Przed wyjściem.
Pod synagogą
Idziemy ścieżką rowerową.
Dochodzimy do schodków i idziemy na górę.
Opuszczone osiedle z fabryką mebli.
Anarchistyczne graffiti.
Lubię odkrywać.
Artistico. Wszędzie na ziemi znajdują się porozbijane butelki po piwie, paczki po papierosach i rozbite szkła.
Artystycznie po raz drugi.
Jest tu bardzo dużo drzew. A nawet droga. W oddali można zobaczyć drogę prowadzącą do Siedliszcz.
A po skończonej przygodzie pora wracać do domu.
Kropiło tam na górze strasznie, ale zapowiadało się coś znacznie gorszego...
10 sekund po zrobieniu ostatniego zdjęcia rozpętał się ogromny wiatr. Do tego chmura się urwała. Miałem farta, że mogłem się skryć pod dachem pewnego sklepu z odzieżą używaną. Przeczekałem trochę ulewę. Jak się pogoda uspokoiła, to pobiegłem prędko do domu, a gdy tam już dotarłem, ulewa rozpoczęła się jeszcze raz. Do końca dnia: słońce świeciło, przerwał je grad, po czym znowu się zaświeciło, następnie zapanowała burza, a później było już w miarę spokojnie.
Pod synagogą
Idziemy ścieżką rowerową.
Dochodzimy do schodków i idziemy na górę.
Opuszczone osiedle z fabryką mebli.
Anarchistyczne graffiti.
Lubię odkrywać.
Artistico. Wszędzie na ziemi znajdują się porozbijane butelki po piwie, paczki po papierosach i rozbite szkła.
Artystycznie po raz drugi.
Jest tu bardzo dużo drzew. A nawet droga. W oddali można zobaczyć drogę prowadzącą do Siedliszcz.
A po skończonej przygodzie pora wracać do domu.
Kropiło tam na górze strasznie, ale zapowiadało się coś znacznie gorszego...
10 sekund po zrobieniu ostatniego zdjęcia rozpętał się ogromny wiatr. Do tego chmura się urwała. Miałem farta, że mogłem się skryć pod dachem pewnego sklepu z odzieżą używaną. Przeczekałem trochę ulewę. Jak się pogoda uspokoiła, to pobiegłem prędko do domu, a gdy tam już dotarłem, ulewa rozpoczęła się jeszcze raz. Do końca dnia: słońce świeciło, przerwał je grad, po czym znowu się zaświeciło, następnie zapanowała burza, a później było już w miarę spokojnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz