sobota, 10 października 2015

Byłem w sąsiednim powiecie

Spodziewałem się mrozu. Spodziewałem. Przed naszym rajdem rowerowym (pojechałem z mamą) założyłem podkoszulkę, koszulkę, bluzkę i kurtkę, na dodatek wziąłem rękawiczki i czapkę uszatkę
 Fajna, co nie?
 Pierwszym przystankiem był dobrze znany Witaniów, w którym byłem w zeszłą Niedzielę. Za tą miejscowością rozpoczynała się Gmina Ludwin, ale skręciliśmy w innym kierunku i zamiast do Karolina, dojechaliśmy do...
 Zezulina.
 Tak się prezentuje parafia pw. św, Maksymiliana Kolbego. Bardzo ładny budynek.

 Za Zezulinem nie było niczego ciekawego. No chyba, że te dwa malutkie konie :3


Tymczasem za miejscem, w którym te dwa koniki słodko się pasły, zobaczyłem to...
Myślałem, że wyjdę z siebie.
Nie chciało mi się wierzyć.
Dojechałem do sąsiedniego powiatu!!!
 Namawiałem mamę, żebyśmy pojechali do Ostrowa Lubelskiego, ale ona była nieugięta i po prostu nie chciała jechać. Wolała zobaczyć jezioro Mytycze bo twierdziła, że do miasta jest za daleko. 20 metrów dalej:
 Rozkopaczew.
 Łąka.
 Szukaliśmy tu jeziora, ale go nie znaleźliśmy.
 Chociaż pobyt tutaj był bardzo relaksujący, spokojny...
 I cichy.
 Droga do Ostrowa Lubelskiego, nadal szukaliśmy jeziora
 Skręciliśmy w pobocze.
 Myśleliśmy, że dojedziemy do jeziora.... Guzik.
 Spotkaliśmy stare małżeństwo, które powiedziało nam, że powinniśmy zawrócić, bo jezioro wyschło na tym obszarze.
 Chodziło im o to, że jezioro nadal istnieje, ale utworzono tam zbiornik i, że nie nadaje się do pływania (tylko nasuwa się tu pytanie: komu chce się pływać w jeziorze w październiku?!?)
 Tak wygląda z daleka. Chcieliśmy do niego dojść przez ten gąszcz, ale okazało się, że jest tam spleja.
 Tu też z daleka. Poszliśmy inną drogą, myśląc, że zobaczymy jezioro bardziej z bliska.
 Kanał.
 Za kanałem.
 Znowu kanał.
 Chodziłem sobie po ściance. Było wielkie ryzyko, że wpadnę do tego szamba. Wtedy byłby problem bo zbiornik miał 180 centymetrów (o jeden więcej niż ja mierzę o.O).
 Tutaj sobie siedzę na barierce, dobrze, że nie spadłem bo za mną także była woda.
 Tutaj nasze piękne jezioro zobaczyliśmy z bliska.
 Mała łódka.
 Gdybyście mogli usłyszeć jak kaczki wrzeszczały nad tym jeziorem.
 A na powierzchni widać małe lilie.
 I trzcinę.
 Brzeg
 I kolejne lilie.
 Na brzegu leżał malutki pomost.
 Selfie.
 A tutaj czapeczka, aparat mamy i rękawiczki leżą sobie i wygrzewają na słońcu.
Trochę szkoda było wracać do domu.
Edit: 19:41
Oglądam mecz Polska VS Słowenia w siatkówce.
Nadal się cieszę, że mamie udało się zrobić takie fajne zdjęcie nad jeziorem. Mam takie na profilowym na Facebooku.

Brak komentarzy: