sobota, 17 października 2020

Dawno niewidziana familia, nowa domowniczka i 200 tysięcy

Wczoraj wieczorem, udało mi się dojechać z Okopowej do Zemborzyc, tylko i wyłącznie po to, by odwiedzić dawno niewidzianą rodzinę. Droga z przystanku do domu do krótkich nie należała, a do tego musiałem kierować się w stronę lasu przez deszcz, który wówczas się mocno rozpadał. Trafiłem do środka w trakcie polewania wódki jak na Polaków przystało. Mama i brat już tam byli, ale raczej stronili od alkoholu. Ciekawą rzeczą jest pisanie o piciu alkoholu, w taki sposób, by ludzie dowiedzieli się, że mowa jest tu o ludziach inteligentnych. Dlatego też opiszę co przykuło moją uwagę. Szpuk. Nie słyszałem o nim wcześniej. Trzeba nalać odpowiednią ilość piwa (na oko 1/3 szklanki) i do tego, jak najszybciej kieliszek wódki. Szklankę przykrywa się dłonią i energicznie uderza jej dnem o nogę, lub stół, krzycząc przy tym "szpuk" i pijąc jak najszybciej, by nie wylać piany. Trunek smakuje jak woda. Próbowałem trzy razy i ani razu nie rozlałem, za co zebrałem brawa. Tata, który przyszedł po jakimś czasie" też dał radę, ale dwa razy. Tak poza tym, to obciąłem sobie w nocy włosy.
Wzięliśmy dzisiaj ze sobą tego małego słodziaka. Jest to kotka i będzie miała na imię Dolores.
Wszyscy w domu się nią zachwycają.

Nie dość, że dzisiejszy i wczorajszy dzień były odjazdowe, to jeszcze muszę się pochwalić, że po niecałych 11 miesiącach, kiedy to przekroczyłem 100 tysięcy wyświetleń, udało mi się podwoić tę liczbę i nawet uchwycić ten moment. What a time to be alive.

Brak komentarzy: