sobota, 30 stycznia 2021

Pandoblog gra z WOŚP

Już jutro kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Od małego dziecka wspieram tę inicjatywę jak mogę, zatem robię dzisiaj coś innego niż zwykle. Każde wyświetlenie tego posta = 2 grosze na WOŚP. Czas? Do północy!

WOŚP pomógł mi osobiście, gdy miałem siedem lat i dostałem swoją pierwszą w życiu pompę insulinową. Powtarzam to każdemu kto mnie zna, bo wiem, że chodzące przykłady, którym pan Owsiak pomógł zachęcają ludzi do dalszego wspierania tej pięknej inicjatywy.

Dzisiaj czeka mnie kolejna podróż pociągiem, ponieważ w czwartek wieczorem musiałem pojechać do Lublina, by jeszcze pozałatwiać w piątek kilka spraw. Już jutro będę w Łodzi chodził po mieście i zbierał serduszka wrzucając drobniaki do puszek. WOŚP w końcu to super sprawa!

czwartek, 28 stycznia 2021

Łódź nie boi się PiS

Wstyd, hańba! Różne okrzyki padły dzisiaj na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Pod biurem lokalnego PiS zebrały się tłumy by wyrazić swój sprzeciw wobec tego co wczoraj uczynił "Trybunał Konstytucyjny". Od wczoraj oficjalnie przepisy aborcyjne są zaostrzone, co dla mnie powinno być tylko wstydem. Gdzie są ci wszyscy obrońcy życia gdy to życie stąpa tu na ziemi i boryka się z kłodami pod nogami, gdy jest niepełnosprawne? 
Na miejscu spotkałem Anitę Sowińską razem z Młodą Lewicą w Łodzi. Powiem szczerze, że mam szczęście do kamer. Podeszła do mnie ekipa dziennikarzy lokalnych i ogólnopolskich pytając mnie dlaczego tu jestem. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że mam dość nieudolności rządu i tego jak traktują ludzi z niepełnosprawnością, do których się przecież zaliczam
Nie mogę uwierzyć, że wystarczyło nieco ponad pięć lat, by zepsuć Polskę. PiS to mistrzowie tej dziedziny.
Suweren wam tego nie daruje. 

Siła jest w ludziach! Uczestnicy kładli znicze, naklejali wlepy, skandowali antyrządowe treści. Zabrali się tłumnie, by walczyć o swoje. 

Edit:

Przesłane przez koleżankę :)

środa, 27 stycznia 2021

Policja chciała ukarać mnie za udział w proteście. Sąd nie wszczął postępowania.


Przegrało bezprawie. W grudniu ubiegłego roku trafiłem na komisariat policji w związku z wzięciem udziału w antyrządowym proteście. Policja spisywała wszystkich jego uczestników zapewniając, że nic się nie stanie (kto by się spodziewał, że będzie inaczej). Dzisiaj dotarła do mnie wiadomość, że postępowanie w tej sprawie nie zostanie nawet wszczęte. Sąd stwierdził, że miałem prawo wziąć udział w proteście, który był spontaniczny.

Upada pisowskie prawo pisane na kolanie.

poniedziałek, 25 stycznia 2021

Chwilowy powrót do "prawie" domu

Wywiało mnie znów na chwilę do Lublina. Jadę sobie teraz pociągiem z Warszawy Centralnej do Łodzi Fabrycznej i postanowiłem, że podróż umilę sobie małym uzewnętrznieniem. Wczoraj praktycznie cały dzień spędziłem na podróży. Bezpośredni, nowoczesny i szybki pociąg z mojego nowego miejsca zamieszkania do stolicy, a później tradycyjny do Lublina. Zobaczyłem, że jest to pociąg relacji Kołobrzeg-Hrubieszów, co mnie zaskoczyło, bo nie wiedziałem, że istnieje takie (trzeba to przyznać) nietypowe połączenie. Podróż zajęła mi cztery godziny. O 14:27 byłem jeszcze w Łodzi, a w okolicach osiemnastej trzydzieści już na dworcu głównym PKP. Tydzień minął jak z bicza strzelił, a ja poczułem, że Lublin jest jednak inny. Wystarczyło siedem dni. No cóż. 
Musiałem tutaj być z powodów osobistych, ale tak czy siak było miło. Byłem w Zemborzycach u rodziny, gdzie urządziliśmy sobie małe i przyjemne spotkanie towarzyskie. Już następnego dnia, czyli dzisiaj, przed czternastą ponownie ruszyłem w podróż. Zanim jednak wszystko udało się załatwić, dostrzegłem, że w jedną noc biały puch przykrył cały las dookoła. Wyglądało to ślicznie. Musiałem to uwiecznić. W końcu, by zrobić coś takiego nie trzeba dużo wysiłku. A w przyszłości może wywołać to miłe wspomnienia.
 Łódź na mnie czeka :)

sobota, 23 stycznia 2021

Łęczyński żłobek, czyli na obietnicach się kończy.



16 listopada składałem do Urzędu Miejskiego w Łęcznej petycję ws. utworzenia w gminie Łęczna publicznego żłobka. Kilka dni temu otrzymałem na nią odpowiedź i postanowiłem ją skomentować.

Nie mam wątpliwości, że słowa o tym, że burmistrz wystąpi z inicjatywą podjęcia uchwały, oraz że publicznie przedstawiał mieszkańcom program są po to, by zagrać w tej sprawie na zwłokę. Przypominam, że jeszcze kilka miesięcy temu burmistrz nie poparł pomysłu utworzenia żłobka z oddziałami integracyjnymi i placówka powstała w miejscowości oddalonej o kilka kilometrów od Łęcznej. Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że między wysłaniem petycji, a przegłosowaniem budżetu na 2021 rok minęło prawie półtora miesiąca, więc tłumaczenie post factum, że nie udało się zabezpieczyć środków na ten cel zbytnio mnie nie przekonuje. Comiesięczne dopłaty do każdego dziecka w żłobku w wysokości 300 złotych nie są rozwiązaniem problemu, ponieważ w prywatnych żłobkach w mieście nie ma wystarczającej liczby miejsc. To zagranie to czysty populizm. 

Na sam koniec. Pewnie zauważyliście, że burmistrz napisał na samym końcu, że wystąpi z inicjatywą podjęcia uchwały Rady Miejskiej w Łęcznej ws. utworzenia publicznego żłobka tuż po tym jak ten zostanie utworzony. Czy burmistrz wie co podpisuje?

Treść petycji i odpowiedzi na nią możecie zobaczyć na stronie Biuletynu Informacji Publicznej w Łęcznej

piątek, 22 stycznia 2021

Łódzki protest

Piotrkowska, Łódź, siedziba lokalnego PiS. Dzięki pomocy moich niedawno poznanych znajomych mogłem zapoznać się z lokalnymi środowiskami aktywistycznymi. Widać, że osoby przebywające w biurze zainteresowały się co będzie się działo.
O 18 ruszyła mała kameralna manifestacja w trzecią miesięcznicę wyroku "Trybunału Konstytucyjnego". Protestujący wytknęli hipokryzję "obrońców życia", którzy tak naprawdę życia bronią do momentu porodu. Pisanie kredą pod budynkiem zainspirowało mnie do napisania tego co widać poniżej.
Zapalono także znicze.

Transparentów było niewiele, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że wydarzenie nie było ciekawe. Ważne, że udało się poznać część osób, które również działają społecznie i nie zgadzają się z decyzjami rządzącą przez nas partią.

wtorek, 19 stycznia 2021

Początek nowej przygody. Łódź.

Wczoraj rozpoczęła się moja przygoda. Zmiana wygodnego życia w sposób diametralny. Wprowadziłem się do Łodzi, gdzie jeszcze powoli się ustatkowuję. Miałem duże problemy z dojazdem koleją ze względu na awarię na stacjach w stolicy. W Łodzi miałem być o 16, a ostatecznie dojechałem przed 21, więc paraliż pociągów kosztował mnie 5 godzin z życia. Ale najważniejsze, że jestem. Dzisiejszy dzień był połączeniem zwiedzania z początkowymi obowiązkami odnośnie wynajmu mieszkania (bo na razie nocuję tymczasowo u osoby o dobrym serduszku).
Stajnia jednorożców w centrum. Jeździ tu mnóstwo tramwajów. Jest tutaj także pomnik jednorożca, który majestatycznie mknie w kierunku bliżej mi nieznanym. Niemniej jednak był on na tyle fascynujący, że pozwoliłem sobie na fotografię z nim.
Władysław Reymont w śniegu i pomnik Misia Uszatka. To znana wszystkim ul. Piotrkowska w Łodzi.
Kościół Zesłania Ducha Świętego i tablica z dewizą Łodzi. Ex navicula navis (z łódeczki łódź).
Manufaktura
A tutaj Pałac Poznańskiego. Niestety przez pandemię muzeum jest nieczynne.
Jak spostrzegam Łódź? Z pewnością jeździ tutaj bardzo duża ilość taksówek. Do tego praktycznie nie widzę tutaj autobusów miejskich. Jeżdżę w zasadzie tylko tramwajami. Niemniej jednak miasto jest bardzo przytulne, a mimo tego, że jestem tutaj pierwszy raz w życiu, to w miarę ogarniam centrum.

piątek, 15 stycznia 2021

17 dni

Jak pewnie wiecie, od 29 grudnia przebywałem na kwarantannie, zamknięty w czterech ścianach. Dzisiaj równiutko o północy zakończyłem obowiązek pozostania w domu i niemalże od razu wyszedłem (a akurat złożyło się, że mam paczkę do odbioru w paczkomacie) się przejść. Powiem szczerze, że odliczałem do tego momentu już od dwóch dni. Spacer dobrze mi zrobił po tych siedemnastu dniach przebywania w pomieszczeniu. Otwieranie okien to nie to samo, co czucie całym ciałem tej innej atmosfery. 
Niedawno spadł śnieg, a ja dowiedziałem się o tym fakcie przypadkiem. Nie zwracałem nawet uwagi na to jak wygląda podwórko przez kilkanaście godzin. Dla kogoś, kto żyje w harmonii między miejskim zgiełkiem, a naturą, jest to nie do pomyślenia, a jednak. 
Nocne, opustoszałe miasteczko.
Zdziwił mnie mocno fakt, że po północy na dworze, bez pomocy latarni drogowej (które najwidoczniej lubią być wyłączone akurat na tej ulicy) może być tak jasno.

Bardzo tęskniłem za możliwością wyjścia w zewnętrzny świat. Nie przeszkadzał mi też mróz. Chciałem po prostu skorzystać od razu z tego, że mogę wyfrunąć. Te dni w zamknięciu dały mi wiele do myślenia. Najgorsze jest być zdanym tylko na pomoc innych osób. Oczywiście, nie znaczy to, że za tą pomoc nie jestem wdzięczny, bo jestem, i to ogromnie, aczkolwiek te rzeczy, które zazwyczaj robiło się samemu, takie jak zakupy, czy wynoszenie śmieci, stały się czymś, czego nie mogliśmy zrobić, a co za tym idzie, staliśmy się kompletnie niesamodzielni. Cieszę się, że to już dobiegło końca, pomijając te kwestie, o których pisałem niecały tydzień temu. Ten trudny czas zmusił mnie także do ciężkiej decyzji. Będę musiał usamodzielnić się szybciej niż to sobie wyobrażałem. Z jednej strony jest to ekscytujące, bo traktuję to jak przygodę. Z drugiej natomiast, mam z tyłu głowy pewne obawy i lęki, które mam nadzieję pokonać. Bo jak nie ja to kto? Mam nadzieję, że tym co niedługo będzie się działo w moim życiu, zmotywuję choć jedną osobę do tego, by postąpiła tak, by nie bała się działać ku lepszemu, tylko po prostu to zrobiła.

wtorek, 12 stycznia 2021

Don't be drag, just be queen

 "Mamo, mam udawać osobę niebinarną? Nie chcę! Ale nie chcę też stracić przyjaciół" - list o takim tytule opublikowano dzisiaj na łamach Wyborczej. Bez paywalla, bez komentarza jakiegokolwiek członka redakcji. Po prostu list. List, na którego publikację redakcja miała wpływ. Dziennikarka Aleksandra Sobczak napisała już, że list zostanie usunięty i że nie ma nic na usprawiedliwienie tego co się stało.

Transfobia nie dotyczy mnie bezpośrednio, ale zawsze będę wiedział jak to jest być osobą, która jest mniejszością i czuje się prześladowana przez społeczeństwo. Znam osoby niebinarne i transpłciowe i one po prostu żyją w zgodzie ze sobą. Czy komukolwiek to przeszkadza? Najwidoczniej tak, skoro te osoby wciąż nie czują się dobrze w kraju gdzie żyją. I to nie jest tylko polski problem. Powiedziałbym, że praktycznie ogólnoświatowy. Dlatego też jedno z największych mediów w Polsce, jakim niewątpliwie jest Gazeta Wyborcza, które jako hasło przewodnie bierze słowa: "Nie ma wolności bez solidarności" powinno brać pod uwagę, że żyjemy w Polsce PiS, która wystarczająco daje popalić osobom LGBT. 

Przypomniał mi się mój transparent z Marszu Równości w Lublinie w 2019. Zacytowałem na nim fragment piosenki Lady Gagi - Til It Happens To You. Uważam, że przekaz pasuje też do dzisiejszej sytuacji.

Niektórzy w ogóle chcieliby usunąć literkę "T" z LGBT zapominając o takich osobach jak Sylvia Rivera, czy Marsha P. Johnson, które mocno przyczyniły się do przyznania nam praw. Dopóki żyję, nie pozwolę na to, żeby osoby transpłciowe były wykluczane.

A jeśli chodzi o GW, to pragnę powiedzieć, że mamy rok 2021, a nie 1989. Czasy się zmieniają i autorytet nie jest czymś danym raz na zawsze.

sobota, 9 stycznia 2021

Na własnej skórze przekonałem się jak tragicznie działa państwo polskie

Okolice 20 grudnia. Nic nie wskazywało na to, że wystarczą nieco ponad dwa tygodnie do ogromnej tragedii. Szykowaliśmy się na święta, tak jak przeciętna polska rodzina. Tata czuł się podziębiony. Dzwonił do lekarza rodzinnego, by mógł zapisać się na test na koronawirusa. Nie wyrażono początkowo zgody. W drugi dzień świąt nagle źle czuć zaczęła się moja mama. Jednak moi rodzice na test dostali się dopiero cztery dni później. 28 grudnia dostali łaskawie wiadomość, że następnego dnia mogą się udać do szpitala powiatowego w Łęcznej. Musieli pojechać samochodem. Tata prowadził. Z gorączką. Nie dało się inaczej. Później kilka godzin oczekiwania. Wynik pozytywny, zarówno mama, jak i tata. Ja z bratem, po tej wiadomości, też chciałem się przebadać, ale jako, że nie mamy objawów, to nie możemy wykonać testu, bo tak. Zdecydowanie łatwiej będzie trzymać nas w domu tydzień dłużej. Jakbyśmy byli pozytywni, to już od dwóch dni mógłbym wychodzić z domu, a tak, muszę do czwartku siedzieć zamknięty w czterech ścianach.

Tata po teście zaczął czuć się słabiej. Mama twierdziła, że go przewiało, w końcu szpital w Łęcznej znajduje się na obrzeżach miasta, jak to nazywa, na "wygwizdowie". Dwa dni później, w sylwestra, jego stan się na tyle pogorszył, że musiałem wezwać karetkę. Leżał na podłodze, nie kontaktował. Patrzył na nas i odpowiadał na pytania, których w ogóle nie rozumiał.  

Ratownicy w naszym domu

Interwencja ratowników to też ciekawa historia. Żeby zrobić im miejsce (tata leżał w korytarzu) musieliśmy przesunąć jedną szafkę. Podczas przesuwania stłukła się figurka. Rozkazali (stanowczym tonem) by moja mama to posprzątała. Ona odparła, że jest za słaba. Ratownik odpowiedział jej, że koronawirus to nie jest niepełnosprawność. Trzeba przyznać, że ratownicy zachowywali się wobec nas mało profesjonalnie, wręcz arogancko i chamsko. Złapali tatę za ręce i kazali mu chodzić na kolanach, bo inaczej by go nie przenieśli z wąskiego korytarza do miejsca, gdzie jest więcej przestrzeni. Tata miał saturację 37. Nie jest to żaden żart. Tata został zabrany natychmiastowo do szpitala, gdzie jego stan niemalże od razu pogorszył się jeszcze bardziej. Gdyby nie jeden z lekarzy ze Szczecina (gdzie jest Szczecin, a gdzie Łęczna), który zaoferował pomoc w kontakcie ze szpitalem, to nie moglibyśmy nawet dowiedzieć się czegokolwiek o jego stanie zdrowia. W końcu nie mogliśmy nawet wyjść z domu. A nawet jakbyśmy mogli, to nie moglibyśmy zobaczyć jak się czuje. Już następnego dnia lekarz mówił, że tata nie przeżyje, dwa dni później dowiedzieliśmy się, że tata może dostać się na przeszczep płuc, a kolejnego, że jednak nie. Dostawaliśmy wiele sprzecznych informacji, w zależności, który lekarz danego dnia przebywał na dyżurze.

7 stycznia obudziliśmy się z wiadomością, że tata zmarł o czwartej nad ranem. Gdyby tata został umieszczony w szpitalu wcześniej, mógłby zostać odratowany. Jednak lekarze powiedzieli nam, że nawet pomimo tego, że był w grupie ryzyka, nie zostałby przyjęty. Przyjmują tylko ludzi, którzy są w stanie krytycznym. Tylko, że po co? Po to by dokonywali swoich dni pod opieką personelu medycznego? 
Teraz zastanawiamy się nad kilkoma rzeczami. Dlaczego, mojemu tacie kilka razy odmawiano wykonania testu, pomimo objawów? Dlaczego szkoła, w której pracował mój tata pozwoliła mu chodzić stacjonarnie do pracy, w której się zakaził? Władze gminy Puchaczów i dyrekcja doskonale wiedziały, że ze względu na kopalnię, gmina jest jednym wielkim ogniskiem zakażeń. Gdyby nie wyszło na jaw, że jeden z pracowników szkoły jest zakażony, to tata prawdopodobnie nawet nie dostałby się na test. Polska pod rządami PiS zmieniła się w państwo patologiczne.

Tak panie premierze Morawiecki. Wygraliśmy z pandemią. Moja rodzina zwłaszcza.

środa, 6 stycznia 2021

Współczesna era dezinformacji i fake newsów

Na samym początku dobry film autorstwa Kasi Gandor. 

Teorie spiskowe istniały od lat. Na wyżej załączonym filmiku (warto dodać, że został dodany pięć miesięcy temu) poruszono właśnie ich temat. Widać, że współcześni ludzie, tak samo jak ci sprzed wieków potrafią ubarwiać rzeczywistość. Idealnym przykładem jest tutaj aktualna wciąż pandemia koronawirusa. Cały czas słychać, że powstał on w laboratorium. Patrząc na historię ludzkości widzimy jednak, że takie kreowanie nieprawdziwych informacji nadal jest na porządku dziennym. Za epidemię dżumy byli winni żydzi, a za epidemię grypy ponad 100 lat temu winne były niemieckie łodzie podwodne. Tak ludzie to sobie tłumaczyli, ponieważ było im łatwiej. Już w sierpniu ponad 1/4 Polaków mówiła, że nie zaszczepi się na COVID, mimo że szczepionka wówczas nie istniała.

Na stronie łęczyńskiego Biuletynu Informacji Publicznej opublikowano petycję (LINK), w której zachęca się burmistrza do tego, by nie pozwolił na "eksperymenty na ludziach", bo takowymi są właśnie szczepienia. Do tego właśnie doprowadza brak edukacji w kwestii szczepień. A to wszystko dzięki ludziom takim jak Andrew Wakefield, który w 1998 roku opublikował w "The Lancet" artykuł o związku szczepionki przeciwko śwince, różyczce i odrze z występowaniem u dzieci autyzmu. Wywołało to ogólnoświatową panikę i powstanie ruchów antyszczepionkowych. Dzisiaj nadal udowadnia się mu kłamstwo, ale dla wielu jego zwolenników łatka bohatera walczącego z systemem już dawno do niego przyległa. Tutaj dobrą lekturą jest książka "Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat?" autorstwa Briana Deera (LINK).

Internet jest niesamowitym narzędziem, który ułatwia dostęp do wiedzy z praktycznie całej historii ludzkości. Niemniej jednak jest też narzędziem doskonałym do rozpowszechniania się teorii spiskowych. Polecam przy tym artykuł o "szuryźmie naukowym" na stronie CrazyNauka, z którego zaczerpnę poniższy cytat:

Szurysta wierzy w coś bardzo mocno, mimo że to coś jest kijem podparte. Równie mocno uważa, że tylko on ma rację, a jeśli ktokolwiek myśli inaczej, to na pewno jest opłacany przez Sorosa/żydów/reptilian/wrogów ojczyzny/lobby farmaceutyczne/rząd światowy itp. itd. Mamy więc dwa w jednym: podejrzliwe spojrzenie na świat połączone z zamiłowaniem do teorii spiskowych. Innymi słowy: nie można nikomu ufać, więc ja sam rozbroję dany problem moim przenikliwym umysłem. Tyle że nie chce mi się prowadzić własnego śledztwa, więc podłączę się do tego, co mi Seba do głowy kładł, kiedyśmy ostatnio razem grillowali. Dzięki temu będę mógł twierdzić, że nie ulegam temu, w co masy bezmyślnie wierzą.

W sieci krążyło wiele informacji, które potwierdzałyby tezy antyszczepionkowców, aczkolwiek szybko je dementowano. Przykład? Chociażby oświadczenie lekarza ws. listu o szkodliwości szczepień, w którym zaprzeczył, żeby go popierał (LINK). Lecz mało kto się dowie o zdementowaniu plotki, gdy ta ruszy w świat. Dlatego też słyszymy wiele nieprawdziwych newsów krążących wśród ludzi, nawet gdy sami dowiedzieliśmy się o ich nieprawdziwości. Czyżby taka była ludzka natura?

wtorek, 5 stycznia 2021

Zmiany

To ja parę godzin temu. 

Lubię zmiany, ponieważ one odpowiadają za to, że życie jest dynamiczne i mniej nudne. Jednak wiele z nich jest nieprzewidywalnych i nie mogę nawet oczekiwać, że takowe nastąpią. Jestem kowalem swojego losu i wiem, że to co będę robił w tym roku, wpłynie na to, jakim człowiekiem będę pod jego koniec. Teraz jest odpowiedni czas, by o tym mówić, bo nowy rok nie ma jeszcze nawet tygodnia, a co za tym idzie, przed nami jeszcze wiele dni. 

Chcę by ten rok niósł ze sobą wiele zmian, które sprawią, że 31 grudnia 2021, stanę tu przed wami, napiszę tu, pokażę wam przykładowo tę fotkę wyżej i porównam się. Ale nie do kogoś obcego, a do siebie. Hubert Znajomski ze stycznia 2021 będzie wspomnieniem dla Huberta z grudnia 2021. 

Ja już czuję, że ten rok poniesie za sobą wiele zmian. Lekko mnie stresują, ale wiem, że nie ma odwrotu. Trzeba dać sobie szansę. Wszystko może być inne, miejsce zamieszkania, zajęcie, wygląd. Na wszystko będę miał wpływ większy, bądź mniejszy, ale grudniowy ja będzie kimś bliżej moich marzeń, tych skrytych i tych, o których mówię otwarcie. Rok 2020 mnie ukształtował, 2019 mnie ukształtował, lecz 2021 ukształtuje moje jestestwo jeszcze bardziej i jestem tego pewien.

niedziela, 3 stycznia 2021

PiS i TVP bronią nieudolności rządu

TVP by przykryć wpadkę ze szczepieniami nie tylko atakuje opozycję (pomija kompletnie fakt o starostach powiązanych z PiS, by zająć się starostą z PSL), ale także zasłania się celebrytami, którzy zaszczepili się poza kolejnością.

"Nie róbmy polityki wokół programu szczepień" - mówi Michał Dworczyk, w tym samym czasie gdy uwidacznia się po raz kolejny to, że rząd kompletnie nie radzi sobie z całą sytuacją. Na szczęście upartyjnione TVP ma broń i w każdej sytuacji znajdzie się wina opozycji, bo rząd jest absolutnie święty.