Nie ma to jak odkrywać swoje domostwo i najbliższe otoczenie na nowo, po dłuższej rozłące. Wczoraj na strychu znalazłem ten afrykański bębenek po moim tacie i zagrałem na nim trochę moich ulubionych melodii.
Dziś natomiast porwałem Dolores leżącą na dywanie i zrobiłem jej tournée po domu! Nie była zbytnio zachwycona, bo żyje tu od prawie czterech lat i nic nowego praktycznie nie zobaczyła. Oprócz tego udałem się popołudniu na Podzamcze i na dłuższy spacer po całej Łęcznej, by powspominać czasy, gdy takie chodzenie było moją codziennością.
Wieprz i Świnka nieco wylały.
Ładnych parę lat nie byłem na wieży widokowej!
Jak ja tęskniłem za moją Lubelszczyzną!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz