Poseł

Siadłem w fotelu bujanym na środku eleganckiego salonu w małym dworku na obrzeżach niewielkiej miejscowości. Mocno pragnąłem tytoniu, ale jedyne co miałem do dyspozycji to cygaro, a ja przecież nigdy żadnego nie paliłem. Początkowo planowałem wyjść z budynku i kupić papierosy, ale szybko sprowadziłem się do parteru. Przebywałem przecież w małej wiosce, a do najbliższego miasta miałem kilka kilometrów.
Chcąc nie chcąc, wziąłem do ręki to nieszczęsne cygaro i chciałem poszukać jakiejś instrukcji użytkowania. Niczego takiego nie znalazłem, więc zacząłem myśleć co robić.
Na internecie nie mogłem tego sprawdzić, ponieważ telefon odebrano mi razem z prawem do głosowania w wyborach, a komputer w tym domu ma strasznie dziwną klawiaturę. Przykładowo, jak naciskałem literę "F" to automatycznie włączała mi się lampa na zegarze ściennym.
- Co robi lampa na zegarze ściennym?
Pomyślałem, patrząc jednocześnie na godzinę. Była trzecia nad ranem.
Pamiętam jak przez mgłę, jak znalazłem się w tym domu. Szukając noclegu w Chrzanowie, a był wtedy już późny wieczór, napotkałem dziwnego starca, który powiedział, że za całą moją paczkę papierosów, którą niedawno co kupiłem, pozwoli mi przenocować u siebie. W ten sposób właśnie straciłem moje kiepy, a głód nikotynowy zaczyna powoli domagać się komory gazowej w płucach.
Dziwny starzec wziął mnie do swojego samochodu i pojechał ze mną na wieś. Po drodze mówił mi jak to za jego młodości rąbał drewno za pomocą starej klamki od drzwi. Zastanawiałem się, czy tę klamkę uprzednio jakoś zaostrzył, żeby móc robić coś takiego. Niewiele sobie pomyślałem, bo nagle mój kierowca walnął w drzewo.
- Dwa lata temu odebrano mi licencję taksówkarza - powiedział i machnął ręką.
- Za piracką jazdę? - spytałem.
- Nie, ukradłem mojemu przyjacielowi Wieśkowi.
Na szczęście jego posiadłość była ledwo dwa kilometry od miejsca wypadku, więc poszliśmy tam na piechotę, rozmawiając przy okazji o legalizacji amfetaminy przez senat.
- Oni nie mają takich kompetencji! - krzyknąłem wyraźnie zdenerwowany.
- A skąd wiesz młokosie?
- Bo byłem posłem.
Starzec przystanął na chwilę i przeprosił za młokosa.
Dotarliśmy do ganku, gdzie zostawił mi klucze do mieszkania, a potem uciekł przez dziurę w ogrodzeniu, mimo że obok miał otwartą na roścież furtkę z jedną połamaną deską. Na ulicy prawie potrącił go samochód, ale na szczęście przeturlał się pod kołami, znalazł się po drugiej stronie i pobiegł w stronę lasu nieopodal, wyjąc jak wilk.
- Cóż za ekscentryk - pomyślałem.
Otworzyłem wtedy drzwi i rozejrzałem się po jego przybytku. Na ścianach znajdowały się różne portrety, ale wszystkie przedstawiały jakaś dziewiętnastowieczną, rosyjską arystokrację.
- Chrzanów nie był przypadkiem w zaborze Austriackim? - spytałem samego siebie.
Jedna z kobiet na obrazie była podpisana na złotej etykiecie - Jewgienia Tytoniowa.
- Ach ten tytoń - rzekłem i poszedłem na górę do salonu. Schody skrzypiały tak głośno, że czasami zastanawiałem się czy ja depczę stopnie, czy płonące dusze w piekle.
No i tak znalazłem się tutaj, gdzie jestem teraz. Trzymam w ręku to nieszczęsne cygaro i nadal się zastanawiam czy jestem na to gotowy.
Nagle w tle słyszę krzyk.
- Panie pośle, co pan robi nago w tym muzeum?!?
Ja poważnie zdezorientowany zerkam po sobie i stwierdzam, że nie mam na sobie ubrania, a to co trzymam w ręku to żadne cygaro, a najprawdziwszy skręt jak z amerykańskiego filmu. Patrzę na panią przewodnik i stojącą za nią grupę turystów robiącą mi zdjęcia.
- Pani przewodnik, robię to dla dobra Polski - odparłem, po czym wziąłem rozbieg i wyskoczyłem przez okno śpiewając antykomunistyczne przyśpiewki.
Tego samego wieczoru pojawiłem się w telewizji. Teraz już wiem dlaczego wykluczyli mnie z partii. Zastanawiam się tylko, dlaczego w ostatnich wyborach nie mogłem głosować.

Brak komentarzy: