Miało być o tym jak w Łęcznej jest okropnie, ponieważ idąc z Jasiem (laryngologa dzisiaj miałem) do szpitala widzieliśmy mnóstwo wydeptanych i ubłoconych ścieżek oraz pękniętych chodników i ulic. Tata nas podwiózł z powrotem do domu, w międzyczasie byliśmy w Biedronce na zakupach.
Musiałem pójść na kolację, więc wziąłem bułkę i serek, do tego skakankę i jeszcze o dwudziestej skakaliśmy na niej pod blokiem. Pokazałem im jak skakać matadorem. Wtem koleżanka wpadła na pomysł, by pójść na fontanny i tak zrobiliśmy. Chciałem poskakać w samym jej środku Nie było ciepło, ale myśmy oszaleli. I wszyscy zmoczeni poszliśmy do domów. Problemów nie miałem. Pompę odłączyłem na wszelki wypadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz