niedziela, 26 kwietnia 2020

Pewien wyraz melancholii

 
Życie bywa przewrotne. Tydzień wcześniej miałeś wszystko, żyłeś w szczęściu, nie spodziewałeś sie, że coś może się zepsuć. Tęsknisz za dawnymi czasami, gdy byłeś ponad tym wszystkim. Myśli, że twoją własną głupotą, raptownością, przypływem chwilowych emocji zniszczyłeś to na czym ci zależało nie dają spać. Niemniej jednak życie trwa dalej. Zrobiłeś to co zrobiłeś. Czasu nie da się cofnąć, chociaż szkoda. Miałoby się ochotę przemówić staremu sobie do rozsądku. Ten ja z dzisiejszym doświadczeniem wie czego nie powinienem wtedy robić. Ówczesny zaś tego nie wiedział, dlatego teraz jest w takiej sytuacji, a nie innej. Chciałbym umieć wszystko naprawić, ale relacje, reputacja, czy inne rzeczy tego typu nie są jak uszkodzona pralka, czy niedziałający telewizor. Ich naprawa jest znacznie cięższa. W moim przypadku nawet niemożliwa.
Mogę wyrazić się w sztuce. Narysowałem dorosłego mężczyznę, który został przedstawiony w kreskówkowy sposób. Wygląda trochę na przedszkolaka. Takie są moje odczucia. Dorosły mężczyzna, a wygląda (metaforycznie) jak przedszkolak. Taki mały chłopczyk zagubiony w wielkim świecie. Nie wie co robić. Czeka na to, by wszystko co złe minęło, a to co dobre wróciło ze zdwojoną siłą.
Nie wszystko da się przywrócić do dawnego stanu. Niektóre zmiany są nieodwracalne. Kolejna metafora. Brama. Do tej pory słyszę brzdęk jej klamki, mimo że tu na wsi nie ma jej od ładnych paru lat. Tęsknię za nią tak samo jak za tym co jeszcze niedawno było moje, a już nie jest. I nie wróci. Trzeba z tym żyć.

Już nie usłyszę
trzasku bramy
gdy wśród pszczół
z butami w piasku
i dziurawych spodniach
zmierzałem żwawo
ku domostwu
gdy zapadał
powolny zmrok

Zostanie w mojej
skromnej pamięci
zostawiając
wiele stron
w księdze
moich dziecięcych
wspomnień
które wracają gdy
tylko tu przybywam

Brak komentarzy: