niedziela, 30 maja 2021

Państwo tylko w teorii świeckie

Źródło: pixabay.com

nocy z 19 na 20 października 1997 roku dwóch posłów Akcji Wyborczej Solidarność - Tomasz Wójcik i Piotr Krutul powiesili samowolnie krzyż w sali posiedzeń sejmu. Spowodowało to oburzenie części polityków, którzy powoływali się na łamanie 25 artykułu Konstytucji, która zaczęła obowiązywać kilka dni wcześniej. Według artykułu:

1. Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.

2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.

Pretensje o powieszenie krzyża na sali wybuchły także z powodu braku jakiejkolwiek zgody na jego umiejscowienie w tamtym miejscu. Krzyż był niejednokrotnie tematem różnych sporów między różnymi środowiskami politycznymi. Był także tematem badań opinii publicznej. CBOS w 1997 roku sprawdził zdanie Polaków w tej kwestii. Ponad połowa obywateli była zdania, że krzyż powinien wisieć w tym miejscu. W 2011 roku badanie powtórzyła Gazeta Wyborcza, która opublikowała, że liczba Polaków, którzy popierali zawieszenie krzyża na sali sejmowej wzrosła do 70%.


Tak jest w zasadzie wszędzie. Faworyzowanie jednej religii widać poprzez wieszanie krzyża w urzędach, szkołach, miejscach publicznych. Bez Boga rzekomo nie jest się Polakiem.


Na dodatek dochodzą nam do tego lekcje religii w szkołach, które zostały wprowadzone tylnymi drzwiami przez ówczesnego Ministra Edukacji w latach 90. Obecny w sumie nie jest lepszy. Jana Pawła II chce pchać nawet do lekcji z przedsiębiorczości. Wszystko uczniu po to, byś był katolikiem wzorowym. A potem będzie tylko płacz, że młodzi odchodzą, ale jeszcze zatęsknią za Kościołem. Zwłaszcza gdy ten jest im wciskany siłą wszędzie gdzie się znajdą. Kończy się to tym, że liczba uczestników lekcji religii (dla przykładu w krakowskich liceach) spada drastycznie, a samorządy i tak wydają miliony złotych na jej prowadzenie. Nie na tym polega świeckość.

czwartek, 27 maja 2021

Zostałem osobowością roku w powiecie łęczyńskim


Wczoraj o 20:30 zakończyło się głosowanie w plebiscycie na osobowość roku Kuriera Lubelskiego. W powiecie łęczyńskim w kategorii polityka, samorządność i społeczność lokalna zająłem pierwsze miejsce z 393 głosami i zaledwie jednym wygrałem z wójtem gminy Ludwin. Burmistrz Łęcznej zajął trzecie miejsce, a tuż poza podium znalazł się starosta łęczyński. Nie mogę ukryć szczęścia z tego powodu. Cieszę się, że wygrałem ten tytuł pokonując wielu, znanych od lat, doświadczonych lokalnych polityków. Nominowany zostałem między innymi za prowadzenie tego bloga, ale także za organizację strajków kobiet w Łęcznej i za porządki przy synagodze we wrześniu ubiegłego roku. Dziękuję za wsparcie, a moim konkurentom gratuluję dobrego wyniku. Walka była zacięta i wyrównana. 

Mały toast za zwycięstwo :)

niedziela, 23 maja 2021

Znowu o Białorusi

Dzisiaj białoruskie służby wymusiły lądowanie samolotu z Aten do Wilna. Na pokładzie znajdował się dziennikarz opozycyjny z kanału NEXTA, który został uprowadzony. Wydarzenie komentują światowe media, a nawet politycy polskiej opozycji. Jednak polski rząd nie ma raczej nic do powiedzenia. Zapytacie, dlaczego miałby w ogóle mieć coś do powiedzenia? A jednak w całej tej aferze jest polski wątek:

Okazuje się, że samolot należy do Polski. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych milczy. Polska dyplomacja po raz kolejny pokazuje swoją siłę. Jak nie nakaz TSUE dotyczący kopalni w Turowie i brak porozumienia z Czechami, to na dodatek to. Ciężko mi uwierzyć jak w kilka lat można tak zaprzepaścić swoją pozycję na arenie międzynarodowej w imię „polskości” i Kościoła. A tak bronimy rzekomo białoruskiej demokracji. W końcu reakcja prezydenta to… list na pielgrzymkę służby zdrowia na Jasną Górę. Co na to premier Morawiecki? Gdzie są jakiekolwiek władze z chociażby jakimś stanowiskiem? Naprawdę jest to tak nam obojętne? Tyle pytań bez odpowiedzi. 

Edit: 18:26

Presja ma sens. Premier zareagował.

Edit: 18:54
Otrzymałem wiadomość o reakcji polskiego MSZ. Usłyszałem też oskarżenia o kłamstwa. Niemniej jednak pragnę dodać, że post opublikowano po godzinie 16. Reakcja premiera miała miejsce godzinę później, MSZ przedstawiło stanowisko po osiemnastej. Zdarzenie miało miejsce kilka godzin temu. Nie uważacie, że reakcja polskich władz powinna być niemalże natychmiastowa?

sobota, 22 maja 2021

To już dzisiaj!

 
Po dwóch latach wraca wielki finał Eurowizji, za którą od lat tak szaleję. Moje top 26 finału przedstawiałem we wczorajszym poście, ale chcę także podzielić się tą radością w związku z dzisiejszym dniem! Cały dzień wyczekuję 21 i tych emocji w związku z głosowaniem. Jeśli chodzi o moje przewidywania, w tym roku w Top 10 znajdą się (w losowej kolejności): San Marino, Włochy, Malta, Szwajcaria, Francja, Bułgaria, Litwa, Ukraina, Rosja i Islandia. Osobiście najbardziej kibicuję Włochom, San Marino i Bułgarii. Ciężko uwierzyć, że za kilka godzin będzie już po wszystkim i poznamy kolejnego triumfatora konkursu. Emocje z tym związane sięgają zenitu, zwłaszcza, że w tym roku nie wiadomo kto tak naprawdę wygra i nie ma jednogłośnego zwycięzcy. To tylko dodaje smaczku. W końcu wśród faworytów także są np. Cypr, bądź Serbia, a to znaczy, że nawet walka o ścisłą dziesiątkę będzie równie zacięta.

Polska poda wyniki jako druga, Cypr otwiera, San Marino zamyka, finał bez Australii po raz pierwszy od 7 lat, mam naszykowany telefon by głosować na Senhit i Flo Ridę, naszykowałem przekąski i przeglądam memy z uczestnikami. To jest czas by żyć! Mam nadzieję usłyszeć "Jaja Ding Dong"!

Edit: 02:26

Było "Jaja Ding Dong", było też od groma emocji podczas głosowania. Rozwaliły mnie kompletnie cztery zera z rzędu (UK, Niemcy, Hiszpania, Holandia) od telewidzów. Wygrały Włochy, na które wysłałem osiem smsów (a na San Marino 5). Ucieszyłem się. Skakałem wręcz z radości po ogłoszeniu zwycięzcy. Zszokował mnie natomiast wynik Senhit, która zajęła ledwo 22 miejsce. Spodziewałem się miejsca w czołówce, ale niestety się przeliczyłem. Niemniej jednak ogromnie mnie ucieszyło 12 punktów dla San Marino z Polski. Kompletnie się tego nie spodziewałem. Nikt w zasadzie się tego nie spodziewał. Jeśli chodzi o wyniki całego konkursu, bardzo mi się podobają. Bardziej mi przypadły do gustu głosy od telewidzów, niż od jurorów. Co ciekawe, po raz pierwszy jury dało więcej punktów Polsce niż televoting. Różnica jednego punktu, ale niemniej jednak fajna ciekawostka.

piątek, 21 maja 2021

Zaszczepiony

No i przyszła pora na mnie. Zaszczepiłem się dzisiaj przeciwko COVID-19. Kilka dni temu zadzwoniłem na linię szczepień i poprosiłem o J&J. Najbliżej miałem do oddalonego o 20 km od Łęcznej Cycowa. Punkt szczepień znajdował się dosłownie naprzeciwko urzędu gminy. Kolejka była dość spora. Gdy znalazłem się w środku dowiedziałem się, że dzisiaj w tym punkcie zaszczepi się ponad 100 osób. To naprawdę dużo. 
Samo ukłucie było dość bolesne i było je czuć przez kilka minut, niemniej jednak nie było aż tak strasznie. Przed wejściem należy wypełnić formularz dotyczący stanu zdrowia, a w gabinecie lekarz spyta się jakie leki bierzesz na stałe i na jakie choroby się leczysz. Osoby z cukrzycą typu pierwszego nie powinny się martwić.

Wyjazd do Cycowa zainspirował mnie do napisania wniosku do burmistrza Łęcznej z prośbą o wsparcie biedniejszych mieszkańców, którzy nie mają samochodów, a trafia im się szczepienie właśnie w Cycowie. Powinnismy uruchomić specjalną linię autobusową dla ludzi, którzy trafiają na szczepienie poza Łęczną. Pomoże to z pewnością przyspieszyć pokonanie wirusa. Jestem za!



Na sam koniec, wczorajsza ekscytacja Eurowizją dobiegła końca, ale mamy jeszcze jutrzejszy finał, na którego czekam z niecierpliwością. Wczoraj wysłałem trzy głosy na San Marino i jeden na Bułgarię. Mój ranking na finał trochę się zmienił i powiem szczerze, że przez te dwa dni konkursu trochę inaczej patrzę na niektóre propozycje (zwłaszcza na Bułgarię i Serbię). 

środa, 19 maja 2021

Burmistrz Świdnika i jego odpowiedź na zniszczony żłobek


W ten weekend jako koordynator Tęczowej Wiosny w okręgu lubelskim wysyłałem do burmistrza Świdnika wniosek odnośnie zniszczenia "Tęczowego Domku" - czyli prywatnego przedszkola i żłobka. Jego fragment przeklejam tutaj: 
Zwracam się z uprzejmą prośbą do Burmistrza Świdnika o stanowisko ws. zniszczenia
żłobka i przedszkola "Tęczowy Domek” w Świdniku. W nocy z 1 na 2 maja 2021 r. nieznani sprawcy zdewastowali budynek polewając elewację i plac zabaw oleistą mazią. Od ponad dwóch lat Świdnik jest tzw. "Strefą wolną od LGBT”. Uchwała o LGBT według radnych jest symboliczna, niemniej jednak prowokowana przez nie nienawiść i agresja już nie jest. Prośbę swoją motywuję chęcią zobaczenia, że w mieście Świdnik nie ma miejsca na niszczenie czyjejś własności, niezależnie od tego, czy jest kojarzona z LGBT, czy nie.

 O zgłoszonym przeze mnie wniosku wspominał także post na Facebooku Młodych Razem Lubelskie

Odpowiedź otrzymałem kilka dni temu, ale dzielę się nią dopiero dzisiaj. Jest ona trochę dwuznaczna.

Każde działanie niezgodne z prawem, obowiązującymi normami moralnymi powinno budzić nasz sprzeciw i zasługiwać na potępienie. Tak też jest i w tym przypadku. Jest to oczywisty truizm.

W końcu o co chodzi z działaniami niezgodnymi z obowiązującymi normami moralnymi? Rozumiem, że odpowiedzi na pytania w takich sprawach często padają w formie nie wskazującej jednocześnie po której stronie się stoi, ale czasami odnoszę wrażenie, że jednak tutaj przesadzono. Działanie owszem niezgodne z prawem, ale czy niezgodność tej dewastacji z obowiązującymi normami moralnymi dotyczyła na pewno samego aktu wandalizmu? Możemy się tylko domyślać.


wtorek, 18 maja 2021

Skrajny wschód

W piątek wyruszyłem w całodniową podróż pociągiem z Łodzi do Werbkowic. Wyjechałem około 11 i po dwunastu godzinach dotarłem. Polska kolej :)
W niedzielę była komunia, a to na wsi bardzo prestiżowe wydarzenie. Nie obyło się przy okazji bez zabawy. My złośliwcy wykupiliśmy wszystkie lody "Ekipy" jakie były w wiejskim sklepie, bo pomyśleliśmy, że będzie śmiesznie. Nie były jakieś złe w smaku, ale nie rozumiem też ich fenomenu.
Żeby nie straszyć zwierzątek kupiliśmy pod innym kościołem petardy (ponieważ był odpust), które zamiast wybuchać i robić hałas, dymiły się, bądź strzelały cicho ogniem, a do tego szczypki.
No i wczoraj wróciłem do Łęcznej, ponieważ dzisiaj po dwóch latach wraca wyczekiwana przeze mnie Eurowizja, lecz dopiero pierwszy półfinał. Jak zwykle wszystkim się ekscytuję.
Przedstawię tak zdawkowo moje top 10. W moim top 20, zaczynając w kolejności od miejsca 11. znajdują się także: Finlandia, Czechy, Izrael, Wielka Brytania, Francja, Islandia, Azerbejdżan, Słowenia, Grecja i Australia :)

sobota, 15 maja 2021

Sojowe latte z Palestyny

Czasami zastanawiam się co dzieje się z prawdziwym dziennikarstwem? Krótka wymiana zdań z redaktorem naczelnym Onetu - jednego z największych polskich portali informacyjnych. Osoba z ogromnymi zasięgami i wiedzą. No i zapytam szczerze. Co tu się stało? 

Początkowo miałem nie poruszać tematu wojny między Izraelem, a Palestyną, ale czasami niektórzy komentatorzy życia politycznego mnie zaskakują. Pan Węglarczyk natomiast powiedział, że lewicowa młodzież i skrajna prawica mówią tym samym językiem. Krytyka działań państwa Izrael nie jest antysemityzmem (zgodnie z tą logiką krytyka polskiego rządu byłaby antypolonizmem). Czy podczas wojny koniecznie patrzymy na to, które państwo dba o prawa LGBT, czy prawa kobiet? Będziemy kibicować tym, którym blisko do naszych wartości? Nawet jeśli wiemy, że ta strona święta nie jest? Użyłem po raz kolejny tej samej logiki wobec stwierdzenia pana redaktora, pisząc, że gdyby kiedykolwiek wybuchła wojna polsko-amerykańska to czy stanęlibyśmy po stronie USA, bo tam prawa gejów i lesbijek są przestrzegane. No proszę was.

W odpowiedzi dostałem informację, że nie pamiętam PRL (czyli klasyczne czepianie się młodego wieku interlokutora). Szkoda, że zabrakło informacji o sojowym latte (co już w zwyczaju miał przewodniczący PO Borys Budka), bądź o roszczeniowości młodych, którzy są przez wielce dorosłych tak atakowani, jakby zapomnieli, że to nie oni już kształtują przyszłość.

 

czwartek, 13 maja 2021

Jestem gejem z wschodniej Polski.

Zdjęcia z wczoraj. Z pozdrowieniami dla wszystkich, którzy mają siłę otwarcie być sobą.
Dlaczego postanowiłem napisać ten post? Przyczyniły się do tego ostatnie dwa zdjęcia z mojej rodzinnej Lubelszczyzny. Jedno ukazuje zniszczenia „Galerii Labirynt” w Lublinie. Drugie, natomiast, równie oburzające, pokazuje uszkodzenie elewacji przedszkola i żłobka w Świdniku, ponieważ nosi nazwę „Tęczowy Domek”. Tęcza mocno uwiera niektórych mieszkańców i kojarzy się wyłącznie z LGBT. To jest po prostu przerażajace. W Warszawie policja jest w stanie w sześciu chodzić za staruszką, bo ma na sobie tęczową torbę (mowa o sławnej babci Kasi). Nagonka na osoby nieheteronormatywne trwa od lat i coraz bardziej nabiera na sile.
Strefa wolna od LGBT. Wszystko zaczęło się w powiecie świdnickim, sąsiednim do mojego dawnego domu, łęczyńskiego. Niektórzy mówią, po co panikować, to nie ma jakiejś specjalnej mocy, ale jednak zachęca ludzi do agresji na widok nawet zwykłej jednopłciowej pary trzymającej się za ręce. Według logiki niektórych musiałoby chyba dochodzić do pogromów, by zacząć zastanawiać się co tu się w ogóle dzieje.
Dwa lata temu, niedługo po tym jak całe moje województwo „ogłosiło się” „Strefą Wolną od LGBT” zostałem napadnięty w parku. Usłyszałem, że tacy jak ja nie mają tam wstępu, albo że mój dom zostanie spalony. Prokuratura umorzyła sprawę. Pisałem o tym w 2019 roku. Niektórzy czytelnicy pewnie pamiętają.
Niektórzy mówią, że sam się proszę o zostanie pobitym na ulicy. Ale dlaczego? Bo kiedyś tam przyznałem się otwarcie, że jestem gejem? Nawet o tym zbyt często nie mówię, a i tak dostaje mi się za „afiszowanie się”.
Pamiętam jak pierwszy raz poszedłem na marsz równości. Oczywiście w Lublinie. Głośno się zrobiło o małżeństwie, które chciało dokonać zamachu na uczestników. Niewiele brakowało, a ja, bądź ktoś z moich przyjaciół mógł stracić życie za zwykłe nałożenie na siebie tęczowej flagi. 
Dlaczego aż tak w niektórych budzi się chęć zrobienia krzywdy za to, że ktoś jest inny? Nigdy tego nie zrozumiem. Chcę zmienić ten świat. Przynajmniej kraj, w którym żyję. Nie mogę znieść myśli, że kolejne pokolenia będą bały się żyć, bo po prostu kochają kogoś, kogo według niektórych nie powinni.
 

środa, 12 maja 2021

Trzecia część łódzkiego pamiętnika

Sobota była na muzea, a niedziela na odpoczynek na łonie natury. Tego dnia po raz pierwszy słońce świeciło tak mocno, że można było ubrać się jak najlżej i korzystać z ciepłej, prawie że letniej pogody. Pojechałem na łódzki Arturówek i szedłem po lesie i po brzegu Bzury. Plażowiczów było dosyć sporo, ale nie ma co się dziwić. Wszakże był to pierwszy dzień takiego słońca. 
Poniedziałek nie był jakoś szczególnie ciekawy, ot poniedziałek jak poniedziałek. Wczoraj natomiast (czyli we wtorek) postanowiłem zrobić sobie dalszą część wycieczki po muzeach. Szkoda, że miałem pecha i Narodowe Centrum Sztuki Filmowej oraz Muzeum Kinematografii były zamknięte. Niemniej jednak udało mi się coś zobaczyć. Centrum Nauki i Techniki, które mieści się w starej elektrociepłowni!
Pięć pięter zwiedzania muzeum z interaktywnymi grami i informacjami. Co ciekawe, te komputery nie są dotykowe, a analogowe, częściowo na wzór tych urządzeń, które dawniej funkcjonowały w obiekcie.
Pięter do zwiedzenia jest aż 5!
Oprócz biletu dostaje się też opaskę z kodem QR, który pozwala się logować do różnych gier, które pokazują jak wyglądała praca w takiej elektrociepłowni.
Idąc z EC1 kierowałem się w stronę łódzkiej filmówki i wcześniej wspomnianego Muzeum Kinematografii. O tym, że muzeum jest nieczynne dowiedziałem się niestety dopiero na miejscu. Niemniej jednak sfotografowałem pomniki Kota Filemona i Bonifacego z bajki dla dzieci. 
Kolejny przystanek - palmiarnia. Wstęp jest tani, aczkolwiek sam budynek jest dość mały (zwłaszcza gdy porównamy go do tego np. w Gliwicach). Niemniej jednak fajnie i przyjemnie spędzało się tam czas, zwłaszcza, że był niedaleko muzuem kinematografii.
Zmęczony żarem kupiłem czapkę z daszkiem, a wcześniej loda. Można je kupić w kawiarni tuż obok palmiarni. 

No i przyszła pora wracać Piotrkowską do domu. Praktycznie codziennie nią spaceruję, więc myślałem, że nic ciekawego mi już nie umknęło, a tu nagle, podczas rozmowy telefonicznej z mamą ujrzałem szyld z konsulatem Królestwa Danii. Nigdy nie zwróciłem na niego uwagi, a ja przecież jestem freakiem jeśli chodzi o państwa i administrację.

wtorek, 11 maja 2021

Bezczelność Ministerstwa Kultury

Jestem w szoku, że absolutnie nikt nawet nie zareagował na to, co wyprawia Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. Na ichniejszej stronie internetowej opublikowali list rodzin ofiar Auschwitz, które "mają nadzieję", że była premier Polski Beata Szydło zasiądzie w radzie muzeum Auschwitz-Birkenau. Dlaczego mnie to tak oburza? Pozwolę sobie zacytować fragment artykułu z Onetu.

99-letnia była więźniarka niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz Halina Urbaszek–Litwiniszyn oraz rodziny innych więźniów - w tym potomkowie bohaterskiego rotmistrza Witolda Pileckiego - protestują przeciwko powołaniu Beaty Szydło do Rady Naukowej Muzeum Auschwitz. Napisali oni list do premiera Mateusza Morawieckiego. Onet poznał jego treść. "Pamiętamy wypowiedzi wykluczające uchodźców, podważanie osiągnięć badaczy Holokaustu, tolerowanie organizacji jawnie faszystowskich, czy wreszcie negowanie sojuszy unijnych" - czytamy. "Nie ma na to naszej zgody". 

Tymczasem strona ministerstwa na nagłówku pisze: Byli więźniowie Auschwitz z nadzieją o powołaniu Premier Beaty Szydło do Rady Muzeum. Innymi słowy, robi się z tego bitwa o byłą panią premier. Czyżby ministerstwo chciało ją wszcząć? No bo jak to wygląda? Są protesty przeciwko pani premier. Zamiast pochylić głowę i odpuścić wybór tak kontrowersyjnej postaci, MKDNiS szuka jej zwolenników i twierdzi, że więźniowie mają nadzieję, że Beata Szydło w tej radzie zasiądzie. To jest tak absurdalne. Nie obchodzi ich głos ofiar, które są wobec nich sceptyczne. Interesują ich tylko zwolennicy. Kolejny etap wojny polsko-polskiej. Absolutnie wszędzie musi być PiS i przychylni partii, bo ci, którzy są jej przeciwni, to w końcu gorszy sort, jak to mówił szanowny prezes. Zgroza! 

Moje zdjęcie z „Marszu Żywych” w 2016 roku.

sobota, 8 maja 2021

Pamiętnik, tym razem tylko z Łodzi

Od początku przeprowadzki do Łodzi marzyło mi się zobaczyć pałac Izraela Poznańskiego, a dokładniej muzeum miasta Łodzi. 4 maja zostało ponownie otwarte, a jako że dzisiaj mamy sobotę, postanowiłem tu zajrzeć i mówię od razu. Nie zawiodłem się. Nic dziwnego, że miejsce to nazywane jest niekiedy „łódzkim Luwrem”. Jest to kulturalna perełka tego miasta. A ja perły lubię. Kulturę jeszcze bardziej.
Muzeum nie skupia się tylko na dawnej historii miasta, ale także na tej troszkę współcześniejszej. Opowiada o losach zarówno znanych i cenionych w całej Polsce łodzian, ale także na tych zwykłych mieszkańcach, głownie z rodzin robotniczych, wszakże Łódź to miasto robotnicze i onegdaj centrum przemysłowe na skalę europejską, a także światową. Wśród ciekawych eksponatów są m.in. wystroje wnętrz domów, w których mieszkali ludzie sprzed dziesięcioleci, ale także np. pamiątki po rodzinie Poznańskich, zdjęcia Juliana Tuwima, biuro Marka Edelmana, a także rzeczy związane z Arturem Rubinsteinem.
Po prawej widzicie właśnie Oscara za najlepszy film dokumentalny o życiu Rubinsteina. Moim zdaniem, najciekawszy i najbardziej warty uwagi eksponat tego muzeum. Choć jest tu wiele wartościowych skarbów, ten z pewnością mnie zaskoczył, albowiem nie spodziewałem się zobaczyć kiedykolwiek statuetki Nagrody Akademii Filmowej na żywo (a widziałem np. medal „Sprawiedliwego wśród narodów świata”). Po lewej natomiast, zaciekawiło mnie coś wręcz innego. Plakaty wyborcze z wyborów parlamentarnych w 1989 roku. Zafascynowały mnie, albowiem były to chyba najciekawsze wybory w historii Polski, na które warto zwrócić uwagę.

Na sam koniec wizyty, udałem się do ogrodów. Przepiękna pogoda połączona z harmonią tutejszej roślinności sprawiły, że poczułem się tutaj jak w miniaturowym wiedeńskim Belwederze.
Potem zrobiłem sobie przerwę na współczesność i udałem się do manufaktury, po czym zrobiłem sobie mały spacerek po staromiejskim parku, by udać się na Plac Wolności, gdzie jest muzeum archeologiczne i etnograficzne.
Bardzo mnie urzekły realistyczne ukazanie życia wiejskiej ludności. Na zdjęciach żniwa i życie starszych ludzi.