poniedziałek, 13 marca 2023

Dwie mamy, dwóch ojców

Za ten tekst pewnie wyleje się na mnie morze krytyki, aczkolwiek muszę się wypowiedzieć co nieco na ten temat, bo w polskim społeczeństwie dalej jest to tabu. 
Geje i lesbijki zasługują nie tylko na prawo do wzięcia ślubu, ale także na to, by wychowywać dzieci.

Jestem gejem, to już fakt od lat znany ludziom, którzy mnie obserwują. Nie raz wyobrażałem sobie sytuację, gdy adoptuję dziecko, któremu zapewniłbym lepszy byt i wychowywałbym je na dobrego i empatycznego człowieka. Tyle dzieci znajduje się w domach dziecka. Dzieci tak naprawdę nie potrzebują konkretnie matki i ojca do zapewnienia im dobrej opieki i wychowania. Udowadniają to badania naukowe (więcej info). 

Sam po sobie widzę jak dobrze dogaduję się z dziećmi, które lubią ze mną przebywać. Jestem kreatywny i potrafię spędzać z nimi czas, potrafię je czegoś nauczyć, opowiem o czymś ciekawym. Dla niektórych ludzi za sam fakt, że jestem gejem, nie powinienem zbliżać się do dzieci. Mówienie o tym, że geje, lub lesbijki adoptujące dziecko będą je krzywdzić, jest szczególnie obrzydliwe, ponieważ to jest stygmatyzowanie. Pary hetero nie znęcają się wcale nad dziećmi, prawda? 

Jestem jeszcze młody i powoli się ustatkowuję. Mogę powiedzieć o sobie, że jestem idealnym kandydatem na męża. Dobrze gotuję, zajmuję się domem, potrafię wiele ciekawych i potrzebnych rzeczy (tj. szycie, zmontowanie szafki itp.). Dlaczego ma mnie skreślać orientacja seksualna? Bo nie wpasowuję się w ogólnie przyjęte normy? Bezsens. Moje dziecko nie musiałoby być najmądrzejsze na świecie, nie musiałoby być mistrzem świata. Dla mnie najważniejsze byłoby by miało szczęśliwy dom i wiedziało co jest w życiu wartościowe. Niektórzy nie potrafią tego dać, zwłaszcza że żyjemy w czasach, gdzie dzieci biorą udział w jakimś wyścigu szczurów. Nie to jest najważniejsze. 

Nauka nie boli, dzieci wychowywane przez parę lesbijek, lub przez parę gejów wyrastają na normalnych ludzi. Przykładem jest chociażby premierka Finlandii - Sanna Marin, która jest córką dwóch kobiet. W 2021 roku prawie 16 tysięcy dzieci w Polsce przebywało w domach dziecka (źródło). Czy chcemy pozbawić je możliwości znalezienia dobrego i ciepłego domu? W Polsce jest bardzo dużo chętnych par jednopłciowych, które by się tego podjęły. Tylko zagorzali przeciwnicy osób LGBT stwarzają nieprawdziwe informacje na ten temat, by społeczeństwo trzymało się przy stwierdzeniu, że dziecku będzie dobrze tylko i wyłącznie, gdy jego rodzicami będzie para heteroseksualna. Musimy walczyć z tymi stereotypami. 

12 komentarzy:

Tomiandre pisze...

Szokuje mnie fakt, że w Polsce jest to nadal temat, na który patrzy się ideologicznie.

Jesteśmy krajem rozwiniętym, tak by się przynajmniej wydawało.
Ale nie potrafimy nawet sięgać w dyskusjach na tak poważne tematy do powszechnej wiedzy.
Przecież wychowywanie dzieci przez pary jednopłciowe to nie jest jakieś novum - w tylu krajach jest to standard. A to oznacza, że jest już od dawna były robione obserwacje, badania itd.

W Polsce nawet w niezależnych mediach dyskusja potrafi obracać sie wokół pytania "czy para jednopłciowa dobrze wychowa dziecko".
Tylko co to w ogóle za pytanie? Odkrywanie koła na nowo?
Wiedza naukowa na ten temat jest, a Polacy zachowują się, jakby w Polsce nadal nie było dostępu do internetu, do zagranicznych opracowań naukowych, nikt nie znał języków obcych... No kurde Korea...

Wincyj religii w szkołach!
Wincyj o JP2, wincyj o Wyszyńskim!
Wincyj!!!
Cofnijmy się jeszcze bardziej do średniowiecza.

Anonimowy pisze...

Dwie prawdy wynikają z Twoich ostatnich tekstów. Pierwsza, że "nauka nie boli", a druga, Twoja "prawda" że Ojca Świętego można fałszywie oskarżać i powielać niepotwierdzone i nieuzasadnione bzdury, natomiast o gejach nie należy mieć odmiennej od ich opinii. A jest jeszcze taka prawda,że żeby wychowywać dzieci, trzeba mieć zdolność zapewnienia im bytu materialnego i moralnego.

Hubert Znajomski pisze...

Oczywiście, że dziecku trzeba zapewnić byt materialny. Byt moralny, jak najbardziej. Tylko znając przekonania katolików domyślam się, że bycie jednopłciową parą już jest sprzeczne z moralnością.
A co do papieża, sam Franciszek mówił, że w tamtych czasach wiele rzeczy się tuszowało. Osoby pokrzywdzone mają prawo mówić o tym głośno. Niektórzy po prostu nie potrafią się pogodzić z tym, że „autorytet” przestaje powoli nim być.

Tomiandre pisze...

Do Anonimowego.

Po pierwsze:
Czy mógłbyś łaskawie wskazać, gdzie Autor bloga pisze, że można JP2 fałszywie oskarżać i powielać niepotwierdzone i nieuzasadnione bzdury?
Ani Hubert takich fałszywych oskarżeń na swoim blogu nie daje, ani nikogo nie zachęca do tego.
Jeśli coś Cię zabolało, a dotyczyło JP2, to sprawdź najpierw, czy to jest "opinia", czy poprostu oparta na źródłach informacja.
Tak, wiem - źródła też są różne, bardziej i mniej wiarygodne, ale jest ich wiele, więc w tym nawale informacji masz jak sprawdzić.

Po drugie:
Jeśli chodzi o LGBT, znowu mylisz fakty z opiniami.
Tak się składa, że opinie na temat osób LGBT+ można mieć różne, każdy wyrabia sobie swoją, natomiast trudno przecież kłócić się z faktami.
Jeśli Hubert pisze "dzieci wychowywane przez parę lesbijek, lub przez parę gejów wyrastają na normalnych ludzi", to to nie jest opinia, tylko potwierdzony badaniami fakt i możesz to z łatwością w internecie sprawdzić, nawet na polskich stronach o wychowywaniu dzieci.

Unknown pisze...

Dzień dobry, odniosę się do Pana postu prosto, ale polemicznie.

Człowiek, który ma skłonności homo- posiaa pełnię człowieczeństwa. Natomiast często nie chce przyjąć do wiadomości, że pewne sprawy natura rozwiązała już tak, a nie inaczej, i prawo danego państwa może podążać drogą prawa naturalnego.

1. Żaden człowiek nie ma tzw. "prawa do dziecka". Mówię to ja, mama trójki dzieci. Dzieci są darem i biorą się ze współżycia osób różnych płci. One nie są moją własnością i gdyby ich nie było to ja nie miałabym do nich "prawa", po trupach.

2. Aby dzieci mogły być przysposobione przez związek jednopłciowy, następuje przekłamanie na poziomie prawnym, które definiuje takie związki jako "niepłodne w sposób niezawiniony". Tymczasem decydując się na życie homoseksualne ludzie wiedzą, że o żadnej płodności nie ma mowy. Trzeba wziąć tę rzeczywistość na klatę. Nie ma obowiązku życia w homoseksualnym związku -ja też nie miałam obowiązku życia w heteroseksualnym związku-, to jest wybór, i są tego naturalne konsekwencje w obu przypadkach. Ja mogę np. mieć więcej dzieci niż planowałam, a Pan nie będzie miał w ogóle dzieci, bo to wynika z tego, co robimy.

3. Argument o dzieciach z domu dziecka to, niestety, tylko chwyt marketingowy, by ludzie dali przyzwolenie na więcej. Większość gejów na Zachodzie, których znam, stara się o dzieci metodą surogacji. To jest, jak by nie patrzeć, sprowadzanie kobiety do usługi, a dziecka do produktu. Mnoży problemy finansowe, moralne, psychiczne (szczególnie w przypadku tych kobiet i dzieci). Nawet Sir Elton John miał po latach swoje refleksje na ten temat, a sam stworzył taką rodzinę.

Jednym słowem, sprzeciw wobec tych rozwiązań nie jest bezpodstawny.
Moją intencją nie jest Pana urazić: przedstawiłam tylko pokrótce argumenty drugiej strony.
Serdecznie pozdrawiam.

Hubert Znajomski pisze...

Szanowna pani, szanuję pani opinię, aczkolwiek muszę dodać coś od siebie w pewnych kwestiach.

Po pierwsze - nigdzie nie twierdzę, że dzieci są czyjąś własnością. Dzieci to dzieci. Gdyby były własnością, to nie można by było ich odebrać rodzicom, którzy je zaniedbują.

Po drugie. To nie decyzja, by wejść w związek homoseksualny. Pani nikt nie kazał wchodzić w heteroseksualny związek, aczkolwiek dla pani jest to bardziej oczywiste, bo jak się domyślam z kontekstu jest pani heteroseksualna.

Po trzecie. Adopcja, a surogacja to zupełnie co innego i obu tych rzeczy dokonują też pary heteroseksualne. W Polsce komercyjna surogacja jest nielegalna i nie stanie się automatycznie legalna przy legalizacji małżeństw jednopłciowych.

Po czwarte. Sprzeciw wobec tych postaw wynika z innego rozumienia moralności. Czy pary hetero, a jednocześnie bezpłodne też tak pani by potraktowała?

Nie czuję się urażony, wszakże trudno mnie urazić. Niemniej jednak również pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Myślisz, że wykupując reklamę na Facebooku zmienisz czyjeś zdanie?

Anonimowy pisze...

Skoro Wojtyła była taki święty, to dlaczego Jedraszewski zablokował dostęp do krakowskich archiwów?

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Tomiandre pisze...

Szanowna Pani, również pozwolę się odnieść do polemiki.

Myślę, że najwięcej nieporozumień bierze się z wąskiej interpretacji słowa "naturalne".

Ma Pani rację, że "pewne sprawy natura rozwiązała już tak, a nie inaczej", problem w tym, że natura rozwiązała te sprawy na wielu poziomach.

Jak sama Pani wie, będąc mamą, spłodzenie i urodzenie dziecka to jedna sprawa, a wychowanie go - to zupełnie co innego.
W przypadku płodzenia i rodzenia biologia jest nieubłagana. Ale jest tak samo nieubłagana dla par jednopłciowych, jak i par dwupłciowych, które nie mogą mieć dzieci.
Bo proszę spróbować wyjaśnić, jaka jest różnica? I w jednym, i w drugim przypadku - jest to sprawa biologii.
Inna jest przyczyna - skutek ten sam i jest to skutek narzucony przez ograniczenia organizmu.
Nie mieszajmy do tego rozważań na poziomie prawnym i definicji prawnych, bo prawo w swej istocie jest "stanowione", czyli zmienne i dopasowujące się do rzeczywistych potrzeb społeczeństwa. A nie na odwrót. To nie potrzeby społeczne dopasowujemy do prawa, tylko prawo do potrzeb. Taka jest jego istota.

Przejdźmy teraz do drugiej kwestii - wychowanie.
Już wiemy, że to co innego niż spłodzenie i urodzenie.
W przypadku spłodzenia myślimy o biologii, natomiast w przypadku wychowania możemy jedynie rozważać, jaki powinien być "model".
I w tym momencie wkracza słowo "naturalny".
Popatrzmy na naturę - jak zwierzęta ukształtowały aspekt wychowawczy potomstwa?
W najróżniejszy sposób, w zależności od gatunku. Możemy obserwować modele, w których samica opiekuje się swoimi młodymi, możemy obserwować w naturze, że kilka samic wychowuje wspólnie potomstwo, mamy pingwiny, gdzie to samce wysiadują jaja i mamy też słonie, u których w ogóle nie ma znaczenie która samica spłodziła które słoniątko, bo młodymi opiekuje się całe stado.

A my, ludzie, jako istoty (podobno) bardziej rozumne, możemy coś więcej - nie opierać się na instynkcie, tylko dla dobra gatunku wybierać taki model, który uznamy za najlepszy.
A mamy do tego narzędzia - badania, psychologów, intelekt.
I to, jaki model wychowawczy wybierzemy, jest kwestią wyboru, a nie jest narzucone przez biologię.

Więc podstawowa sprawa - nie zawężajmy słowa "naturalny" do samych ograniczeń biologicznych, bo to jest nadużycie w stosunku do różnorodności, jaka w naturze panuje i wielopłaszczyznowości samej natury.

A odnośnie słów: "decydując się na życie homoseksualne".
Nie ma czegoś takiego jak "decydowanie się" na życie homoseksualne. Orientacja seksualna nie podlega wyborowi, więc jedyną decyzją, jaką można podjąć, to życie zgodnie ze swoją naturą, lub nie.
Powtórzę - NATURĄ.
Bo natura taka jest - różnorodna. W świecie ludzi, zwierząt i roślin. Wszędzie.

Anonimowy pisze...

Wolałabym mieć dwie dobre mamy/dwóch dobrych ojców niż moich prawdziwych rodziców.

Anonimowy pisze...

Jakie badania dokładnie o tym mówią?