Dzisiaj po północy, po ostatnim treningu. Dostaję komplementy za sylwetkę, ale to wciąż nie jest to. Nie tak siebie widzę. Wmawiam sobie, że muszę być większy. Tylko dlatego, że to jest jedno z niewielu marzeń, celów, do którego aktywnie dążę i jestem w najlepszej możliwej pozycji do osiągnięcia. Tak to właśnie jest z kulturystyką, ćwiczeniami na siłowni. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jest lepiej, coraz lepiej, ale ja ciągle powtarzam sobie, że muszę być większy. A jestem bliżej niż kiedykolwiek i to mi daje mocnego kopa. Że pomimo przeciwności losu mi się udaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz