Styczeń wiązał się głównie z przeprowadzką do Łodzi, w której mieszkałem aż do końca czerwca. Luty był z kolei trochę głośny. Rozpocząłem wtedy inicjatywę odnośnie odwołania burmistrza Łęcznej przed końcem kadencji, ale niestety się to nie udało. Niemniej jednak człowiek osiąga nie tylko sukcesy. Marzec natomiast ciężko jest mi opisać. Miesiąc jakich wiele. W kwietniu za to brałem udział w proteście pod schodami smoleńskimi, gdzie zdawałem relację na żywo. Wówczas osiągnąłem nawet rekord wyświetleń na blogu w ciągu jednego dnia (ten jednak został pobity… sześć dni temu, dzięki poprzedniemu postowi).
W maju zostałem ogłoszony człowiekiem roku w powiecie łęczyńskim, co mnie mocno ucieszyło, ale także zaskoczyło. W czerwcu brałem udział po raz pierwszy w największej paradzie równości w kraju - tej warszawskiej, w której organizacji zresztą mogłem trochę pomóc. A w lipcu? Zadziało się dużo. Po raz pierwszy w życiu znalazłem się na innym kontynencie, a dokładniej w Afryce. Tunezja jest bardzo piękna. Na własne oczy widziałem piaski Sahary, wspinałem się po Górach Atlas, kąpałem się w Morzu Śródziemnym i podziwiałem wszędobylskie wielbłądy. Świeżo po powrocie w całej Polsce zrobiło się o mnie głośno po akcji pod TVP Lublin, kiedy to z kolegą namalowaliśmy tęczę, po czym wezwano na nas policję. Niedługo po tym wybrano mnie na radnego Starego Miasta w Łęcznej.
W sierpniu nagłośniłem parę spraw lokalnych (chociażby z dotacjami dla syna starosty, czy o sprawie z protokołem z komisji finansów, w związku z którą złożyłem zawiadomienie do prokuratury miesiąc później), a także odebrałem w końcu statuetkę dla wcześniej wspominanego człowieka roku. We wrześniu świętowałem dwudzieste pierwsze urodziny, w październiku był marsz równości w Lublinie, a w listopadzie odwiedziłem kolejne państwo - Szwajcarię, do której jechałem pociągiem przez około dobę w jedną stronę. O grudniu nie będę się już zbytnio rozpisywał, wszakże wszystko jest dość świeże. Od zeszłego poniedziałku, do wczoraj spędzałem czas u babci, lekko się obijając i grając z kuzynami w Sims 4 i Minecrafta, a dodatkowo udało mi się ukończyć GTA V. Minutę przed czternastą mam natomiast pociąg do Krakowa, gdzie spędzę tegorocznego Sylwestra.
Nie może przy tym zabraknąć statystyk. Pod koniec poprzedniego roku uzyskałem 258 tysięcy odsłon. W tym roku było to już ponad 590 tysięcy! Łącznie, od początku prawie 953 tysiące w chwili publikacji. 12 miesięcy temu zastanawiałem się kiedy stuknie milion, a wychodzi na to, że stanie się to w ciągu najbliższych dni. Grudzień okazał się mieć najlepsze statystyki wśród wszystkich miesięcy. Nieco ponad 90 tysięcy wyświetleń w 31 dni robi wrażenie. A myślałem, że sierpień (lekko ponad 62 tysiące) i październik (ponad 65 tysięcy) to szczyt moich możliwości. No cóż. Pozostaje mi życzyć wszystkim szczęśliwego nowego roku!