Monika to była swatka jakich mało. Pamiętam jak w liceum wszyscy zauroczeni po uszy uczniowie ruszali do niej po pomoc. Ona była po prostu w tym świetna. 8 lat temu, jeszcze w gimnazjum, miała przyjaciółkę - Renię. Renia była szarą myszką, nikt z nią prawie nie rozmawiał. Podobał jej się jeden chłopak, którego nawet nie znała z imienia. Siadał na drugim końcu korytarza, obok biblioteki (nie wiadomo czemu do niej nie wchodził) i czytał różne książki. Oczywiście Renia też uwielbiała czytać, beletrystyka to było jej drugie imię. W małym paluszku miała "Władcę Pierścieni", "Rok 1984", czy nawet całą trylogię sienkiewiczowską. Jako, że Monika była jej najlepszą przyjaciółką, poprosiła ją o radę. Ta powiedziała, żeby wzięła sprawy w swoje ręce, podeszła do niego, usiadła obok tak na luzie i także zaczęła czytać, bez słowa. Zrobiła tak jak jej kazano. Tajemniczy chłopak od razu zainteresował się nieznajomą mu dziewczyną i zapytał jej co czyta.
- "Ulissesa" Jamesa Joyce'a
- Też to czytałem, Boże, jakie to ciężkie w odbiorze
- Co nie? Przerabialiśmy to na polskim i po prostu mnie zainteresowała.
- A co czytasz na ogół...
No i tak zaczęła się konwersacja. Przegadali całą dwudziestominutową przerwę dyskutując o poezji, literaturze, podróżach, ich wspólnych pasjach. Renia dowiedziała się, że chłopak nazywa się Marcin.
Rozmowy z Marcinem na każdej przerwie to był standard. Widać było iskry w ich oczach. Po około dwóch miesiącach ktoś dostrzegł, że się całują w szatni przed wuefem.
Plotka rozniosła się po całej szkole, a oni jej nawet nie zdementowali. Potwierdzili to o czym wszyscy mówili od długich tygodni. Nagle cały rocznik zainteresował się tą dwójką niepozornych, młodych ludzi. Był to temat numer jeden, Monika była strasznie dumna.
Niedługo później do Moniki podszedł Kacper, kolega z naszej klasy. Powiedział jej otwarcie, że podoba mu się Dominik. Przez przypadek dowiedział się, że jestbiseksulany, a do tego wolny. Nie wiedział jak zagaić rozmowę, w końcu jeszcze nie wyszedł z szafy.
Pomyślelibyście, że dla Moniki był to twardy orzech do zgryzienia? Bynajmniej! Podeszła do Dominika i zapytała otwarcie co sądzi o homoseksualistach, bo słyszała, że jest spod znaku tęczy. Było to z pewnością bezczelne, ale takie rzeczy Monia miała w zwyczaju. Chłopak nie obruszył się tym zbytnio i powiedział, że to prawda. Zrobiła mu wywiad, dowiedziała się jakich chłopców lubi, jakie ma zainteresowania, co robi w wolnym czasie i w myślach się uśmiechała, bo wiedziała, że totalnie pasuje do Kacpra.
Zaproponowała mu randkę w ciemno, na co Dominik przystał bo lubił niespodzianki. Cóż za przypadek, ponieważ Kacper także.
Zaprowadziła obu chłopców w umówione miejsce. Obaj mieli na sobie chusty. Pierwszy zdjął ją Kacper, chwilę po nim Dominik.
- Kacper? Jesteś gejem?!?
- Na to wychodzi - stwierdził rumieniąc się na twarzy
Dominik zaniemówił
- No bo wiesz, ty zawsze mi się podobałeś, dziewczyny do ciebie lgnęły jak szalone i myślałem, że nie mam u ciebie szans, bo jesteś hetero...
Jedyną reakcją Kacpra był uśmiech.
Już następnego dnia trzymali się razem za ręce, co w szkole wzbudziło jeszcze większe zainteresowanie. Nagle Marcin i Renia zeszli na dalszy plan. Tym lepiej dla nich, bo mieli czas tylko dla siebie.
No i tak to jakoś szło, nagle wszyscy zaczęli porównywać Monię do jakiegoś czarodzieja, czy też i boga. Nazywano ją Moniswatką. Niespodziewanie każdy lgnął do niej i prosił nie tylko o pomoc w znalezieniu drugiej połówki, ale także o dobrą związkową radę. Monika była znana w całej szkole. Każdy kto się z nią zadawał nagle sam stawał się sławny. Naszej swatce to odpowiadało, choć sodówa jej do głowy nie uderzyła.
Rozpoczęło się liceum, niby nowy rozdział w życiu, ale Monisia za sprawą znajomych z poprzedniej szkoły również została znaną ze swych przekonujących zdolności do łączenia ludzi w pary.
W drugiej klasie spostrzegliśmy, że nasza nauczycielka polskiego jest strasznie spięta i mocniej się denerwuje niż w pierwszej klasie. Klasa zrobiła research, dowiedzieli się, że to przez rozwód, który miał miejsce na kilka tygodni przed wakacjami. Nagle wszyscy zaczęli jej poniekąd współczuć, ale też nie chcieli dać się gnoić bez przerwy. Poproszono więc Moniswatkę o to, by znalazła kogoś dla pani Kruczkowskiej.
- Pfff... co to dla mnie? Ja nie dam rady? - powiedziała pewnym tonem dziewczyna.
Nie spodziewaliśmy się, że to zrobi, a jednak. Pani od polskiego zaczęła się spotykać z jakimś facetem. Po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że to wujek Moniki.
To by w sumie wyjaśniało dlaczego nagle z trójki w pierwszej klasie, miała piątkę w klasie maturalnej.
Przejdźmy jednak do meritum. Wiadomo, Monia to była najlepsza swatka na świecie, wszyscy ją lubili, traktowali jak najlepszą przyjaciółkę, była zapraszana na wszelakie imprezy. Gwiazda całej szkoły. Niestety, Monika sama nie miała zbyt wiele szczęścia w związkach. Próbowała znaleźć kogoś odpowiedniego dla siebie, ale nie udawało jej się. Umiała dobrać w pary każdą napotkaną osobę, ale ona sama uważała się za kogoś, kto nie potrzebuje związku, bo ona jest całą układanką i nie potrzebuje drugiej połówki. To był taki śmiech przez łzy, bo Monice naprawdę zależało by kogoś poznać. Wiele par, które zeszły się z jej inicjatywy skończyło się małżeństwami.
Marcin i Renia mają już drugie dziecko w drodze; Dominik i Kacper przenieśli się do Holandii by wziąć ślub i żyją tam po dziś dzień; Karolina i Damian - ślub za 2 tygodnie; Robert i Martyna - już dawno po weselu, tak samo zresztą jest z innymi parami, które stworzyła, a o których nie miałem czasu wam opowiadać (bo historia zajęłaby tyle samo miejsca co "Lalka" Bolesława Prusa, a nie chcę zbytnio przedłużać).
Monika Miała epizod, że spotykała się z paroma facetami, ale te związki kończyły się fatalnie.
Jeden ją zdradzał, drugi bił, natomiast trzeci był straszliwym leniem, który cały dzień mógłby przeleżeć z piwem przy telewizorze. Nie dziwię się, że dziewczyna doszczętnie oszalała. W pracy udawała, że wszystko jest w porządku, ale po jej zachowaniu można było dostrzec, że coś jest nie tak.
Wczoraj wieczorem Renia z Marcinem przyszli do niej podziękować za to, że dzięki niej są razem. Dzwonili do jej drzwi, ale nikt nie otwierał. Gdyby nie zapalone światła, pomyśleliby, że jej nie ma. Renia niepewnie chwyciła klamkę, a drzwi bezproblemowo się otworzyły. Zawołała Monikę po cichutku, ale nikt nie odpowiadał. Weszła do pierwszego pomieszczenia przy drzwiach wejściowych, tam gdzie świeciło się światło. Zastała tam makabryczny widok. Zwłoki. Monika nie żyła. Wezwano policję, która jedyne co stwierdziła to samobójstwo. Jednym z dowodów była leżąca na blacie karteczka z napisem: "Dałam wam wszystkim miłość, ale nikt sam mi jej nie dał".
- "Ulissesa" Jamesa Joyce'a
- Też to czytałem, Boże, jakie to ciężkie w odbiorze
- Co nie? Przerabialiśmy to na polskim i po prostu mnie zainteresowała.
- A co czytasz na ogół...
No i tak zaczęła się konwersacja. Przegadali całą dwudziestominutową przerwę dyskutując o poezji, literaturze, podróżach, ich wspólnych pasjach. Renia dowiedziała się, że chłopak nazywa się Marcin.
Rozmowy z Marcinem na każdej przerwie to był standard. Widać było iskry w ich oczach. Po około dwóch miesiącach ktoś dostrzegł, że się całują w szatni przed wuefem.
Plotka rozniosła się po całej szkole, a oni jej nawet nie zdementowali. Potwierdzili to o czym wszyscy mówili od długich tygodni. Nagle cały rocznik zainteresował się tą dwójką niepozornych, młodych ludzi. Był to temat numer jeden, Monika była strasznie dumna.
Niedługo później do Moniki podszedł Kacper, kolega z naszej klasy. Powiedział jej otwarcie, że podoba mu się Dominik. Przez przypadek dowiedział się, że jestbiseksulany, a do tego wolny. Nie wiedział jak zagaić rozmowę, w końcu jeszcze nie wyszedł z szafy.
Pomyślelibyście, że dla Moniki był to twardy orzech do zgryzienia? Bynajmniej! Podeszła do Dominika i zapytała otwarcie co sądzi o homoseksualistach, bo słyszała, że jest spod znaku tęczy. Było to z pewnością bezczelne, ale takie rzeczy Monia miała w zwyczaju. Chłopak nie obruszył się tym zbytnio i powiedział, że to prawda. Zrobiła mu wywiad, dowiedziała się jakich chłopców lubi, jakie ma zainteresowania, co robi w wolnym czasie i w myślach się uśmiechała, bo wiedziała, że totalnie pasuje do Kacpra.
Zaproponowała mu randkę w ciemno, na co Dominik przystał bo lubił niespodzianki. Cóż za przypadek, ponieważ Kacper także.
Zaprowadziła obu chłopców w umówione miejsce. Obaj mieli na sobie chusty. Pierwszy zdjął ją Kacper, chwilę po nim Dominik.
- Kacper? Jesteś gejem?!?
- Na to wychodzi - stwierdził rumieniąc się na twarzy
Dominik zaniemówił
- No bo wiesz, ty zawsze mi się podobałeś, dziewczyny do ciebie lgnęły jak szalone i myślałem, że nie mam u ciebie szans, bo jesteś hetero...
Jedyną reakcją Kacpra był uśmiech.
Już następnego dnia trzymali się razem za ręce, co w szkole wzbudziło jeszcze większe zainteresowanie. Nagle Marcin i Renia zeszli na dalszy plan. Tym lepiej dla nich, bo mieli czas tylko dla siebie.
No i tak to jakoś szło, nagle wszyscy zaczęli porównywać Monię do jakiegoś czarodzieja, czy też i boga. Nazywano ją Moniswatką. Niespodziewanie każdy lgnął do niej i prosił nie tylko o pomoc w znalezieniu drugiej połówki, ale także o dobrą związkową radę. Monika była znana w całej szkole. Każdy kto się z nią zadawał nagle sam stawał się sławny. Naszej swatce to odpowiadało, choć sodówa jej do głowy nie uderzyła.
Rozpoczęło się liceum, niby nowy rozdział w życiu, ale Monisia za sprawą znajomych z poprzedniej szkoły również została znaną ze swych przekonujących zdolności do łączenia ludzi w pary.
W drugiej klasie spostrzegliśmy, że nasza nauczycielka polskiego jest strasznie spięta i mocniej się denerwuje niż w pierwszej klasie. Klasa zrobiła research, dowiedzieli się, że to przez rozwód, który miał miejsce na kilka tygodni przed wakacjami. Nagle wszyscy zaczęli jej poniekąd współczuć, ale też nie chcieli dać się gnoić bez przerwy. Poproszono więc Moniswatkę o to, by znalazła kogoś dla pani Kruczkowskiej.
- Pfff... co to dla mnie? Ja nie dam rady? - powiedziała pewnym tonem dziewczyna.
Nie spodziewaliśmy się, że to zrobi, a jednak. Pani od polskiego zaczęła się spotykać z jakimś facetem. Po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że to wujek Moniki.
To by w sumie wyjaśniało dlaczego nagle z trójki w pierwszej klasie, miała piątkę w klasie maturalnej.
Przejdźmy jednak do meritum. Wiadomo, Monia to była najlepsza swatka na świecie, wszyscy ją lubili, traktowali jak najlepszą przyjaciółkę, była zapraszana na wszelakie imprezy. Gwiazda całej szkoły. Niestety, Monika sama nie miała zbyt wiele szczęścia w związkach. Próbowała znaleźć kogoś odpowiedniego dla siebie, ale nie udawało jej się. Umiała dobrać w pary każdą napotkaną osobę, ale ona sama uważała się za kogoś, kto nie potrzebuje związku, bo ona jest całą układanką i nie potrzebuje drugiej połówki. To był taki śmiech przez łzy, bo Monice naprawdę zależało by kogoś poznać. Wiele par, które zeszły się z jej inicjatywy skończyło się małżeństwami.
Marcin i Renia mają już drugie dziecko w drodze; Dominik i Kacper przenieśli się do Holandii by wziąć ślub i żyją tam po dziś dzień; Karolina i Damian - ślub za 2 tygodnie; Robert i Martyna - już dawno po weselu, tak samo zresztą jest z innymi parami, które stworzyła, a o których nie miałem czasu wam opowiadać (bo historia zajęłaby tyle samo miejsca co "Lalka" Bolesława Prusa, a nie chcę zbytnio przedłużać).
Monika Miała epizod, że spotykała się z paroma facetami, ale te związki kończyły się fatalnie.
Jeden ją zdradzał, drugi bił, natomiast trzeci był straszliwym leniem, który cały dzień mógłby przeleżeć z piwem przy telewizorze. Nie dziwię się, że dziewczyna doszczętnie oszalała. W pracy udawała, że wszystko jest w porządku, ale po jej zachowaniu można było dostrzec, że coś jest nie tak.
Wczoraj wieczorem Renia z Marcinem przyszli do niej podziękować za to, że dzięki niej są razem. Dzwonili do jej drzwi, ale nikt nie otwierał. Gdyby nie zapalone światła, pomyśleliby, że jej nie ma. Renia niepewnie chwyciła klamkę, a drzwi bezproblemowo się otworzyły. Zawołała Monikę po cichutku, ale nikt nie odpowiadał. Weszła do pierwszego pomieszczenia przy drzwiach wejściowych, tam gdzie świeciło się światło. Zastała tam makabryczny widok. Zwłoki. Monika nie żyła. Wezwano policję, która jedyne co stwierdziła to samobójstwo. Jednym z dowodów była leżąca na blacie karteczka z napisem: "Dałam wam wszystkim miłość, ale nikt sam mi jej nie dał".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz