Bogdan

Kolejny dzień pracy w biurze minął. Pracownicy powoli zaczęli wychodzić do domów spędzić czas z rodzinami, które założyli. Na niebie zapadał mrok, ostatnie promienie słońca przebijały się przez żaluzje w gabinecie szefa. Bogdan do samego końca czekał, aż wszyscy opuszczą budynek, co miało nastąpić lada chwila. Szmery z korytarza powoli zanikały, aż kompletnie zamilkły. Godzina osiemnasta - piątek. Zero nadgodzin, ten tydzień był wyjątkowo spokojny. Nic, tylko przyjemnie rozpocząć weekend bez żadnych stresujących myśli. Można było spokojnie się zrelaksować po pięciu dniach pracy.
Bogdan wyszedł z gabinetu, udał się do drzwi wyjściowych, przy których stał ochroniarz - Dawid. Dwudziestosześcioletni mężczyzna o ciemnych włosach, muskularnej sylwetce i wysokim, prawie dwumetrowym wzroście grzecznie przywitał się z szefem ściskając mu dłoń. Bogdanowi już pierwszego dnia przypadł do gustu i czasami jak mógł zawieszał na nim oko. Nie chciał jednak niczego więcej, bo wiedział, że Dawid jest dwa lata po ślubie. Poza tym, kto by chciał takiego czterdziestoletniego dziada jak on?
Wsiadł w swój najnowszy samochód, kupiony parę tygodni wcześniej prosto z salonu, włączył silnik i ruszył w zakorkowane ulice Katowic. Jego dom oddalony był o półtora kilometra, a jednak zajęło mu dobre dziesięć minut zanim tam dojechał. Mobil swój zaparkował na podwórku, wcześniej otwierając swoją bramę na pilota. Stanął pod drzwiami, wyjął klucze ze swojego nesesera i otworzył świecące pustką mieszkanie. Zdjął swoją kurtkę od projektanta, klasnął dwa razy i panująca w domu ciemność przemieniła się w oślepiające światło. Przeszedł się do salonu, włączył swój stucalowy telewizor i usiadł na kanapie ze skóry. Nie leciało akurat nic ciekawego, więc poszedł w stronę barku i wyjął trzylitrową butelkę rumu. Nalał sobie szklankę, wypił jednym haustem i udał się do wanny. Miał ochotę na jacuzzi, więc bąbelki w jego wannie doskonale pieściły jego skórę. Przez moment nie myślał o niczym. Zamknął oczy i poddał się błogim chwilom. To był faktycznie jedyny moment, podczas którego czuł się naprawdę dobrze.
Oczywiście przyjemność musiała się skończyć. Godzina w wannie minęła tak szybko niczym podróż pędzącym pociągiem z Tokio do Jokohamy. Przypomniała mu się Japonia. Spędził tam ponad miesiąc gdy był na urlopie. Kto w końcu bogatemu zabroni? 
Biedny mężczyzna nie wiedział co robić, nie miał ochotę na nic konkretnego. Na jego iPhonie nie pojawiło się żadne powiadomienie. Nic nowego, nie miał znajomych, ani nikogo bliskiego. Wszyscy zdali się go opuścić. Jego ukochana sunia - Nora zdechła 2 miesiące temu i do tej pory nie może pogodzić się z jej stratą. Myślał o kupnie nowego psa albo o adopcji ze schroniska, ale ciągle miałby przed oczami Norę, która była jego jedyną towarzyszką w egzystencjalnej pustce. 
"Dałbym wiele by znaleźć kogoś kto mnie pokocha i będzie ze mną na całe życie. Nawet cały mój majątek"
Jednakże te słowa trafiły tylko do ściany. Nie mógł nikomu tego powiedzieć. Na portalach randkowych kokietują go sami młodzieńcy, którzy widzą w nim bankomat. Jego rówieśnicy natomiast wolą młodszych. I tak zamyka się błędne koło, w którym tkwi.
Zrezygnowany wszedł po schodach na górę, bosymi stopami stąpał po wykładzinie ubrany w szlafrok z futra alpaki. Położył się na swoim ogromnym łóżku i przytulił swoją poduszkę. Z jego oczu leciały łzy. Każdy dzień dla niego był taki sam. Nie widział perspektyw by jego życie zmieniło się na lepsze.
Jest tylko on i jego pieniądze, których nie chce.

Brak komentarzy: