Słowacją. Gdy nasi południowi sąsiedzi przyjmowali tę walutę, wzbudzało to spore wątpliwości, wówczas byli oni słabiej rozwinięci od nas gospodarczo, a teraz ta sytuacja wygląda zgoła inaczej i zostaliśmy przez nich wyprzedzeni. Przyjmując euro nie mamy nic do stracenia, a możemy nawet sobie pomóc. Straszenie nim nie powinno mieć miejsca, a ma na celu tylko sianie dezinformacji i obaw w społeczeństwie.
Przy okazji, Belgia przykładowo wycofuje drobne monety i zaokrągla ceny. To jest mądre, wysoko rozwinięte państwo. Takim kiedyś będzie Polska tylko trzeba będzie na to trochę poczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz