Jestem osobą niepełnosprawną. Urodziłem się z wadą wzroku, a w wieku 4 lat zachorowałem na cukrzycę typu pierwszego. Państwo stawiało mi kłody pod nogi, by nie musiało płacić nawet drobnych pieniędzy na leki, które są dla mnie niezbędne. Tak się mówi o tym, by ratować ludzkie życie, ale najwidoczniej dotyczy to tylko tych nienarodzonych. Opieka nad osobami niepełnosprawnymi jest ciężka i niesie ze sobą ogromne skutki dla rodziców. Niepełnosprawne dzieci mają problemy w szkole, zwłaszcza z rówieśnikami, którzy potrafią wyśmiać każdą inność. Tak było też w moim przypadku. Musiałem przetrwać szkołę podstawową, bo niektóre dzieci myślały, że je zarażę cukrzycą. Nie jesteśmy państwem przyjaznym osobom niepełnosprawnym, ale rząd chce by te dzieci rodziły się wbrew woli wielu kobiet, które będą bały się zajść w ciążę.
Osoby "pro-life" interesują się bardziej życiem płodu niż życiem już narodzonym, które musi radzić sobie samo. Jest to naprawdę słaby rodzaj moralności.
Grafika autorska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz