poniedziałek, 30 czerwca 2025

Zakapior

W szatni, po pierwszej, nie było prawie żadnej żywej duszy 

De facto zaliczę dziś dwa treningi na siłowni, bo na mój ostatni trening doczłapałem się około północy, a teraz, tuż przed dwudziestą drugą, idę kolejny raz. Pomału kończy się nam czerwiec, a ja ledwo funkcjonuję za dnia, bo jest tak gorąco. Dzisiaj zaliczyłem dwie ponadgodzinne drzemki. Wiatrak przy moim łóżku to absolutny must have. Kocham lato. Wybrałbym się na jakąś plażę. 

niedziela, 29 czerwca 2025

Wolna niedziela

Jestem mocno padnięty po wczoraj. Chodziłem przez większość dnia jak zombie. Wróciłem do domu po trzeciej, ledwo zdążając na nocny autobus. Spisałem się. Dostałem już grafik na pierwsze dni lipca. Jestem z siebie zadowolony. Popołudniem znalazłem moją czapkę z daszkiem, którą nabyłem rok temu w Królewcu. Wtrząchnąłem przed chwilą takiego solidnego hamburgera i postawiłem sobie lampkę z pandą w moim pokoju, którą dostałem kilka tygodni temu. Muszę więcej jeść, bo masa maleje. Zaraz zmierzam na siłownię, mimo że niezbyt mi się chce. Consistency is key. 

sobota, 28 czerwca 2025

Sesja zdana!

Miałem dziś dwa ostatnie egzaminy. Mogę z ogromną radością ogłosić, że w październiku będę studentem drugiego roku! Strasznie się bałem makroekonomii. Modliłem się o to, by było trzy. Zaglądam do indeksu a tam… piątka! Z ocen z całego roku wychodzi mi duża szansa na stypendium. Wszystko za sprawą tego semestru, gdzie nie dostałem nic poniżej 4,5. A po egzaminach poszliśmy na zapiekanki! Kupiłem sobie dwie, bo byłem naprawdę głodny. 
A teraz spokojnie zmierzam do pracy. Naprawdę udany dzień. Mogę być z siebie dumny. 

piątek, 27 czerwca 2025

Pompa musi być

Wczoraj na Plantach 
Miałem wczoraj zmianę od dwudziestej i wróciłem do domu po trzeciej rano, zasnąłem o czwartej i wstałem o jedenastej. Dziś będę krócej, ale tak czy siak, ostatnia noc była świetna. 
Myślałem, że po pracy normalnie skoczę na siłkę, ale byłem zbyt wykończony. Teraz, przed prysznicem zrobiłem szybkie pozowanie. Dziś jednak na pewno będę trenować. Jutro z samego rana mam dwa egzaminy, na które trochę się poduczyłem i myślę, że wszystko będzie dobrze i drugi semestr pójdzie jak z płatka. Wszystko co miałem zaliczyć już zaliczyłem i oceny niższej niż 4,5 jeszcze nie dostałem. W końcu czuję się jak dorosły, porządny obywatel! 

środa, 25 czerwca 2025

Pierwszy dzień

Dzisiaj miałem pierwszy dzień w nowej pracy, na krakowskim rynku. Było bardzo przyjemnie i mam nadzieję, że zasiedzę tam na dłużej. Oficjalnie, pan barman :)

poniedziałek, 23 czerwca 2025

Nowa kozica


Miałem dziś napo piętnastej pociąg do Krakowa. Przyjechałem do Lublina na ponad godzinę przed odjazdem i przespacerowałem się po Starym Mieście, bo chyba w tym roku jeszcze tego nie robiłem. Pod wieżą trynitarską zobaczyłem nową kozicę - Felicję, obok której można dowiedzieć się więcej o historii kamienia nieszczęścia, który również znajduje się obok. Czasami tęsknię za tym, że w Lublinie byłem praktycznie codziennie i było to dla mnie tak powszedne, a teraz jest to coś rzadkiego i odległego. 

niedziela, 22 czerwca 2025

Niedziela na chillu

Przed szesnastą zakończyła się inwentaryzacja pand w moim pokoju. Przed chwilą natomiast wróciłem z przechadzki po parku na Podzamczu, bo dzisiaj mamy naprawdę ciepły dzionek. I to taki przyjemny, a nie sprawiający, że człowiek ma ochotę roztopić się jak lody. 

sobota, 21 czerwca 2025

Zabawa Instaxem

Minęły prawie cztery lata odkąd kupiłem sobie Instaxa i długo leżał i się kurzył. Myślałem, że jest zepsuty, ale dzisiaj udało mi się go „naprawić” i przetestować. Dolores nie padła jeszcze ofiarą tego aparatu, więc teraz mam z nią trzy odbitki. Narcyzmu również nie mogło zabraknąć! 

piątek, 20 czerwca 2025

Łapsko!

Nie mogłem wytrzymać do poniedziałku bez siłowni, dlatego też kupiłem sobie jednorazowe wejście na jakąś lokalną siłownię, dopóki nie wrócę do Krakowa. Dzisiejszy trening poszedł mi wyśmienicie!

czwartek, 19 czerwca 2025

Miłość czyni nas ludźmi

Wczoraj wieczorem przyjechałem na chwilę do domu. Mam kilka ważnych spraw do załatwienia. Jutro muszę osobiście odebrać legitymację osoby niepełnosprawnej, a także skonsultować się z lekarzem o zmianę mojej insuliny i zaopiekować się Dolores przez weekend (patrzcie jak dzisiaj się na mnie układała). Stworzyłem właśnie kolejny mail-art dla zaprzyjaźnionej drag queen z Kanady, ponieważ moje poprzednie jakoś nie umiały dotrzeć z Krakowa. Może na poczcie w Łęcznej się uda. Przybiłem pieczątką kilka rysunków mojego taty i włożyłem je do koperty, żeby znalazły się w jej galerii. Przy okazji stworzyłem własne grafiki, rysowane ołówkiem i flamastrem, o tożsamości, bólu i życiowych rozterkach. Zamoczyłem w czerwonym tuszu mój kciuk i z tyłu opakowania listowego odbiłem go dwukrotnie, żeby tworzył kształt serca. W jego środku napisałem, że „miłość czyni nas ludźmi”. Wierzę w to. 

wtorek, 17 czerwca 2025

Sen o Warszawie

Wczoraj wieczorem wpadłem do Warszawy, żeby odwiedzić kumpla i dzisiaj popołudniu wybraliśmy się na kilkukilometrowy spacer przez centrum i Stare Miasto. Z tej okazji, robię mały photo dump. W szczególności podoba mi się ten powyższy napis zrobiony za pomocą plakatów. Musiałem go koniecznie uchwycić. 


niedziela, 15 czerwca 2025

Duma bez uprzedzenia

Nie mogłem pojawić się wczoraj na warszawskiej paradzie, to już wiadomo. Studia i te sprawy. Większość rzeczy zaliczona z najlepszymi możliwymi ocenami. Na tym polega odpowiedzialność i dorosłość. Że zostawiamy w tyle rzeczy, które pragniemy, sumiennie wypełniając nasze obowiązki. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo tego samego dnia wieczorem, idąc na trening, z delikatną subtelnością chciałem pokazać swoją tożsamość i to w miejscu, w którym wypadałoby takie coś głęboko schować. Pożyczyłem od współlokatora koszulkę, z chmurką, z której padał tęczowy deszcz, bo na niego jest już za mała. Dobrze się w niej czułem, choć bałem się nieco iść w niej po nocy. Podczas ćwiczeń działała na mnie trochę jak pancerz wzmacniający, bo bilem kolejne rekordy. Nieznacznie, ale biłem. 
A dziś w wersji psiej. Cały dzień było gorąco, a ja na zewnątrz byłem tylko rano, by udać się na egzamin. Większość dnia przespałem, bo byłem strasznie zmęczony. Waham się czy nie zmusić się do zostania w domu, zamiast pójść na kolejny trening. 

piątek, 13 czerwca 2025

Wesołego geja

1 czerwca byłem o tyle przejęty wyborami, że zapomniałem cokolwiek wspomnieć na temat Pride Month. Wczoraj przymierzyłem moje tęczowe gatki, które kupiłem jeszcze w kwietniu i tak paradowałem sobie po domu. Pomyślałem sobie, że przy okazji przytoczę mały fragment z książki, którą piszę. Tyle mi ona czasu pochłania, a co gorsza, ten weekend mam kompletnie zapchany. Znajduję jakoś czas na naukę, pisanie, siłownię i wiele innych bzdetów, a wciąż mam w głowie, że to mało. 
Algorytmy w social media są bezkompromisowe i zmuszają do udostępniania określonych formatów. Nastawiają się na twórców, którzy wrzucają dużo „thirst trapów” i publikują rolki mogące wywoływać lekki cień żenady, ale to się sprzedaje ponieważ one właśnie to lubią. Tysiące filmów w których faceci dźwigają ciężary w obcisłej odzieży sportowej; udają gejów dla kontentu; pozują w bieliźnie, w kulturystycznym stylu, gdzieś w zagranicznym hotelu. (…) To rynek pełen konkurencji i przeskoczenie tej poprzeczki wymaga od groma wysiłku, jeśli przy okazji nie chce się stracić przy tym swojej oryginalności. To oczywiste, że tworzę rzeczy pod publikę, ale mam przy tym swoje poczucie estetyki, które podpowiada, że moje posty muszą podobać się zarówno mi, jak i innym.

Przyjemnie jest mieć ciało, które jest estetyczne i jeszcze przyjemniej jest zbierać za to uwagę. Można mnie śmiało krytykować za to ile pokazuję, ale przynajmniej odnoszę wrażenie, że jestem w jakiś sposób dzięki temu zauważany. Spotyka mnie również dużo dobrego. Ten rok jest mi… przychylny. Chciałbym, żeby był przychylny całej naszej społeczności, ale to niestety tylko chęci. Może kiedyś. Może za paręnaście lat będzie dużo lepiej? Wierzyć przecież można. 

środa, 11 czerwca 2025

Nóżyska

Muszę się przyznać bez bicia, że treningi nóg traktowałem przez kilka lat po macoszemu. Odbębnić, zrobić byle co i wyjść. Zauważyłem, że trenując je częściej, naprawdę czuję jak mocno pracują, robią się zdecydowanie silniejsze i bardziej „bufiaste”, co jest samo w sobie niezłym atrybutem. Nie rozumiem ludzi, którzy nie robią dnia nóg. Jak można nie trenować połowy swojego ciała? Jak się wybuduje solidną górę, ale bez zadbania o fundamenty, to nie wróży niczego dobrego. 

wtorek, 10 czerwca 2025

Szerzej

Lecę za niedługo robić nogi, ale zanim to się stanie, mała forma check. Ten tydzień to jest ogromna udręka. Mam mnóstwo prezentacji do przygotowania na ten weekend. Dzisiaj pisałem o konflikcie Boliwii z Chile o dostęp do morza, a jutro napiszę o dyplomacji historycznej Węgier w stosunku do Słowacji i Rumunii. Kilka prezentacji mam już za sobą i ostatecznie mam już kilka bardzo dobrych ocen na koniec semestru. Jak się bardziej postaram to być może dostanę stypendium. 

niedziela, 8 czerwca 2025

Szarówa

Niby prawie lato, a tak jakoś pogoda jest niesprzyjająca. Więcej szarości niż słońca. Dzisiaj to się delikatnie odbiło na moim nastroju. Jestem właśnie w drodze na siłownię, z nadzieją, że chociaż trening będzie udany. Dzisiaj będą robione plecy i bicepsy, więc nie zaszkodziło zrobić form checku przed wyjściem z domu. 

sobota, 7 czerwca 2025

Bajkowa Bielsko-Biała


Bolek i Lolek, Reksio oraz Porwanie Baltazara Gąbki. Jedne z najsłynniejszych polskich bajek, które stworzono właśnie w Bielsku-Białej, mieście, które dzisiaj odwiedziłem. Jest to miasto na pograniczu historycznego Śląska i Małopolski, choć oficjalnie teraz w całości znajduje się w województwie śląskim, około 100 kilometrów od Krakowa. Chciałem je odwiedzić właśnie ze względu na pomniki postaci ze znanych i kochanych od wielu pokoleń animacji. 
Elewacja Kamienicy „Pod Żabami” - zabytku, który od jakiejś dekady chciałem upolować i zobaczyć na własne oczy, ponieważ secesja jest moim ulubionym stylem architektonicznym obok brutalizmu. A nieopodal, kolejny z płazów siedzi sobie uroczo przy fontannie. Nie mogę wyjść z podziwu jak piękne jest to miasto. Nie dziwię się, że nazywane jest „małym Wiedniem”. 

piątek, 6 czerwca 2025

Silly picture

Dzisiaj nad ranem nie mogłem zmrużyć oka. Myślałem, że jak mnie przygniecie moją ogromna panda to będzie mi jakoś lepiej, ale okazało się, że nie. To przynajmniej sobie fotkę strzeliłem i wyszła naprawdę uroczo.

czwartek, 5 czerwca 2025

Arbuz

Wczoraj wpadłem na dość głupi, a zarazem śmiały pomysł. Kupiłem w pobliskim supermarkecie arbuza. Chciałem spróbować go zgnieść swoimi udami. Wydawało mi się to łatwym zadaniem, ale srogo się przeliczyłem. Przez kilkanaście minut nie mogłem go ruszyć. Ani drgnął. Często widziałem fitness influencerów podejmujących się tego wyzwania. Nawet najwięksi kolesie mieli z tym trudności. Kobiety radziły sobie z tym zdecydowanie lepiej. Wszystko zależało od wielkości i twardości. Nie mógł być ani za duży, ani za mały. Mój był w sam raz. Dopiero, gdy byłem już cały mokry od potu i zasapany, owoc poddał się i pękł. Umiarkowanie, ale pękł. Ostatecznie robotę musiałem dokończyć rękami. Całe szczęście, arbuz nie rozbryzgał się, dzięki czemu mogłem go po wszystkim zjeść, bo nie lubię marnowania jedzenia.


Dziś w nocy miałem kolejny trening i po raz pierwszy od dłuższego czasu widzę, że wróciła do mnie waskularyzacja. Do dwudziestej trzeciej nie mogłem zbić cukru, który dopiero po dwunastej spadł do idealnego poziomu, żebym mógł ruszyć cztery litery na siłownię. Mam nadzieję, że nogi mi wybaczą wczorajsze zajście, bo za parę godzin zamierzam je ponownie pomęczyć. 

wtorek, 3 czerwca 2025

Liban

Wczoraj udałem się na mały piknik towarzyski nad Kamieniołomem Libana. Nigdy tam nie byłem, a poznanie nowego miejsca brzmiało ciekawie. Spacerowałem przez chaszcze, dreptając po ziemi w samych sandałkach. Ogrodzenie oddzielało nas od kilkudziesięciometrowej przepaści w bajkową niby dżunglę otoczoną zrębowymi wzgórzami. Później zaliczyłem wyprawę na miasto, zjedliśmy kolację w wietnamskiej knajpie, a potem chodziliśmy od baru do baru. W jednym piliśmy kraftowe piwo, w innym zamówiliśmy tacę z szotami z dodatkiem mandarynkowej wódki, o której nigdy wcześniej nie słyszałem. Trzy razy spotkało nas urwanie chmury. Będąc ubrany zbyt lekko, drżałem z zimna i nie chciałem ruszyć tyłka spod zadaszenia na jednej z bocznych uliczek, mimo że miałem nad głową parasol. Nie planowałem, wychodząc z domu o siedemnastej, że wrócę do niego o czwartej nad ranem. Odpuściłem planowany trening, wydałem trochę pieniędzy, przez co czułem się jakbym popełnił jakiś grzech, ale ostatecznie i tak dobrze mi to zrobiło. Nie zamierzałem kisić się w swoim pokoju i pogłębiać swoich negatywnych emocji, histeryzować i obrażać się na wszystko dookoła. Przez kilkanaście godzin zachowywałem się jak mało oryginalny, zurbanizowany, kosmopolityczny globtroter, który udaje, że nie chce być modny. Czasami tak trzeba, bo nie zawsze jest ku temu okazja. Dobre samopoczucie jest ważne. Jeszcze będzie pięknie. 

poniedziałek, 2 czerwca 2025

Co poradzimy?

Udałem się wczoraj do mojego ulubionego baru na krótki wieczór wyborczy. Z chwilą ogłoszenia wstępnych wyników mogliśmy zareagować na dwa sposoby. Wystrzelić szampana, albo zapić smutki. A jak już się smucić to w doborowym towarzystwie. Dwa tygodnie temu Rumunia miała wybory prezydenckie, którymi się mocno przejmowałem ze względu na moich przyjaciół z Transylwanii, w większości Węgrów. Obawiali się wygranej kandydata, który najzwyczajniej w świecie ich nienawidził i to było jego główną siłą napędową. Mocno się nawzajem wspieraliśmy w tym, żeby przegonić nacjonalistyczne zło w naszych krajach. Rumunii ostatecznie się udało. Polsce nie. Ze exit poll wyszło, że wygrał Trzaskowski. Wszyscy bili brawo, krzyczeli z radości, wznosili toasty. Tylko ja siedziałem na krześle, niezbyt ukontentowany, bo wynik był w granicach błędu statystycznego, a statystyka to przecież mój chleb powszedni. Szybko rozeszliśmy się do domów. Szykowała się noc pełna śledzenia wyników, napływających z różnych komisji. Dwie godziny później pojawił się late poll, który nas zawiódł. Po pobudce było już pewne, że wybory wygrał Karol Nawrocki i to głównie za sprawą młodych wyborców. Ciężko mi ukryć zawód. Z drugiej strony rozumiem, że chciano pokazać czerwoną kartkę dla rządu, ale to jest kompletny dramat i podwaliny pod bardziej skrajnie prawicowy rząd w 2027 roku. Warto mocniej rozważać emigrację. Niektórzy z moich kumpli już się na to przygotowują. Znów, my jako Polacy, jesteśmy podzieleni. Kiedyś walczyłem. Dziś to nie ma absolutnie żadnego sensu. Kocham Polskę, ale dzisiaj wbiła mi sztylet w serce i układam sobie w głowie, czy wybaczę jej, czy nie. 

niedziela, 1 czerwca 2025

Głosujemy!

Mam godzinną przerwę między zajęciami na studiach, dlatego na szybko skorzystałem z mojego prawa do głosu i czekam z niecierpliwością na wyniki. Głosujemy, kochani. Widać, że frekwencja na godzinę dwunastą wzrosła dość mocno względem tego co było dwa tygodnie temu. Możemy spodziewać się kolejnej rekordowej liczby głosów? Zobaczymy! Bądźmy dobrej myśli!