niedziela, 31 grudnia 2023

To był rok pełen wrażeń

Ostatnie chwile przed nowym rokiem. Znowu podsumuję to co robiłem w mijającym właśnie 2023 (tak jak zresztą to robiłem w 201920202021 i 2022). I muszę przyznać. Ten rok był niesamowicie udany.
Kolaże po jednym zdjęciu z każdego miesiąca 
W styczniu dalej odkrywałem Kraków - łaziłem po praktycznie wszystkich muzeach. Podobnie było także w lutym, lecz poza tym poruszyłem wówczas ważny temat dotyczący traktowania niepełnosprawnych ludzi przez system, a także nagłośniłem sytuację odnośnie działki w okolicach Ryk. Całą sytuację nazwałem „Willa plus w samorządzie”. W marcu natomiast odwiedziłem dwa nowe państwa - Słowenię i niezwykle piękny Maribor, oraz Chorwację i jej stolicę. W maju łaziłem podczas krakowskiego marszu równości z wielką pandą na plecach, co powodowało liczne uśmiechy na twarzach maszerujących towarzyszy! W czerwcu przeżyłem na żywo Noc Kupały i tradycyjnie już zajrzałem na warszawską Paradę Równości. Miesiąc później po raz pierwszy szedłem w zagranicznej paradzie - tej w Berlinie i przeżyłem naprawdę świetne chwile poznając tamtejszy klimat. W sierpniu ogłosiłem mój start do sejmu, a we wrześniu rozpocząłem mój kilkumiesięczny wolontariat w Rumunii, który jest niesamowity. Niezwykłe doświadczenie, które z pewnością zapamiętam do końca życia, także jako możliwość rozwoju, ale również niesienie pomocy innym. Spędziłem moje pierwsze w życiu urodziny za granicą. W październiku oddałem głos w wyborach parlamentarnych i to z dumą na samego siebie. Dostałem 249 głosów, co nie jest tak słabym wynikiem biorąc pod uwagę, że kandydowałem z list Lewicy, w konserwatywnym okręgu, z dość odległego miejsca. Wcześniej w tym miesiącu zobaczyłem dużo ciekawych miejsc w Rumunii, szczególnie Sighisoarę - miasto Drakuli. Halloween nie mogłem spędzić w lepszym miejscu niż Transylwania właśnie! W listopadzie najbardziej zapadła mi w pamięć super wycieczka w góry! A grudzień? W grudniu najbardziej dumny jestem z tego, że mogłem podarować garstce dzieciaków magiczne święta. Serio, nigdy tego nie zapomnę. A zaledwie kilka dni temu wróciłem z kolejnego odwiedzonego kraju, czyli Bułgarii! Obecnie byłem już w osiemnastu państwach innych niż Polska! A w tym roku zobaczyłem aż 4 nowe, co jest dla mnie rekordem! 
Zdjęcie znad Dunaju w Bułgarii zrobione w poniedziałek.
Naprawdę w tym roku wiele się działo. Poznałem wiele nowych, świetnych osób, zasmakowałem wielu różnych kultur, tradycji i zwyczajów. Było też dużo progresów. Nie mowa tu tylko o sylwetce, bo faktycznie przez ten rok sporo się zmieniłem i ogromnie się z tego cieszę. Cieszę się też z dobrego przypływu nowych obserwujących w moich social mediach. Przez te 12 miesięcy liczba moich obserwujących na Instagramie zwiększyła się z 250 do 1200, a na Twitterze z 2800 do prawie 4700. Wow.
Moje najlepsze posty na Instagramie w tym roku
No i do tego dochodzą nowe tatuaże. Ich liczba wzrosła z czterech na początku roku, do dziewięciu na koniec. Perspektywy na przyszłość ostatnio dość widocznie się do mnie uśmiechają, dlatego wierzę, że 2024 będzie jeszcze lepszy niż mijający 2023. A poprzeczka ustawiona jest dość wysoko. Niemniej jednak mam powody, by myśleć, że 2024 to będzie rok-petarda!
A na koniec, jak zwykle, statystyki bloga! Kilkanaście dni temu stuknęły mi łącznie 4 miliony odsłon. Pędzę jak burza w tej kwestii! Aktualnie jest ich 4,035 mln, z czego w tym roku udało się zgarnąć nieco ponad 2 miliony!

Już się nie mogę doczekać aż zadzwonię do mamy z noworocznymi życzeniami, gdy u mnie będzie już nowy rok, a w Polsce będzie jeszcze przed północą (w Rumunii jest godzina do przodu). No cóż, tegoroczny sylwester spędzam zagranicą. Niech będzie to swego rodzaju symbol, żeby w przyszłym roku i w każdym kolejnym czekały mnie kolejne, niesamowite podróże.  

poniedziałek, 25 grudnia 2023

Bułgaria na święta

Wczoraj, kilka minut po drugiej w nocy wyjechałem z Miercurea-Ciuc do Bukaresztu, gdzie miałem czterogodzinne oczekiwanie na przesiadkę do przygranicznego miasta Ruse leżącego w Bułgarii.
Przejechałem się trochę bukaresztańskim metrem by zobaczyć co nieco w rumuńskiej stolicy. Zobaczyłem budynek parlamentu (największy na świecie parlament, najcięższy budynek świata, a także najdroższy) i Plac Uniwersytecki. Tuż przed 11 ruszyłem pociągiem do Bułgarii.

Ruse to miasto praktycznie uprzemysłowione, widać to dosadnie po drodze z dworca do historycznego centrum. Niemniej jednak właśnie w centrum znaleźć możemy najwięcej perełek. Wybrałem ciekawą datę na podróż, albowiem była to wigilia! Nietypowy sposób na spędzenie tego dnia. 
Po lewej pomnik Angeła Kynczewa - bułgarskiego działacza niepodległościowego, który zginął mając zaledwie 22 lata, a po prawej budynek biblioteki im. Lubena Karawełowa - pisarza i działacza politycznego.
Dekoracje świąteczne i Monument Wolności na głównym miejskim placu.
Regionalne muzeum historyczne oraz szopka bożonarodzeniowa.

Czy było mi smutno z faktem, że te święta spędzam z dala od rodziny i do tego samotnie? Myślałem szczerze, że będzie bardziej, ale jednak w miarę dobrze się czułem. Pierwsze święta w życiu za granicą i spędziłem je sam ze sobą, łażąc po nowym miejscu, fotografując, jedząc pizzę w restauracji, a po wszystkim spacerowałem wieczorem nad brzegiem Dunaju. Ja też dobrze się bawiłem, ale tak nieco po swojemu. Do Rumunii wracam jutro.
Zejście nad Dunaj.
Kolejne świąteczne dekoracje!
No i oczywiście tradycyjnie już - aktualizacja mapy odwiedzonych przeze mnie państw (wykonana za pomocą mapchart.net)
Z krokami to jednak wczoraj zaszalałem :)

piątek, 22 grudnia 2023

Święta daleko od domu

Nigdy w życiu nie spędzałem świąt za granicą, ale ten czas nadszedł właśnie w tym roku. Czy to źle? Z jednej strony tak, wszakże będę z daleka od najbliższych, ale z drugiej? Można też nauczyć się świętować w nietypowy sposób. W nocy przed wigilią planuję jechać do Bułgarii i spędzić całe święta w jeszcze innym kraju niż Rumunia. Taki prezent świąteczny w postaci tego, co lubię najbardziej na świecie - podróż. I zobaczę różne miejsca, będę fotografował ulice i piękne budynki, usiądę w jakiejś kawiarni i będę popijał kawę spoglądając zza witryny na ludzi poruszających się na zewnątrz podziwiając miasto tętniące życiem. Tak, kocham to. Odkrywać świat, obserwować, cieszyć się z drobnostek. 
No i bycie daleko od Polski, posługiwanie się na co dzień angielskim, to wszystko też trochę wpływa na mój humor. Śledzę cały czas informacje z kraju, czytam wszystko co mogę, teraz u nas trwa gorący, polityczny okres, który bacznie obserwuję spoza granic. I jakoś się trzymam, jest mi dobrze. W ryzach też trzyma mnie dyscyplina na siłowni. Wczoraj zaliczyłem kolejny dobry trening i to samo czeka mnie zresztą dzisiaj. Zabawne jak taki ostry, męczący wysiłek potrafi dać taką satysfakcję i jednocześnie pozwala na uspokojenie i otrzeźwienie umysłu. I rezultaty po roku i jednym miesiącu od powrotu na siłownię są naprawdę satysfakcjonujące. Spójrzcie zresztą sami.
Aż mnie ciekawi jak będzie to wszystko wyglądać za rok. Pojawiły się perspektywy na przyszłość, nowe plany i możliwości, które mogą pociągnąć mnie do przodu. I tylko czekam aż z każdym kolejnym dniem będę wstawać z łóżka i iść przez życie silniejszym, z nowym bagażem doświadczeń i przede wszystkim szczęśliwym i spełnionym. Takie życzenia świąteczne, od siebie dla mnie. I w zasadzie życzę tego każdemu. Doświadczać nowych rzeczy i być szczęśliwym i spełnionym z tego jak się życie potoczyło i jak dalej będzie się toczyć.

No i na koniec, otrzymałem dzisiaj pakę z wykopaki, a biorę udział już trzeci raz. I jestem zachwycony jak co roku. Dostałem paczkę z Niemiec i otrzymałem plakat z pandą, przerobione zdjęcie mnie stojącego obok Lady Gagi. Obie te rzeczy sprawiły, że miałem ogromnego banana na twarzy. Do tego w paczce znalazłem słodycze, skarpetki z pandą, książkę kucharską z przepisami z NRD i książkę do nauki języka niemieckiego oraz płytę z eurowizyjną składanką. Ale jestem niesamowicie uradowany!

środa, 20 grudnia 2023

Magia świąt

Kocham mój wolontariat w Rumunii. Kocham najmocniej na świecie, że mogę w jakiś sposób poświęcić swój czas na tę niesamowitą przygodę. Dzisiaj odwiedziliśmy dzieci z Cetatuia, na które zebraliśmy prawie 3500 lei na zrzutce, by zrobić im magiczne święta. I się udało! Wszyscy otrzymali swoje paczki i byli niesamowicie szczęśliwi z tego powodu. Gdy usłyszałem, że nigdy w życiu nie otrzymali tylu prezentów to musiałem wyjść z budynku by się wypłakać. 
Stół pełen prezentów i dodatkowo niezbędnych rzeczy, które były potrzebne: zeszyty, bloki rysunkowe, książki, środki czystości etc. Ale uśmiechy na ich twarzach były po prostu niesamowite. Przygotowałem także po polsku kartkę z podziękowaniami dla wszystkich, którzy wpłacili na zrzutkę. I dostałem dużo przytulasów. Nie zapomnę tego dnia nigdy w życiu. Bez dwóch zdań najlepszy moment podczas całego mojego pobytu w Rumunii. Warto jest pomagać? Warto! Święta to według mnie najbardziej magiczny okres w roku. Warto się dzielić radością.

poniedziałek, 18 grudnia 2023

Jak zmienić świat?

Spróbujcie czasami spojrzeć na świat oczami dziecka. Podam to trochę na przykładzie z mojego dzieciństwa. Sam z bogatej rodziny nie pochodzę, a moja sytuacja materialna lekko się poprawiła, gdy zacząłem wkraczać w dorosłość. I nie potrafię przez to spojrzeć na otaczający mnie świat z obojętnością. Jak chodziłem do podstawówki to nie mialem zbyt wiele, ale wokół mnie żyli inni, którzy też za wiele nie posiadali. Taka nielekka rzeczywistość. I ja, niewiele rozumny, oddawałem moje zabawki innym, by też mieli się czym bawić. I poniekąd takie coś mi zostało po dziś dzień. 
W czwartek po pracy postanowiłem utworzyć zrzutkę dla dzieci z jednej miejscowości, do której jeździmy. Uczęszczają tam dzieci z rodzin wykluczonych społecznie. Moje dziesięcioletnie, wewnętrzne dziecko odrodziło się na moment i pomyślało, że te dzieci zasługują na świąteczne ciepło tak samo jak każde inne. No i od czwartku, i przez cały weekend udało nam się uzbierać 3030 złotych, czyli prawie 3500 lei!
No i dzisiaj poświęciłem dużo czasu, by kupować prezenty! Naprawdę nie wiedziałem jak te pieniądze wydać! Każde dziecko dostanie co najmniej dwie zabawki dla siebie i mnóstwo słodyczy. Znalazło się też trochę środków na kupienie prezentów „dla wszystkich”, czyli takich, z których każdy będzie mógł korzystać (najnowsza piłka nożna z logiem Euro 2024, rakiety do squasha, laptop edukacyjny z Krainą Lodu, bo poprzedni się zepsuł) 

W wózku po lewej jest zawartość tylko nieco ponad połowy z tego co udało się uzbierać! Musiałem lecieć do innego centrum handlowego, by coś jeszcze dokupić!  
Tu są paragony ze sklepów, w których byłem. Zostało kilkaset lei, prawdopodobnie dokupię jeszcze dziś, bądź jutro dodatkowe rzeczy użytkowe potrzebne w klubie, zależy jakie są potrzeby. Mogą to być środki czystości, zeszyty etc. 
W ten sposób właśnie w jakimś małym ułamku zmienia się świat, dając radość innym. Cały dzień jestem w skowronkach. Pomaganie jest niesamowite! 
A co najlepsze, obiecałem, że jeśli uzbieramy całość kwoty do dzisiaj, to będę w styczniu morsować w łaźni mnichów. No i czeka mnie zatem ciekawe wyzwanie.

wtorek, 12 grudnia 2023

Równość Małżeńska potrzebna na wczoraj!


Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł dziś, że Polska jest zobowiązana do uznania związków małżeńskich osób tej samej płci! Nareszcie. I to trochę w wyjątkowym momencie, wszakże od wczoraj w Polsce nie rządzi PiS. Patrzę może naiwnie na przyszłość z nadzieją, że coś się w tej sprawie zmieni. Setki tysięcy, a momentami nawet miliony ludzi zaczęło oglądać transmisje na żywo z posiedzeń sejmu. Możliwe, że na naszych oczach kreuje się społeczeństwo obywatelskie, bardziej świadome otaczającej nas polityki. I to jest coś wspaniałego i krzepiącego serca.

Wracając do tematu wyroku. Już nie raz słyszałem w dyskusji: „bo te całe LGBT to chce przywilejów, a nie równych praw” i że tak naprawdę geje i lesbijki nie są dyskryminowane. I po prostu nie wiem, nie rozumiem, dlaczego tak niektórym przeszkadza możliwość życia w zgodzie ze sobą? Czy jak wezmę ślub z innym mężczyzną, a pragnę zrobić to w przyszłości, to zmieni to diametralnie życie jakiegoś faceta, który mieszka 300 km ode mnie? Nie! 

Chcę jednak zwrócić uwagę na kilka aspektów, w których widać, że osoby LGBT walczą o „przywileje” takie jak:

  • Prawo do pochówku partnera. Nie jesteście małżeństwem? Nie macie prawa do pochówku. 
  • Prawo do renty rodzinnej lub emerytury po zmarłym partnerze. To tylko dla małżeństw. A jak twój partner/partnerka przepracuje całe życie i nie dożyje emerytury, to wypracowane przez ten czas pieniążki mówią papa.
  • Ubezpieczenie zdrowotne dla partnera. Nie ma możliwości ubezpieczenia zdrowotnego partnera przez partnera jeśli żyją w jednopłciowym związku. Nie można także uposażyć partnera/partnerki na wypadek śmierci.
  • Wspólna zdolność kredytowa. Nie zaciągniesz wspólnie z partnerem kredytu, bo banki nie wyliczą wspólnej zdolności kredytowej osobom nie będącym w formalnych związkach.
To są przykłady pierwsze z brzegu. Pary jednopłciowe zmagają się z wieloma problemami, bo system tak chce. A niektórym zmiana systemu przeszkadza na tyle, że po prostu będą celowo utrudniać życie innym, którzy nie żyją tak jak oni chcą, mimo że ich istnienie w żaden sposób nikogo nie krzywdzi. To jest straszne.
No i kolejna porcja narcyzmu, po dzisiejszym treningu: Moja szczera reakcja na to jak anonimowi internauci darzą mnie nienawiścią za bycie gejem. Dzięki, że motywujecie mnie by być silniejszym każdego dnia. Pozdrawiam!

sobota, 9 grudnia 2023

Światełka na przyszłość

Wczorajszego wieczora zajrzałem do parku i te wszystkie kolorowe światełka i dekoracje były dla mnie magiczne. Co roku święta i grudzień to dla mnie magia. Końcowy okres roku, czas na zadumę, podsumowania.
Wracałem z „sekretnego Mikołaja”, gdzie każdy otrzymał losowy prezent. I mi trafiło się coś fajnego. Czapka, herbatka zimowa oraz małe płócienko do rysowania. Nigdy takiego nie miałem i bardzo mnie uradował. Aż nie mogłem wytrzymać z radości, że mogłem dostać taki drobiazg. 
Radocha z drobnostek świadczy o człowieku, który potrafi znaleźć sens życia w rzeczach wręcz trywialnych. I myślę właśnie, że wolontariat w Miercurea Ciuc pozwolił mi na nowo to zrozumieć. Jest on jak święta właśnie. Daję od siebie swój czas, swoją kreatywność i dobre serducho, by w zamian otrzymać gościnność, nowe doświadczenie i poszerzenie horyzontów. 
Nie raz wracałem zmęczony z pracy, miałem ochotę po prostu leżeć i nie robić nic. Ale mózg nie pozwala, bo moje ambicje są zbyt wysokie. Wylewam z siebie siódme poty, znajdując czas na każdy możliwy rozwój. I idzie raz lepiej, raz gorzej. Nie będę oszukiwać. Mądre polskie przysłowie mówi: „mierz siły na zamiary”. Bądź odważny i stawiaj sobie cele, które są ambitne. Ale nie dla ogółu, ale dla ciebie. Sukcesem jest zarówno wstanie rano, gdy nie ma się na to siły, tak samo jak wejście na Mount Everest.
Ach, i kupiłem sobie nową bluzę na siłownię, tak dla siebie, na święta, i dzisiaj miałem w niej pierwszy trening! Próbowałem dzisiaj zupełnie nowych ćwiczeń i jestem z siebie dumny, bo dałem sobie z nimi radę tak jakbym robił je po raz wtóry! Jestem także dumny z mojego progresu, ale wiem, że na tym nie poprzestanę. Ja nie tylko w przenośni, ale także dosłownie chcę rosnąć. W tym chyba czuję się najlepiej. Może to czas, by znaleźć swoje miejsce w tej przestrzeni? 

piątek, 8 grudnia 2023

Biało i zimowo

Wczorajsza pobudka i ogromna radocha, bo znowu spadł śnieg, więc w drodze do pracy podziwiałem przyozdobioną białym puchem okolicę.
Na domiar dobra przyszła do mnie do biura paczka mikołajkowa od mamy, a w niej mnóstwo słodyczy z Polski. W środku kisiele i budynie, ptasie mleczko, czekolady w tabliczkach, ale też w postaci mikołajów i bombek, katarzynki, wafelki, rurki z kremem, krówki… Dużo, dużo, dużo dóbr!
A w pracy „w terenie”, dużo radości i uśmiechu! Dwa tygodnie temu byłem koniem, teraz małpką. Ale wszyscy przynajmniej byli zadowoleni. Ten tydzień był dość wymagający, ale dla dzieciaków warto.
Dzisiaj natomiast, jak co każdy piątek przed pracą, miałem spotkanie w kawiarni Petőfi, która nazwana została nazwana na cześć węgierskiego poety - Sándora Petőfiego. Z ciekawości zajrzałem nieco w jego twórczość i jeden z jego wierszy szczególnie połechtał moje serce. Nazywa się  „Z daleka”. Pozwolę sobie zacytować fragment:
Tam w dolinie, nad Dunajem
Stoi domek drogi mi,
Łzy wylewam za tym rajem
Kiedy serce o nim śni.

Och! trza było w nim pozostać
Ale żądze ludzi rwą, —
Moje miały orlą postać
Więc rzuciłem chatkę swą.

Po prostu wiersz dla żądnych przygód i odkrywania świata, zwłaszcza młodych odkrywców. Autor zginął będąc niewiele starszym ode mnie. Miał zaledwie 26 lat gdy poległ w powstaniu węgierskim. Muszę się zagłębić w jego twórczość, bo spodobała mi się, tak od serca.

Poranek w kawiarni. 

poniedziałek, 4 grudnia 2023

“Nie będę przecież gorszy”

Dzisiaj dostałem solidnego kopniaka, bo popadłem w rutynę i poza siłownią nie progresowałem zbytnio w niczym i popadłem w pewnego rodzaju samo-niezadowolenie. No bo poznałem nową duszyczkę i włączył mi się tryb rywalizacji i wróciłem wspomnieniami do tego jak ledwo wkraczałem w dorosłość i zacząłem katować się myślami o byciu gorszym od innych, bo w niczym nie czułem się wyjątkowo dobrze. I zaczął się uruchamiać we mnie ten sam mechanizm, ale ja już tyćko życia się nauczyłem i mówię: „Nie, nie jestem gorszy”. 
Łatwiej mi już opanować autodestrukcyjne myśli, które ciągnęły mnie na dno i sprawiały, że nie jestem zadowolony z tego kim jestem. Jestem szczęśliwy z każdego drobnego, nowego doświadczenia. I basta! Od razu po pracy pobiegłem do supermarketu i spontanicznie zadecydowałem. Ugotuję coś nowego. Padło na makaron tagliatelle, do którego obrałem i podsmażyłem pieczarki, razem ze śmietaną i przyprawami. Wyszło pysznie i dość prosto, ale chrzanić, że prosto. Jest nowe doświadczenie? Jest. Duma z siebie? Duma! I tak powinno się żyć. Małe kroczki do małych przyjemności. A mówi to osoba, która w swoim dwudziestotrzyletnim życiu miała znacznie większe osiągnięcia (nie wolno bać się mówić o osobistym sukcesie, możesz tym kogoś zainspirować) niż ugotowanie makaronu z grzybami. A jednak wciąż czuje się czasami jak taki mały, zagubiony chłopiec.
No i ten chłopiec urósł, pokrył się mięśniami, by poczuć komfort, ale dalej tkwi w samym środku. I choćbym urósł do rozmiarów rodem z Mr. Olympia (zobaczymy za kilka lat) on dalej będzie tam tkwić. Bo tak. Bo bez niego utraciłbym swoją tożsamość, która nie powinna zmienić się wraz ze zmianą wyglądu zewnętrznego. Ale w końcu cieszę się, że opanowałem to całe zło. I cieszę się, że ludzie czasami mi uświadamiają, że mam wartość, bo sam w sobie nie zawsze potrafię tego dostrzec. Ja serio czasami myślę, że taki człowiek sukcesu, który do czegoś doszedł od zera, to w moim wieku wszystko wiedział i miał już wszystko co ma teraz. I po co się w takim razie porównywać? Wszakże to jest tak niebywale głupie, że człowiek czasami nie potrafi się samemu docenić i myśli tylko o samym sobie jako kimś, kto właśnie jest gorszy. Sam to odczuwałem, gdy komuś pomagałem zacząć coś od zera, by po jakimś czasie zostać prześcigniętym w umiejętnościach i przestać być w pewien sposób potrzebnym. Ale czy gdybym wiedział, że to się stanie, to bym zrezygnował z pomocy? Nie. Czułbym dumę tak samo jak teraz, ale w głębi serca nadal byłoby to też w pewien sposób dla mnie smutne. Nie warto się oszukiwać. To takie samo uczucie jak u matki, która widzi jak dziecko dojrzało i się usamodzielniło. Rozpościera ją duma, ale gdzieś w środku czuje ten smutek, że to już się skończyło. Tak też się poczułem dzisiaj gdy dowiedziałem się, że kogoś zainspirowałem na siłowni. I zainspirowałem tak bardzo, że dźwiga więcej ode mnie. Czy się wstydzę takiego uczucia? Niezbyt. To ludzkie. I powiem coś kontrowersyjnego. Zazdrość czasami bywa jak najbadziej pozytywną emocją jeśli tylko nas motywuje by być lepszymi. Dlatego nigdy nie zazdroszczę komuś, kto jest lepszy w jakiejś dziedzinie, która mnie niezbyt interesuje. Nie czuję też zresztą zazdrości, która przeradza się w nienawiść i zawiść. Owszem, zazdroszczę czasami niektórym osobom pewnych rzeczy i nie wstydzę się tego przyznać. Niemniej jednak właśnie to mnie motywuje do zmiany na lepsze. I jeśli ktoś mi zazdrości i chce stać się lepszy, niech takim się stanie. 
Wczorajszy check pleców przed snem!