wtorek, 15 października 2024

Era antyintelektualizmu


Zdarzyło mi się wiele razy powiedzieć, że Internet to jedno z najlepszych dzieł w historii ludzkości. Nie zaprzeczę moim słowom, ale skupię się nieco bardziej na tym, że social media gotują nam mózgi. I to poważnie. Przykład widzicie w zwykłych tweetach powyżej, ale są to dowody anegdotyczne. Ciekawiej się jednak robi w przypadku badań prowadzonych przez chociażby sondażownie. Co piąty ankietowany w wieku poniżej 30 lat w USA odpowiedział, że Adolf Hitler miał „trochę dobrych pomysłów” (źródło). Im starszy respondent, tym rzadziej zgadzał się z tym stwierdzeniem. Podobnych sytuacji jest coraz więcej. Podam przykłady kilku artykułów, które przeczytałem:
- OCCRP mówi: środowiska skrajnie prawicowe wykorzystują TikTok do rozpowszechniania teorii spiskowych i dezinformacji, nakłaniając młodych ludzi w kierunku ich poglądów (źródło)
- Amnesty International: TikTok grozi skierowaniem dzieci i młodzieży ku szkodliwym dla zdrowia psychicznego treściom (źródło)
- Deutsche Welle: AFD to największa niemiecka partia polityczna na TikToku (źródło)
- VOX: TikTok pierze mózgi młodych wyborców (źródło)
- WSJ: Wyjaśnienie czym jest „TikTokowy mózg” (źródło)

W ostatnich latach trend na liberalnych światopoglądowo młodych ludzi ulega odwróceniu. Sam w TikToku wyszukuję naprawdę wiele wartościowych treści, albo takich, które mnie bawią. Szok mnie bierze, gdy widzę czasami udostępniane przez moich znajomych filmy, które nie wyświetlają się na moim koncie (bo taki mam algorytm). Ja już nie mam siły tłumaczyć znajomym podczas spotkań tego, że Polska wychodząc z UE nie stanie się z automatu drugą Norwegią, izolując się całkowicie od świata międzynarodowego zostaniemy najwyżej drugą Kubą, prywatyzacja np. szkolnictwa, czy ochrony zdrowia nie polepszy jakości usług (albo polepszy tak, że będzie na nie stać tylko najbogatszych), a jeśli zlikwidujemy większość podatków, to wcale nie będziemy ultrabogaci. Problemem nie jest czerpanie wiedzy o świecie z TikToka (a takie rzeczy się dzieją). Problemem jest brak krytycznego myślenia. Często znajduję rzeczy, które mnie ciekawią przez YouTube, TikTok, Instagram etc., ale nie wierzę w nie bez sprawdzenia tego u źródeł. Słowa ekspertów są zagłuszane przez słowa influencerów, którzy mogą wielokrotnie powtarzać tezy wyssane z palca, a i tak mało wymagający odbiorca to wchłonie. Zresztą przykładów nie należy szukać daleko. Wczoraj CBŚ zatrzymało popularnego YouTubera - Buddę (źródło). Jeden z komentarzy mówiący o tym, że takich jak on nie powinno się karać, ponieważ on działał charytatywnie dostał ponad 15 tysięcy serduszek (notabene na TikToku). Ludzie masowo zrozpaczeni, bo to „antyludzkie” państwo śmiało się zatrzymać kogoś podejrzanego o przestępstwo. Przypomina to poniekąd bronienie Pabla Escobara przed wymiarem sprawiedliwości przez lokalne społeczności, które wspierał finansowo. Jakie są inne konsekwencje internetowej dezinformacji? Liczba uchyleń dotyczących obowiązkowych szczepień wzrosła prawie trzydziestokrotnie, między rokiem 2005, a 2023 (źródło). Starsi ludzie korzystający z Facebooka wierzą, że absurdalne rzeczy wygenerowane przez AI są prawdziwe (źródło). To jest na Facebooku plagą. Codziennie widzę takie treści i młodsi odbiorcy masowo informują tych starszych, że nie jest to prawdziwe, lecz ci wiedzą lepiej. To samo źródło podaje, że największa liczba użytkowników Facebooka w Polsce ma od 55 do 75 lat. Nie jest to już medium zdominowane przez młodych. Polecam przy okazji kanał (na TikToku, a gdzie indziej) Damiana Skóry i jego serię „Polska komentująca” (LINK), w której pokazuje komentarze pod różnej maści artykułami na Facebooku, głównie przez ludzi właśnie w dominującej grupie wiekowej. Można teoretycznie się pośmiać, ale to nie jest aż tak zabawne. Kiedyś ci ludzie przestrzegali nas przed niebezpieczeństwami czyhającymi w sieci, a teraz sami się na nie łapią i wierzą we wszystko co im się przekaże. 

Radykalizacja niektórych może cieszyć, ale każdy kij ma dwa końce i radykalizują się nie tylko „nasi”. W Hamburgu miał ostatnio miejsce wiec, w którym wzięło udział setki mężczyzn pochodzenia afgańskiego domagających się kalifatu w Niemczech (źródło) i nie są to żadni imigranci, lecz obywatele mieszkający tam od dwóch pokoleń wzwyż. Takie starcia między zradykalizowaną, europejską prawicą, a islamem to bomba z opóźnionym zapłonem. Wiele badań wiąże rosnącą populację muzułmanów w Europie ze wzrostem poparcia dla skrajnej prawicy (źródło). 

Na sam koniec. Pamiętacie film „Nie patrz w górę”, który swoją premierę miał jakieś 3 lata temu? Tak aktualnie widzę większość społeczeństwa. 

4 komentarze:

Bałaganiara pisze...

oj tak, ten film idealnie pokazał obecny świat. I smutno mi trochę, że mało kto go zrozumiał i mało kto miał w związku z tym jakieś sensowne przemyślenia.

Anonimowy pisze...

Jeszcze Idiokracja jest dobrym przykładem

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Bałaganiara pisze...

No to prawda.