poniedziałek, 19 listopada 2018

Wieczna zmarzlina

Sobota zainwestowała w lekki przymrozek i mogłem z przyjemnością podziwiać oszronioną przyrodę rzeki Wieprz
Granica :)
Wczoraj na jeden dzień pojechaliśmy do babci. Zrobiliśmy jej przyjemną niespodziankę, była strasznie uradowana naszym nieoczekiwanym przyjazdem. Wszystko na wsi tak jakby zasnęło. Przyroda obumarła i nie jest tam już tak pięknie jak w lato. Trzeba czekać na maj, wtedy wszystko się obudzi i ponownie wypięknieje.
Gdy wracaliśmy wieczorem to zaskoczył nas śnieg.
Droga do szkoły. Nocne opady utrzymały się na drzewach i ścieżkach. Rano były trzy stopnie poniżej zera. Z jednej strony cieszę się, że zima nadchodzi, bo nie czuję tej listopadowej depresji.
Z drugiej strony dojazd jest utrudniony (straszne korki), a do tego mróz szczypie w ręce, a ja jestem uparty i nie noszę rękawiczek.
Czy tylko ja czuję klimat świąt?

Brak komentarzy: