wtorek, 27 czerwca 2017

Gdzież ta biel na mych włosach?

Wczoraj będąc na spacerze, kupiłem sobie dwie farby do włosów oraz szampon. Z dziewczynami wczoraj je malowałem. Stałem sobie tak z tą farbą we włosach i całe sanatorium zastanawiało się jako kolor, po co, czy też, że fajnie. Poznałem kolejne czadowe dziewczyny i sądzę, że czas nam miło upłynie. Dzisiaj rano włosy były o wiele jaśniejsze, ale dzisiaj miałem druga turę i znowu nie były tak jasne jak bym chciał. Chcę taki jasny blond. Pewien koleś sobie pofarbował włosy za pomocą szamponetki i mu wyszło, ale to dlatego, że naturalnie jest blondynem i mu łatwiej. Byliśmy dzisiaj na plaży. Graliśmy w siatkówkę, niektórzy się opalali. Wcześniej to kopałem dziurę i się w niej zasypałem. Dwie koleżanki i kolega pomogli. Gdy chciałem się wydostać to przeturlałem się z górki (bo nasze miejsce plażowanie było właśnie na takiej górce). Zauważyłem, że więcej czasu spędzam z dziewczynami niż z chłopakami i częściej do nich chodzę na górę. Lubię z nimi gadać o wszystkim, bo doskonale je rozumiem. Dzisiaj mieliśmy totalną fazę na śmiech. Duuuuużo śmiechu. No i pogadanki ciekawe też były. Uwielbiam sanatorium. Dziewczyny mówią, że różowa szamponetka będzie dobrze na mnie wyglądać. Ciekawe. Chyba znowu coś poeksperymentuję.

sobota, 24 czerwca 2017

Kołobrzegu wracam

 

 
Jestem nad naszym polskim morzem. Tata zaraz pojedzie do domu. O 20:02 ma pociąg. Niecałe pół godziny temu żegnaliśmy się ze sobą. Tata kupił mi parę niezbędnych rzeczy tj. smoczki, batoniki, czy ciasteczka. Jak na razie zapoznałem się z mnóstwem osób. Pielęgniarki i wychowawczynie mnie poznały pomimo tego, że byłem tu półtora roku temu. Heh.

piątek, 23 czerwca 2017

Koniec roku

Jakież to wszystko było emocjonujące. No bo wiadomo. Rozpoczęły się wakacje. Ale przed nimi jeszcze był apel, podczas którego rozdawano uczniom świadectwa z czerwonym paskiem oraz nagrody za stuprocentowe frekwencje. Później miało miejsce rozdawanie nagród za zajmowanie wysokich miejsc w konkursach. Był jakiś historyczny, ale nie pamiętam dokładnie na czym polegał. Ja też miałem swoje 5 sekund, ponieważ wychodziłem z szatni (bo występujący czekali w szatni, a nie na widowni). Pani zajmująca się konkursem, oraz pan dyrektor ściskali mi rękę, a potem zrobiliśmy razem zdjęcie. Nadal nie opublikowano żadnego zdjęcia z zakończenia na stronie szkoły, ale cierpliwie czekam (chyba się nie doczekam bo mamy z tatą wychodzić o 17. bo do Kołobrzegu jadę). Później nastąpiła część artystyczna. Trzy występy. Mój był pierwszy. Oczywiście gwizdałem. Stres mnie ogarnął, bo noga mi lekko drżała. Przez większość występu miałem zamknięte oczy, a uczniowie mi klaskali (rumieniec). Nieskromnie się przyznam, że dostałem owacje, a koledzy z klasy mówili, że im się podobało, Miło mi.

 

czwartek, 22 czerwca 2017

Mecz

Właśnie zaczął się mecz. Nasi sąsiedzi z południa grają że Szwedami. Ostatni mecz odbywający się w Lublinie. Pozdrawiam że szczególnością szalonych Szwedów, którzy stali za nami w kolejce po piwo i przekąski. Jeden z nich mnie przedrzeźniał. Potem krzyczeli do kasjerek, że oni chcą: "three kielbasas". Śmiały się one i my też.
Właśnie Słowacja strzeliła gola. Zapewne Szwedzi są niezadowoleni. Jak będę w domu to wrzucę zdjęcia.
Edit:
 

Obiecane zdjęcia.

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Szwedzi, wszędzie Szwedzi

 Jestem w Zemborzycach. Znowu.
 Przechodziłem sobie przez Plac Litewski, który został świeżo wyremontowany.
 Od Dworca PKS, po CH Plaza tłumy ludzi ze Szwecji. Niektórzy przybijają z Polakami piątki, a niektórzy chodzą bez koszulek i krzyczą coś w swoim języku.
 Panuje letnia, przyjemna atmosfera.

Jeżdżą nawet specjalne linie autobusowe :)

sobota, 17 czerwca 2017

Śniadanie w lesie

 
Któż by nie chciał w takim nastroju spokojnie zjeść posiłek? Dzisiaj przepracowałem około 3 godziny, więc w sumie zarobiłem sobie 4 dyszki. Na coś pewnie oszczędzę. Dzisiaj dwukrotnie malowałem bejcą stół. Do tego musiałem jeszcze nóżki pofarbować farbą do metali że srebrnym połyskiem. Dobrze mi to szło. Nawet nie musiałem używać drugiej puszki, która była na zapas. Po obiedzie całą ekipą przenosiliśmy reklamówki z książkami z jednej działki na drugą. W sumie wyszłoby z ponad 200, ale nie liczyłem tego dokładnie. Do tego trzeba było zanieść półki i szafki. Cały dzień było szaro i zimno, a ja popierdzielałem w krótkich spodenkach. Niestety jesteśmy już w domu. Wróciliśmy do tego miasta, które o nikogo nie dba. 

piątek, 16 czerwca 2017

Działki

  
O 11. wyszedłem sam z domu. Miałem jechać do cioci z Jasiem, ale się pokłócił z mamą, więc nie pojechał. Taszczyłem że sobą laptop i mały plecaczek. Jechałem sobie autobusem do Lublina, a potem na dworcu kupiłem bilet w biletomacie i ruszyłem na ulicę Okopową, z której wyjechałem autobusem MPK. Dojechałem na Zemborzyce, a potem nieco na piechotę na działkę do cioci. Mama już tam była. Roboty trwały. Remont działki w toku. Miejsce to zmieniło się drastycznie. Naprawdę.
Musiałem polerować stół za pomocą dziwnego urządzenia. Ciocia oczywiście pochwaliła. Potem Marek z kolegami urządził grilla, po czym lunął deszcz. Przez resztę dnia leżałem na łóżku przy laptopie, a następnie przybiegłem migusiem na kolację. Wieczorem przybył Filip. Jego dosadny humor ciągle mu dopisuje. Pogadaliśmy trochę z nim i mamą. Przed chwilą sobie poszedł. Ja teraz idę się myć, a potem co będzie to będzie. Za godzinę wybije północ.

niedziela, 11 czerwca 2017



 Byliśmy nad dwoma jeziorami. Nad Rotczem oraz nad jednym sztucznym, powstałym na cele kopalni.
 Miejscowość o nazwie Grabniak.

Kąpię się w wodzie.

niedziela, 4 czerwca 2017

Noc Kultury

 Odebraliśmy wejściówki i czym prędzej poszliśmy do Teatru NN, gdzie mogliśmy lepiej poznać historię Lublina, a dokładniej lubelskiej starówki, gdzie toczyło się życie miejscowych żydów, stanowiących blisko 1/3 ludności przedwojennego miasta.
 Ratusz ozdobiony balonikami wyglądał prześlicznie. Wstąpiliśmy do paru galerii. Między innymi Warsztatach Plastycznych na KULu. Zdjęcia powyżej nie są stamtąd. Podobał mi się szczególnie obraz po środku, zwący się "Metamorfoza Europy"
 Tutaj Dom Słów. Pracownia zecera po lewej, a po prawej pracownia introligatorska.
 Palindromy przed wejściem do Domu Słów.

Czekaliśmy też w długiej kolejce na Wieżę Trynitarską. Było warto, choć strasznie się bałem na górze. Miałem wrażenie jakby wieża się chwiała. Po sesji chciałem jak najszybciej zejść na dół. Czekając w kolejce na wejście zobaczyłem, że pewien chłopak stojący za mną ze swoją dziewczyną (na oko, student) miał w kieszeni wystający dren. Zapytałem, więc czy nosi pompę insulinową. Odpowiedź twierdząca. Jak miło. Pogadaliśmy jeszcze o naszych pompach i ich funkcjach.
Do domu wróciliśmy kilka minut po północy.