Tuż przed startem chwilę spędziłem pod Pałacem Sanguszków.
Potem gdy już podjechałem rowerem pod miejsce startu, zarejestrowałem się i wyruszyłem w Trasę nr 6. Liczyła 31 km, nie chciałem brać najkrótszej trasy, która liczyła 17 km, ani najdłuższej, która liczyła 62. Do wyboru było ich siedem. Moja była trzecia najkrótsza.
Wszędzie były oznaczenia jak jechać. Zarówno na ulicach jak i na tabliczkach. Powyższy przykład z lewej zrobiony został pod urzędem gminy Kamionka.
Każda trasa miała punkt kontrolny. Moja w Czerwonce Poleśnej.
Mijałem mnóstwo lasów, pól i małych miejscowości z nielicznymi domkami.
Podczas jazdy wywiało mi czapkę. Jak już skończyłem jeździć stanąłem w baaaardzo długiej kolejce po koszulki i dyplomy. Bałem się, że ich zabraknie, ale na szczęście starczyło ich dla wszystkich. Jak już odebrałem co moje owinąłem swoją "starą" koszulkę na głowie by słońce nie grzało mnie w czerep. Zmierzyłem też cukier jak już wystałem swoje. Niski, nieprawdaż?
Po wszystkim pojeździłem trochę po mieście. Udałem się w mało zaludnione zakamarki. Znalazłem nawet wejście do parku, gdzie było jezioro.
Na początku bałem się tam wjechać, bo myślałem, że nie wolno, ale widzę, że to normalne miejsce dla spaceru dla mieszkańców
Było dużo wiewiórek. Widziałem sam ze trzy lub cztery.
Po lewej urząd miasta. Po prawej zdjęcie dyplomu.
Super dzień.
Potem gdy już podjechałem rowerem pod miejsce startu, zarejestrowałem się i wyruszyłem w Trasę nr 6. Liczyła 31 km, nie chciałem brać najkrótszej trasy, która liczyła 17 km, ani najdłuższej, która liczyła 62. Do wyboru było ich siedem. Moja była trzecia najkrótsza.
Wszędzie były oznaczenia jak jechać. Zarówno na ulicach jak i na tabliczkach. Powyższy przykład z lewej zrobiony został pod urzędem gminy Kamionka.
Każda trasa miała punkt kontrolny. Moja w Czerwonce Poleśnej.
Mijałem mnóstwo lasów, pól i małych miejscowości z nielicznymi domkami.
Podczas jazdy wywiało mi czapkę. Jak już skończyłem jeździć stanąłem w baaaardzo długiej kolejce po koszulki i dyplomy. Bałem się, że ich zabraknie, ale na szczęście starczyło ich dla wszystkich. Jak już odebrałem co moje owinąłem swoją "starą" koszulkę na głowie by słońce nie grzało mnie w czerep. Zmierzyłem też cukier jak już wystałem swoje. Niski, nieprawdaż?
Po wszystkim pojeździłem trochę po mieście. Udałem się w mało zaludnione zakamarki. Znalazłem nawet wejście do parku, gdzie było jezioro.
Na początku bałem się tam wjechać, bo myślałem, że nie wolno, ale widzę, że to normalne miejsce dla spaceru dla mieszkańców
Było dużo wiewiórek. Widziałem sam ze trzy lub cztery.
Po lewej urząd miasta. Po prawej zdjęcie dyplomu.
Super dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz