piątek, 29 listopada 2019

Black Friday

Czy wiecie, że przemysł modowy wytwarza 10% światowej produkcji dwutlenku węgla? A wiecie, że jest drugim największym konsumentem światowych zasobów wody, prawie 90% śmieci na wybrzeżach mórz i oceanów to tekstylia, a pracownicy szyjący nam markowe ubrania, żyją za ok. dolara dziennie? Dzisiaj mamy Black Friday - święto konsumpcjonizmu. Wspólnie z Extinction Rebellion Lublin pokazaliśmy co myślimy o tym wszystkim.
Postanowiłem zrobić oryginalny "transparent" ze starej papierowej torby na zakupy (świetny symbol do dzisiejszego wydarzenia) i napisałem na niej po angielsku, że żyjemy w materialnym świecie. Niemniej jednak większość haseł była ciekawa w odbiorze.
Chodziliśmy po lubelskich centrach konsumpcjonizmu i rozdawaliśmy ulotki informacyjne. Byli z nami fotografowie i dziennikarze Dziennika Wschodniego (z którego udzieliłem krótki wywiad) i Kuriera Lubelskiego.
Cieszę się, że znalazła się garstka ludzi, która po spotkaniu z nami zatrzymała się na chwilę i posłuchała co mamy do powiedzenia, widzieliśmy po niektórych naprawdę wielkie zainteresowanie i sympatię. Dobrze, że mamy okazję działać i zmieniać naszą planetę na lepsze.

100 tysięcy!

Nie mogę w to uwierzyć. Cztery lata prowadzenia bloga, z praktycznie zerową aktywnością między sierpniem 2017, a czerwcem 2018. No i mamy to! Mamy 100 tysięcy wyświetleń. Dla mnie jest to po prostu niesamowite, że udało mi się przekroczyć ten wysoki próg. Przykładowo; żeby móc kandydować na prezydenta Polski, trzeba uprzednio zebrać tyle podpisów poparcia. Mam nadzieję, że niedługo dobiję do miliona, ale jeszcze przede mną sporo pracy.
Widziałem, że liczba wyświetleń zbliża się do tej wyjątkowej granicy. Nie wiedziałem jednak, że nastąpi to tak szybko. Jeszcze 3 dni temu zastanawiałem się nad tym, czy uda mi się tego dokonać przed końcem roku i dekady zarazem. Niemniej jednak wczoraj mój ostatni post o cukrzycy dostał się na stronę główną wykopu, co znacznie wszystko przyspieszyło. Dzisiaj, 29 listopada oficjalnie się to stało. Jestem z tego naprawdę dumny. Dla mnie jest to krok milowy.
Ciężko mi naprawdę opisać emocje jakie mi towarzyszą. Dziękuję wszystkim odwiedzającym!

środa, 27 listopada 2019

Z igłą 24/7 - Cukrzyca oczami cukrzyka

Niewiele ponad miesiąc dzieli mnie od tego, by moja choroba była ze mną piętnaście lat. Praktycznie nie pamiętam mojego życia bez niej, bo w chwili wykrycia miałem 4 lata i 4 miesiące. Małe dziecko musiało się z czasem uczyć jak o siebie dbać. Minęły dwa lata od zachorowania, a ja już otrzymałem pompę insulinową dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Do dzisiaj korzystam z takiego urządzenia, ale jest to już moja trzecia z kolei. Do napisania tego posta zachęciła mnie nieprzyjemna sytuacja w pociągu, którym jechałem w niedzielę do Lublina. Na początku trasy odkryłem, że wkłucie nie działa i trzeba je wymienić. Musiałem robić to w nieco trudnych warunkach, ale mi się udało. Poczułem wtedy ulgę
Wiecie, że pierwszy raz zmieniłem sobie sam wkłucie w wieku ok. 15 lat? Bardzo bałem się wbić sobie igłę pod skórę. Nie mogłem się przemóc, przez pół godziny trzymałem wszystko nad skórą. Ostatecznie ruszyła mną drastyczna myśl, że zasługuję na ból i po chwili wszystko znalazło się na swoim miejscu. Na ogół to wszyscy, od rodziców po pielęgniarki na oddziale, mnie instruowali, że trzeba to zrobić zamaszystym ruchem. Ja niestety tak nie potrafię. Preferuję zrobić to powoli, aczkolwiek starannie. Z perspektywy drugiej osoby wszystko jest zgoła inne. Do niedawna miałem serter (urządzenie, do którego wkładało się wkłucie i wbijało się je błyskawicznie), ale gdzieś go zgubiłem i znowu muszę radzić sobie ręcznie.
Najbardziej zależało mi na opisaniu jak się czuję przy hiper i hipoglikemii. Będzie to ciężkie do opisania, a i tak wiadomym jest to, że każdy człowiek jest inny i wszystko odczuwa inaczej.
Niedocukrzenie - poziom cukru we krwi mniejszy niż 70 mg/dl - nieprzyjemne uczucie, a do tego ten stan może doprowadzić do omdlenia, które może zakończyć się śmiercią. Jak to wygląda w mojej skórze?

  • Prawie zawsze czuję to w nogach. Robią się wtedy jak z waty i mogą drżeć. 
  • Intensywnie się pocę. Jest mi wtedy bardzo zimno. 
  • Mocny apetyt. Czasami przy niedocukrzeniu potrafiłem wypić szklankę mleka, zjeść 4 kanapki, jabłko, zupę z garnka i wiele innych rzeczy jednocześnie
  • Ogólnie, jestem osłabiony.
Rzadko zdarzyło mi się zemdleć z powodu niskiego cukru. Ba. Zdarzyło mi się to dwa razy w życiu. Pierwszy raz w przedszkolu, a drugi pół roku temu. Wtedy odczuwałem odlatywanie i ogromny chłód (mówię o tym majowym omdleniu, tego przedszkolnego nie pamiętam), a do tego zachowywałem się jakbym był pijany, zataczałem się, aż ostatecznie usiadłem i straciłem przytomność.

Hiperglikemia - ten stan jest jeszcze bardziej paskudny, bo czuję go mocniej. Jak cukier przekracza 200 mg/dl to mamy problem. Przy wysokim poziomie glukozy we krwi odczuwam znacznie więcej objawów.

  • Częściej chodzę do toalety
  • Bardzo chce mi się pić, czasami mam po prostu sucho w gardle.
  • Boli mnie brzuch, czuję mdłości, ale prawie nigdy nie wymiotuję.
  • Jestem potwornie zmęczony. Jestem w stanie odłożyć wszystko czym się zajmuję, by po prosu odpocząć. Moje ciało wtedy odczuwa wewnętrzny ból, który ja (po swojemu, oczywiście) porównuję to, z przymrużeniem oka, do gnicia. 
  • Ten objaw wydaje mi się dziwny, nie wiem czy ktokolwiek taki ma, ale się nim "pochwalę". Otóż, za każdym razem gdy cukier jest bardzo wysoki (więcej niż 300 mg/dl), czuję taki chemiczny zapach zbliżony do zapachu insuliny.
Jak wkłucie już nie spełnia dobrze swojej roli i towarzyszy temu wysoki cukier, należy je wymienić. Za każdym razem nachodzi mnie stres, bo boję się, że źle je włożę i tego nie zauważę. Niemniej jednak, jak prawidłowo się wkłuję to zaczynam czuć ogromną ulgę. Takie uczucie porównywalne do motylków w brzuchu, albo do głębszego oddechu po długim nurkowaniu pod wodą.
Z cukrzycowego archiwum
Najniższy cukier jaki miałem w życiu oscylował wokół 12 mg/dl (nie pamiętam tego dokładnie, ale wiem, że był powyżej 10). Najwyższy zaś, to osobna bajka. Wielokrotnie miałem ponad 500, ale 600 to już co najwyżej przy wykryciu. 
Mierzenie cukru i wbijanie igły wiele osób przyprawia o zimne poty, a ja powiem szczerze, że się przyzwyczaiłem do obecności wszelakich ostrzy w moim ciele. Pobieranie krwi to dla mnie czysta formalność, a kłucie w palec to już raczej element mojego życia, który nie sprawia mi bólu.
Strasznie mnie denerwuje gdy ludzie pytają się mnie o moją pompę insulinową, albo glukometr. "Co to jest?" Z jednej strony rozumiem ciekawość i dobrze, że ktoś jest zainteresowany drugim człowiekiem, ale z drugiej, mówiłem to wielu osobom przez całe życie i dla mnie to już jest strasznie żmudne.
Pompa insulinowa przyprawiała mnie o wiele łez. Gdy coś nie wychodziło z wbiciem i cukry rosły zamiast spadać płakałem i mówiłem, że życie jest niesprawiedliwe. Nawet jak trenowałem to byłem wściekły, że czasami zdarzało się, że glukoza była za wysoka, mimo że przed treningiem była w normie.
Życie z cukrzycą to też życie w cywilizacyjnym świecie. W razie jakiejś katastrofy na skalę globalną, albo podczas jakiegoś wypadku, w którym wymagana będzie umiejętność przetrwania przez dłuższy czas, to wiem, że zginąłbym na samym początku z braku insuliny.
Cukrzyca to przewlekła choroba, która może i nieco ogranicza życie, ale nadal można czerpać z niego radość. To nie jest tak, że np. nie jem słodyczy. Jak zjem, załóżmy, że ciastko, to po prostu podaję na nie insulinę i mogę potem np. wyjść potańczyć na parkiet, albo pojeździć 30 km na rowerze. Żyję, tak jak chcę żyć. Jak każdemu zdarzają mi się chwilę słabości.

niedziela, 24 listopada 2019

Polska dokonała niemożliwego

Wczoraj i dziś byłem wolontariuszem na Eurowizji Junior w Gliwicach. Przez kilka godzin przed rozpoczęciem show pomagałem widzom poruszać się po arenie. Dzisiaj stałem na dworze i kierowałem ludzi do odpowiednich wejść, niektórzy prosili mnie o zrobienie im zdjęć, co też z chęcią czyniłem. Do tego przed bramkami pytano nas o to, w której kolejce trzeba stanąć. Mieliśmy dużo roboty, ale czułem satysfakcję, że niosę pomoc.
Wczoraj było lżej, bo był to finał dla jurorów, na który również sprzedawano bilety. Dawało to przedsmak dzisiejszego. Rozdawaliśmy flagi. Wolontariuszy porozstawiano po całej arenie.
W trakcie głosowania i ostateczne wyniki jury. Podczas televotingu nie robiłem zdjęć, bo wolałem się skupić na wyniku.
Tak wyglądała scena. Przed występami. Po całej arenie poruszałem się ze specjalną akredytacją, na której miałem napisane gdzie mam dostęp.
Odnośnie całej Eurowizji. Polska udowodniła, że jest w stanie zrobić świetną imprezę, scena dorównywała tym z dorosłej wersji konkursu. Pocztówki były genialne, a co do piosenek, to było widać znacznie lepszy poziom niż w zeszłym roku.
Viki Gabor pobiła dwa rekordy. Największą liczbę punktów i największą przewagę nad drugim miejscem. Do tego Polska była pierwszym państwem, które wygrało konkurs dwa razy z rzędu. Widziałem na żywo zwycięstwo naszego kraju. To było niezapomniane przeżycie i niesamowite doświadczenie. Naprawdę nie mogę uwierzyć w to jaki ten dzień był niezwykły.
Z piosenek największe wrażenie wywarły na mnie (poza Polską): Francja (moje pierwsze miejsce w tym roku), Włochy, Malta, Irlandia, Hiszpania i Białoruś. Przykre, że Malta była ostatnia. Nie zasłużyła. Była moim zdaniem jedną z lepszych tegorocznych propozycji.
Do teraz czuję emocje związane z tym wolontariatem. Poznałem na nim wielu niesamowitych ludzi. Szkoda, że wszystko już się skończyło. 

piątek, 22 listopada 2019

Wstyd dla Polski


Pawłowicz i Piotrowicz w TK, posłowie PiS w KRS, bo po prostu przegłosowali samych siebie, a do tego dochodzi posłanka PiS, która przy włączonych mikrofonach, na oczach całego sejmu powiedziała, że głosowanie "trzeba anulować, bo przegramy".
Zatrważające.
Głosowanie zostało anulowane, bo na sali zabrakło kilku posłów PiS. Ci zaczęli natychmiastowo wracać.
Co się dzieje z Polską, co się dzieje z demokracją? Tak nie może być. To jest kpina z obywateli, to jest kpina z państwa prawa, to jest po prostu najstraszniejszy koszmar. Taka wola wyborców dobrej zmiany, ale czy naprawdę chcemy, by Polska stała się państwem PiS? Prawo w rękach rządów bezprawia wzbudza dreszcze. Najbliższe cztery lata to obawa, czy Polska jeszcze wróci do normalności. Aktualnie jesteśmy w rzeczywistości jak na Białorusi.

środa, 20 listopada 2019

W opozycji do opozycji #okboomer

Dyskusja pomiędzy dwoma dziennikarzami Gazety Wyborczej. Odnośnie tego screenshota, warto zwrócić uwagę na ostatnie słowa: "to ja pamiętam z czasów komuny, Ty nie. A szkoda". Starsi ludzie często mają tendencje do mówienia młodszym, że kiedyś to było inaczej. Naprawdę to coś złego, że ludzie nie pamiętają komuny? Przecież takich ludzi będzie z roku na rok coraz więcej. Ba! Będą mieli coraz więcej do powiedzenia. Pokolenia przemijają. My też kiedyś przecież będziemy starzy.
Jeśli chodzi o hashtag, który umieściłem w tytule, pasuje co nieco do tematu, który poruszam. Jest to najnowszy, trendujący mem. Jest to pewnego rodzaju symbol międzypokoleniowej wojny, która tak naprawdę nigdy się nie kończy. Przykład? Rewolucja obyczajowa z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Na rynek wprowadzono antykoncepcję, zmieniono postawy wobec seksu pozamałżeńskiego, zliberalizowano aborcję, skreślono homoseksualizm z listy chorób. Wiele ruchów było krytykowane przez starszą, mocno konserwatywną część społeczeństwa. To jest jeden ze świeższych przykładów. Ok, boomer dotyczy dialogów, w których ludzie się ze sobą nie zgadzają, bądź gdy nastolatek jest zażenowany wypowiedzią dorosłego.
.
Chcę powiedzieć jeszcze jedną rzecz.
Tomasz Grodzki powiedział, że dla polskich dzieci nie jest ważna ideologia LGBT, tylko dobre szkolnictwo, pediatria, kontynuowanie nauki i możliwości startu zawodowego. O ile zgadzam się z dalszą częścią tego zdania, że te rzeczy są ważne, tak się nie zgadzam z samym jego początkiem. Smuci ogromnie używanie tego samego języka co PiS. LGBT to nie ideologia, to ludzie.
Zobaczcie tego chłopca. On kiedyś borykał się z tym problemem. Zaprzeczał sam sobie, że nie jest inny. Starał się udowodnić wszystkim dookoła, że jest hetero, chociaż wiedział, że tak nie jest. Czytał mnóstwo informacji w internecie, które utwierdzały go w przekonaniu, że to mija. Zaczął słuchać prawicowych polityków, że takiego czegoś nie można akceptować, radykalizował się w tym temacie. Ten chłopak to trzynastoletni ja. Kiedyś wspierałem Korwina i PiS. Dziś dla mnie to żaden wstyd, bo wiem, że się w końcu opamiętałem.
Zastanawiam się, czy p. Grodzki powiedziałby to samo czternastoletniemu Dominikowi z Bieżunia, który popełnił samobójstwo po tym jak był wyzywany.
Bagatelizowanie jest złe. Nauczyciele nic z tym nie robili. To także wina polskiego systemu edukacji. Nauczyciele nie powinni tylko uczyć, ale także reagować na krzywdę.
Czy to tak wiele?

poniedziałek, 18 listopada 2019

Ceremonia

Teatr Śląski w Katowicach - tutaj odbyła się dzisiejsza ceremonia otwarcia Eurowizji Junior. Już przed 15 znalazłem się wśród wolontariuszy.
Musiałem kupić. Chciałem nieco poszaleć.
W Katowicach czuć święta. Przed dworcem stoi wielka choinka, a w centrum stoją już stoiska (co prawda jeszcze nie otwarte, ale powoli widać przygotowania)
Dostałem flagi, później hiszpańską wymieniłem na francuską. Bim Bam Toi to moja ulubiona piosenka w tym roku. Drugie miejsce ma u mnie nasza polska. Pod teatr przyjeżdżały autokary z delegacjami. Machaliśmy im flagami. Dużo osób nas nagrywało. W środku również. Było mnóstwo mediów, także prezes TVP, a razem z nim Jon Ola Sand - główny inspektor wykonawczy Konkursu Piosenki Eurowizji.
Nocne Katowice, tuż po wyjściu.

Na YouTube znajduje się relacja na żywo z całej ceremonii. Po przedstawieniu wszystkich uczestników i po przemowach nastąpiła chwila, gdy wolontariusze wspólnie wbiegli na scenę. Ujęcia te pochodzą właśnie z niej. Link

sobota, 16 listopada 2019

Wolontariusz


Mała porcja zdjęć w bluzie z logiem Eurowizji Junior. Nieco ponad tydzień do wyników, a ja niedługo robię research wszystkich piosenek, bo jak na razie w całości odsluchałem tylko piosenki z Polski i Francji.

piątek, 15 listopada 2019

Koalicja Obywatelska jest niewdzięczna

Zbulwersowanie? Wściekłość? Poczucie niesprawiedliwości? Wszystko mi jedno, ale to co miało miejsce wczoraj w polskiej opinii publicznej mnie po prostu zatrważa.
Koalicja Obywatelska, mieniąca się z dumą jako najsilniejsza siła opozycyjna ma wielu działaczy i sympatyków, którzy po prostu nie doceniają działań Lewicy. KO jest bardzo niewdzięczna. Gdyby nie pakt senacki zaproponowany przez Lewicę to pewnie w senacie wygrałby PiS. Gdyby nie ich głosy w senacie to Grodzki nie byłby marszałkiem. W polityce nie chodzi o antypis, a o merytorykę. Działacze KO chcą nam po prostu dopiec.
Małgorzata Kidawa Błońska powiedziała, że jeśli Lewica zagłosuje tak jak PiS w związku ostatnią dyskusją nt. składek w ZUS, to znaczy, że jest nic nie warta. Czy my znowu kategoryzujemy Polaków?

Dlaczego ktokolwiek ma oburzać się na Lewicę za to, że ma czelność zgadzać się w czymś z partią rządzącą? Lewica to lewica - światopoglądowo i gospodarczo. PiS gospodarczo częściowo zgadza się z naszym programem, ale różnimy się pod względami obyczajowymi. Nigdy nie będziemy w koalicji z PiS, bo po prostu wzajemnie się wykluczamy, ale możemy zgadzać się w niektórych kwestiach. Nie znaczy to jednak, że będziemy sojusznikami.
Pragnę przypomnieć kilka rzeczy z mojego lokalnego podwórka.


  1. PiS i KO w powiecie lubartowskim są w koalicji
  2. PSL jako partia bliska Platformie głosowała razem z PiS ws. strefy wolnej od LGBT w województwie lubelskim. Tylko 3 radnych KO głosowało przeciw, a tymczasem pozostali radni byli nieobecni - w tym Krzysztof Bojarski, który został wybrany z Łęcznej, czyli z mojego miasta! Ich głosy miałyby znaczenie czysto symboliczne, ale jak widać nawet to nie mogło się udać. Odnośnie Bojarskiego - od początku poprzedniej kadencji sejmiku do kwietnia 2018 roku, złożył zaledwie jedną interpelację. Natomiast przez rok od stycznia 2017 do stycznia 2018 zaliczył jedynie 3 merytoryczne wypowiedziŹródło
  3. W samej Łęcznej też jest ciekawie. Są bowiem radni, którzy wybrani z PO, zostali później wybrani z innego komitetu, a ten "inny komitet" zaczął współpracować z PiS. W radzie powiatu radni PiS współpracują z KO, bo sami nie mają większości.
Droga Koalicjo Obywatelska. Hipokryzja nie jest rozwiązaniem na problemy państwa. Skoro takie rzeczy dzieją się w mojej okolicy, to co dopiero by było gdybym zaczął szperać po całej Polsce?! Zebrałoby się tego materiału.
A tak przy okazji, PSL - sojusznik KO w sejmikach, w których rządzą, to partia strasznie konserwatywna i wyznająca wartości podobne do PiS. KO widzi po prostu w Lewicy zagrożenie. Rośnie nam poparcie wśród najmłodszych wyborców, a co za tym idzie, nie przybywa ich wam. Polityka to brudna gra, zdążyłem zauważyć, ale to już jest doprawdy oburzające.
Byłbym w stanie zagłosować na kogokolwiek dobrego, czy to z KO (bo mimo wszystko są tam świetni ludzie, chociażby prof. Grodzki), czy też i z PiS (bo tam też uważam, że znajdą się świetni działacze). Stwierdzenie jakiegokolwiek faktu, że rządzący zrobili coś pożytecznego, spotyka się z dezaprobatą. Niektórzy głosują, bo są "przeciwko komuś". Nie lepiej głosować "za kimś"?
PS
Znowu tutaj przytoczę Łęczną. Rok temu kandydowałem z Lepszej Łęcznej do rady miejskiej, co było dla mnie ogromnym przeżyciem i wiązało się z wieloma emocjami. Mariusz Fijałkowski - szef LŁ ostatnio wstąpił do PiS. I powiem to szczerze, że chociaż PiS nie jest partią, którą darzę sympatią, tak osobę Fijałkowskiego nadal szanuję, bo niemniej jednak jest dla mnie kimś, kto dla Łęcznej stara się zrobić naprawdę wiele. A teraz zwolennicy KO - możecie się na mnie wściekać. Nawet jeśli do senatu głosowałem na Jacka Burego. 
Moje serce nadal jest za Lewicą.

czwartek, 14 listopada 2019

Znowu w Gliwicach

Wczoraj wyjechałem z Lublina do Dęblina, a stamtąd bezpośrednio do Gliwic. Już na miejscu spotkała mnie niemiła niespodzianka, bo opóźnienie wyniosło 80, a potem 90 minut. Niemniej jednak darmowe wi-fi w pociągu (po raz pierwszy z czegoś takiego korzystałem, a PKP jeżdżę od dziecka) mi to wynagrodziło. Dzisiaj z moją kuzynką wybraliśmy się najpierw pod Arenę, a potem, wracając, zaszliśmy do parku, bo zaciekawiły mnie atrakcje. Zdjęcia jej autorstwa.

Nie wiem na jak długo tu zostanę.

wtorek, 12 listopada 2019

Senat należy do nas!

Długie oczekiwania i stres towarzyszą mi już od rana. Pilnie śledzę Twittera i media opiniotwórcze. Przeglądam pierwsze posiedzenie sejmu i widzę, że spora liczba posłów przestała odwoływać się do Boga. Najmniejsza od 2001 roku, ale wciąż spora. Zasługa Lewicy, z której wszyscy ślubowali bez pomocy Boga, i niektórych posłów z KO, m.in. Katarzyny Lubnauer.
Beata Maciejewska napisała, że w sejmie czuje się jak w kościele.
Najwięcej emocji niemniej jednak budził senat, który spędzał mi sen z powiek. Wybór marszałka był nieco staroświecki, bo głosowano na kartkach. W XXI wieku tak nie przystoi. Przez to czas oczekiwania się znacznie wydłużył. Wiem, że mój senator Jacek Bury głosował za Tomaszem Grodzkim.
Bezapelacyjnie jestem dumny z tego, że izba wyższa parlamentu została przejęta przez opozycję, co daje nam naprawdę ciekawą sytuację. Sejm i senat zdominowane przez kompletnie inne siły polityczne pokaże, że sytuacja na polskiej scenie politycznej będzie zdecydowanie warta uwagi.
Źródło zdjęcia

poniedziałek, 11 listopada 2019

101 11.11

Daleko mi do ojkofobii, ale mocno mnie przeraża narracja środowisk narodowych.
Różaniec w zaciśniętej pięści jest symbolem miłosierdzia, czy zamknięcia na świat?  W ogóle, czy osoby, które nie chodzą do kościoła, albo takie które nie mają aż tak mocno nacjonalistycznych poglądów, są mile widziane na Marszu Niepodległości? Zatrważają mnie słowa Młodzieży Wszechpolskiej odnośnie mieszanek etnicznych i haseł pokroju "Biała Europa".
Kto komu dał prawo nazywać kogoś Polakiem, a kogo nie Polakiem? Dzisiaj w stolicy Polski odbędzie się kolejny MN. Samo świętowanie radości z odzyskania niepodległości nie jest niczym złym. Wręcz przeciwnie, jest to naprawdę piękne. Niestety MN nie jest tylko "świętowaniem", ale także manifestacją szowinizmu. 
Na Twitterze pojawił się wpis reżysera filmu promującego MN, który jednocześnie jest rzecznikiem tego stowarzyszenia.
Chciałbym pochwalić się jako reżyser, ale reżyserem byli nasi Ojcowie, którzy z Matką Boską na ustach, pancerzu, sztandarze walczyli za wiarę i Polskę nie tylko z zaciśniętą pięścią, ale także z bronią w ręku! Regina Poloniae, ora pro nobis!
Kolejny raz wiarę mają na ustach. Niemniej jednak nie wiedzą, że o odzyskanie naszej niepodległości walczyli chociażby Żydzi!
Pamiętajcie, że Polska należeć będzie do tych, którzy o nią walczyć będą. 
Krzysztof Bosak twierdzi, że Adrian Zandberg nie jest mile widziany na marszu. I tu pojawia się mała zagwozdka. Kto spoza środowisk narodowych jest tam mile widziany? Ja raczej nie. Zatem jak mogę świętować wówczas gdy do kościoła nie chodzę i nie chcę wspólnie uczestniczyć w obchodach z nacjonalistami? Nie chcę by prawica przywłaszczała sobie idee jakie nosi ze sobą patriotyzm.

czwartek, 7 listopada 2019

O co walczymy?

Przedstawiciele lubelskiej młodzieży dzisiaj o godzinie osiemnastej debatowali w Galerii Labirynt. Debatę poprowadził red. Edwin Bendyk, red. Tygodnika "POLITYKA". Koncentrowaliśmy się na temat naszych wizji przyszłości, a także na tym jakie podejmiemy kroki jako młodzież by zmieniać otaczającą nas rzeczywistość.
Było nas dwanaścioro, w tym ja, co dla mnie było ogromnym zaszczytem. Reprezentowałem Przedwiośnie, ale poza mną byli przedstawiciele Lubelskiego Komitetu Młodzieżowego, Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, Stowarzyszenia Marsz Równości, Federacji Młodych Socjaldemokratów, Stowarzyszenia "Młodzi Demokraci", a także Młodych Razem. W debacie wzięła udział część społeczeństwa, które podziela bardziej progresywne poglądy, mimo że zaproszono m.in. Forum Młodych PiS.
Dyskusja była dość ciekawa. Na samym początku powiedziałem, że swoją przygodę z aktywizmem politycznym zacząłem w związku z moim sprzeciwem wobec arogancji władzy zarówno lokalnej, jak i państwowej. Stwierdziłem, że moja działalność wiąże się z moimi obawami o przyszłość Polski, a także wyraziłem moje oburzenie, że publiczne dyskusje w ciągu ostatnich lat zaczęły nabierać coraz bardziej chamski i wulgarny charakter.
Każdy powiedział kogo reprezentuje i przedstawiał swoje poglądy, najczęściej nt. katastrofy klimatycznej, ale pojawiały się także słowa o dbaniu o niezależność sądownictwa, czy dodaniu do kodeksu karnego przestępstwa w związku z nienawiścią wobec osób o odmiennej orientacji seksualnej i tożsamości płciowej.
W dalszej części debaty stwierdziłem, że da się wiązać aktywizm społeczny z politycznym, ale nie powinno ich się (zazwyczaj) łączyć.
Długo trwała dyskusja na ten temat, kiedy to różni ludzie twierdzili, że po prostu nie da się kompletnie tego rozdzielić.
Odpowiadając na jedno pytanie nt. tego co nam pomaga w działaniach, a co mogłoby pomóc bardziej, które padło z widowni (a uważałem je za genialne!) pozwoliłem sobie powiedzieć, że działalność polityczna przynosi dla mnie ogromną satysfakcję i dzięki temu czuję się, że mam wkład w historię Polski i świata. Porównałem go do kropli wody w oceanie, ale dodałem, że bez tej kropli ocean byłby inny. Doprecyzowałem też to, że każdy jeden głos oddany w wyborach też jest takim pojedynczym elementem, który ma znaczenie historyczne i nieważne czy ten głos został oddany lat temu dziesięć, czy sto. 
Mam nadzieję, że niedługo pojawi się fotorelacja z wydarzenia. Z chęcią wtedy podzielę się zdjęciami, tu na blogu. 
Na szczęście Galeria Labirynt transmitowała dyskusję na żywo, a obejrzeć ją można tutaj i tu.

środa, 6 listopada 2019

Dumny z Lewicy

Członkowie Klubu Parlamentarnego Lewicy. Źródło zdjęcia: twitter.com/RobertBiedron
Wiele obaw budziło to, że Lewica Razem może się wyłamać i nie utworzyć razem z Wiosną i SLD wspólnego koła Lewicy w sejmie. Niemniej jednak tak się nie stało i wspólnymi siłami będą działać w polskim parlamencie.
Dzisiaj po raz pierwszy zebrał się klub parlamentarny Lewicy. Szefem klubu został Krzysztof Gawkowski, a pierwszą wiceszefową Marcelina Zawisza. Klub zarekomenduje Włodzimierza Czarzastego na wicemarszałka sejmu, a Gabrielę Morawską-Stanecką na wicemarszałkinię senatu.
Jedną z wiceszefowych KP Lewicy została nasza posłanka z woj. lubelskiego - Monika Pawłowska, z czego osobiście bardzo się cieszę.
Podałem dalej tego tweeta
Mój głos nie został zmarnowany, moja działalność dla Lewicy była niezapomnianą przygodą i ważną lekcją w życiu. Dzięki temu poznałem naprawdę dużo ludzi, którzy podzielają progresywną wizję świata.
.
A tak z innej beczki, za godzinę idę na karaoke śpiewać "Mam tę moc". Mam nadzieję, że wszystko pójdzie mi dobrze, bo pierwszy raz będę śpiewać tę piosenkę publicznie. Zawsze dobrze mi wychodziła i mam nadzieję, że nie będę fałszował.

wtorek, 5 listopada 2019

Bitwa na petycje

Queer.pl podaje, że powstała petycja w związku ze sprawą wojewody Czarnka i Tomasza Kitlińskiego. Około 300 osób ze środowisk akademickich i nie tylko, z Polski i całego świata protestuje przeciwko "brutalnej infiltracji przez skrajnie prawicowe idee i praktyki" na polskich uniwersytetach. 
Poparcie petycji zadeklarowali między innymi: reżyserka Agnieszka Holland; prezeska Otwartej Rzeczpospolitej Paula Sawicka; prof. UW Jacek Kochanowski; prof. University of Southern California w Los Angeles Amelia Jones; autor książki "Lwów – kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918" i dziennikarz Grzegorz Gauden; prof. Lech Witkowski; artysta Daniel Rycharski; autor książki - "After The Fall: The Pursuit Of Democracy In Central Europe" prof. Jeffrey C. Goldfarb; dyr. na Uniwersytecie Paryskim 8 i prof. na Uniwersytecie Cornell Anne-Emmanuelle Berger; rabin Haim Beliak; prof. Krystyna Duniec z PAN; prof. Pierre Zoberman z Uniwersytetu Paryskiego 13; publicystka Agata Passent; dyrektor Bramy Grodzkiej - Teatru NN w Lublinie Tomasz Pietrasiewicz, czy też menedżer kultury Joanna Kiliszek.
Prof. Courtald University of Art Sarah Wilson skomentowała, że Tomasz Kitliński jest hojną duszą. Nie może się zgodzić na to, by imię wybitnej polsko-francuskiej naukowczyni Marii Curie Skłodowskiej było brukane.
Wcześniej wspominana prof. Anne E. Berger wspiera "ważną działalność akademicką i na rzecz praw człowieka. Tomasza Kitlińskiego".
Z Tomaszem Kitlińskim solidaryzują się również Obywatele RP.
Petycję można podpisać tutaj.
Z drugiej strony na stronie Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego znaleźć można, że jego pracownice stają w obronie wojewody i że "nie pozwalają atakować wartości"
Pozostając z dala od politycznego zaangażowania, apelujemy do mieszkańców województwa lubelskiego: Stańmy w obronie wojewody lubelskiego Pana Przemysława Czarnka, który jest atakowany za odważną i bezkompromisową obronę rodziny, Ojczyzny i wiary. Nie pozwólmy atakować tych wartości.
Stowarzyszenie Realitas.pl na jednym z portali społecznościowych utworzyło petycję, w której wyraża oburzenie z powodu ataku na Przemysława Czarnka. Pod petycją podpisały się już 1 993 osoby.

poniedziałek, 4 listopada 2019

Prezent imieninowy

Wczoraj ponownie wpadliśmy na PubQuiz w Lublinie i po raz kolejny zajęliśmy pierwsze miejsce. Zgarnęliśmy stówkę. Fajny sposób na spędzenie moich imienin. 3 listopada to dzień Huberta - imię to oznacza osobę o bystrym umyśle i poczuciu humoru, a pochodzenie ma germańskie.
Ja sobie za wygraną kupiłem m.in. broszkę z  napisem Lublin i kakao. Natomiast brat kupił mi tę czapeczkę z parasolką. Wszystko to w moim ukochanym Flying Tigerze.
Ciężko mieć dobrą fryzurę w tej parasolce. Na normalnie ułożonych włosach spada.

sobota, 2 listopada 2019

Polska też ma swoje "strefy szariatu"

Wystarczyły zaledwie cztery lata, by Polska z państwa świecącego przykładem dla zachodu i wschodu jednocześnie, stała się państwem powoli zamykającym się na świat, który ma coraz mniej wspólnego z prawami i swobodami jednostki. Tak krótki okres zmienił Polskę nie do poznania.
Często prawicowe media śmieją się, że Szwecja ma strefy no-go, po czym mówią, że to wina "lewactwa" przez to, że wpuścili uchodźców do swojego kraju. Tymczasem widniejemy tuż obok nich wśród przykładów stref no-go, tylko, że te dotyczą LGBT. Pewnie rozpiera ich duma, że państwo polskie będzie się coraz bardziej kojarzyło ze skrajną prawicą i antygejowskimi ustawami. Strefy wolne od LGBT w Polsce mają bardzo obszerny artykuł na angielskiej Wikipedii.
Źródło: Oko.press
Nie wiem co się stało, że taką popularność zdobywają partie, które uderzają w prawa człowieka. Następuje jakaś radykalizacja, bowiem ponad 9 milionów głosów to znaczna część społeczeństwa i ponad połowa głosujących w wyborach.
Źródło
Do czego to doprowadza? Do wielu różnych nietypowych i oburzających sytuacji.

Co z tą Polską? Kiedy się to wszystko zmieni?

piątek, 1 listopada 2019

Początek listopada

Odwiedziłem dziś cmentarz na ul. Lipowej w Lublinie. Jest to jeden z najbardziej wyjątkowych zespołów cmentarnych w całej Polsce. Dzieli się na cztery części: rzymskokatolicką, prawosławną, ewangelicko-augsburską i wojskowo-komunalną. Jest to styk trzech kultur, które towarzyszą Lublinowi od wielu wieków. Ma charakter wielonarodowy i wielowyznaniowy. Pełen jest zabytkowych nagrobków, a pochowanych na nim jest wiele ważnych osób, zasłużonych dla Lublina i regionu. Jednym z nich jest mój wujek, brat mojej babci - Jan Popek - artysta malarz i pracownik UMCS, który odszedł 20 lat przed moimi narodzinami. Specjalnie dla niego przyszedłem dzisiaj na tę nekropolię. Jak widać powyżej, nie tylko ja odwiedziłem jego grób. To znaczy, że więcej osób pamiętało o nim w ten dzień.
Prawosławna cerkiew i wielobarwne światła zniczy.
Powiem szczerze, że pierwsze dni listopada nie są dobrym czasem na zadumę. Niejednokrotnie odwiedzałem cmentarze na których spoczywają moi bliscy. Robiłem to w różnych okresach. Moim zdaniem refleksje i różne przemyślenia przychodzą człowiekowi wtedy gdy miejsce pochówku nie jest oblegane przez tłumy. Gdy jest cicho i spokojnie, a na cmentarzu znajduje się garstka osób, albo prawie nikt. Wtedy łatwiej jest "rozmawiać" ze zmarłym. Często to robię. Pytam o różne rzeczy, opowiadam jak mija mi życie, mówię o rodzinie. Oczywiście wszystko w myślach. Dla mnie ma to większy sens niż odmówienie po prostu modlitwy i pójście sobie.
Myślę sobie, co dalej będzie z pochówkami. Coraz więcej ludzi umiera, a my powoli tracimy miejsce na naszym globie by pochować rzesze zmarłych. Moim zdaniem powinniśmy zacząć częściej o tym myśleć. Ja bym chciał zostać skremowany, a moje prochy powinny trafić do biodegradowalnej urny, by następnie na moich szczątkach urosło drzewo. Przede wszystkim jest to znacznie tańsze niż pogrzeb, a do tego bardziej przydatne środowisku. Taka metoda pochówku to przyszłość.