Miałem dzisiaj w szkole spotkanie z uczniami z Izraela. Bardzo sympatyczni ludzie, bawiliśmy się, poznawaliśmy, opowiadaliśmy o swojej kulturze, śmialiśmy się z naszych łamaczy językowych. Mieliśmy pięć grup, w pięciu różnych salach. Nasza grupa liczyła 15 Polaków i mniej więcej tyle samo naszych zagranicznych gości. Rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach i tłumaczyliśmy ich imiona na nasz język, nie wszystkie się dało, a niektóre próbowaliśmy metodą skojarzeń. Robiliśmy sobie nawet wspólne zdjęcia i selfie razem. Rozmawiałem z dwoma uczniami, którzy byli bardzo przyjaźni i rozmawiali dużo o naszym kraju, a ja o ich, oczywiście to co wiedziałem. Zdarzało się, że niektórzy mieli polskie korzenie. Było nam bardzo miło z tego powodu. Pokazywaliśmy na mapie niektóre miasta w Polsce, jeden z uczniów pytał się mnie gdzie jest Łódź. Śmiał się gdy powiedziałem mu, że po angielsku Łódź to "Boat" - "I am from the Boat".
Gdy zbierali się do wyjścia tańczyliśmy jeszcze na sali gimnastycznej do "W kinie w Lublinie", poczęstowali nas lizakami i dostaliśmy magnesy i opaski z ich szkoły. Cudownie tam było. Szkoda, że to trwało tylko niecałe 3 godziny, ale tak czy siak miałem okazję poznać nowych ludzi.
Motyl ma swoje miejsce na lodówce.. Poznając ludzi i różne miejsca na świecie kształtujemy swoją osobowość i poglądy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz