czwartek, 30 stycznia 2025

Ciało

Dzisiaj miał miejsce przełomowy moment. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem się na tyle komfortowo, że wrzuciłem zdjęcie z (prawie) całą sylwetką na moje socjale. Odbiór mnie mocno zadowolił, bo z początku miałem wątpliwości czy nie jest na to za wcześnie. Siłownia popłacała i będzie popłacać. Cieszę się, że efekty mojej pracy stają się ponownie coraz bardziej widoczne! 

wtorek, 28 stycznia 2025

Warszawsko

Dzisiaj o 13 wyjechałem pociągiem z Krakowa do Warszawy, w której wysiadłem po dwóch godzinach jazdy (bilet na Pendolino był wyjątkowo tani, więc się skusiłem). Wracam jutro, ale przy okazji udało mi się odwiedzić Queer Muzeum. Pierwsze takie miejsce w Polsce. Na razie jest tam dość skromnie, ale widać, że pracownicy starają się jak mogą i chcą z czasem powiększyć swoje zbiory. Kupiłem za 20 złotych przypinkę jako formę cegiełki na rozwój tego miejsca. 

Mam nadzieję, że z czasem to miejsce bardziej się rozwinie. Wstęp jest darmowy, ale muzeum jak narazie jest otwarte tylko w niedziele i wtorki. 

środa, 22 stycznia 2025

Wracamy do formy

Wróciłem niedawno z siłowni i jestem dumny z tego, że pamięć mięśniowa się zachowała. Pozbyłem się trochę tłuszczu przez ten miesiąc z hakiem i szykuję formę na lato, a także na lata. Nie mogę się doczekać wakacji! 

wtorek, 21 stycznia 2025

Dwa lata bingo!

Bingo z Lisandrą obchodzi dzisiaj drugie urodziny i nie mogło mnie zabraknąć z tej okazji w Slay Space. Ubrałem się najładniej jak mogłem i przy okazji nałożyłem na siebie nową kurtkę, którą kupiłem na tygodniu. A na miejscu udało mi się wygrać bilet do Teatru Proxima na rewię drag queen! A tak do tej pory fatalnie mi szło. Teraz wygrana po raz drugi. Mała przyjemność, a cieszy. Zwłaszcza, że mi się udało w tak specjalnej edycji! Dzisiaj bylo naprawdę wiele osób! Z początku mnie to przytłoczyło i myślałem, że sobie odpuszczę, ale ostatecznie postanowiłem zostać i jak widać było warto. Nie mogę się doczekać spektaklu! 

sobota, 18 stycznia 2025

Misio tulisio

Po wczorajszym treningu zrobiłem sobie fotkę jako „misio tulisio”. Aktualnie oprócz trenowania i przygotowywania się do sesji piszę nową książkę (coś pomiędzy reportażem, a powieścią) o toksycznej męskości wśród gejów, zdrowiu psychicznym w Internecie, a także o zaburzonym postrzeganiu własnego ciała. Dlaczego? Ponieważ coraz więcej gejów przyjmuje wartości prawicowe. Zainspirowało mnie wiele artykułów na ten temat. Pokażę pierwsze dwa z brzegu: „Gejowska kultura fetyszyzuje męskość ponad wszystko inne” oraz „Dlaczego geje tak bardzo wspierają toksyczną męskość?.

Zainspirowała mnie także książka „Pianistka” Elfriede Jelinek. Chcę przy tym powiedzieć, że nie każdy męsko wyglądający mięśniak jest z założenia toksyczny. Tu chodzi bardziej o pewne zachowania, które z czasem coraz bardziej się uwidaczniają. 

czwartek, 16 stycznia 2025

Wizja Euro

Aplikacja: My Eurovision Scoreboard
Opinia publiczna wypowiada się na temat polskich selekcji na Eurowizję, które odbędą się w Walentynki. No i mówi się o słabym ich poziomie. Z bólem serca przyznaję rację. Z dziesięciu piosenek moim zdaniem warte uwagi są tylko trzy (w sumie jak na nasze warunki to już sukces). Justyna Steczkowska (która może trafić do historii konkursu jako artystka powracająca na scenę po rekordowych 30 latach), Chrust i Sw@da. Wszystkie trzy piosenki łączy to, że nie są po angielsku (ogromny plus). Podziwiam przy tym pozytywne wypowiedzi na temat Lusterek, które śpiewane są w języku podlaskim. Cieszy mnie tworzenie przestrzeni dla mniej znanych lokalnych kultur. Podlasie jest magiczne i wielokulturowe. Jest to propozycja, która mogłaby sporo namieszać i szczerze mówiąc, nie obraziłbym się gdyby to właśnie Sw@da nas reprezentowała (przypomina mi mocno go_a). Podobnie jest z „Tempem” Chrustu, który ma brzmienie folkowe i oddające naszą kulturę. Nie chcę by Polskę reprezentował znów generyczny pop. Dlatego też uważam, że ktokolwiek z mojego top 3 (które zresztą jest zgodne z opinią głosujących w aplikacji) to dobry wybór. Nie mogę się doczekać wieczoru w Lindo. Szkoda tylko Braci Figo Fagot (gratulacje dla szanownej komisji co wybierała utwory za kij w tyłku). Boję się też trochę co lokalsi nawywijają. Polska ma niestety naprawdę słabe podejście do konkursu. Ogólnie zaskoczyło mnie między innymi to, że zespół Bobbysocks!, który wygrał dla Norwegii w 1985 postanowił się reaktywować i wystartować w ichniejszych selekcjach. Dodatkowo Erika Vikman ma przedstawić dziś swoją piosenkę na UMK (oby było to przynajmniej tak dobre jak Cicciolina). Coś czuję jej wygraną.

środa, 15 stycznia 2025

Bądź dużym chłopcem

Zszokowała mnie jedna rzecz odnośnie zdjęcia, które zamieściłem w ostatnim poście. Wrzuciłem je na luzie na mojego Twittera i Instagrama i po dwóch dniach widzę, że przybyło mi mnóstwo obserwujących (nadrobiłem straty z ostatnich miesięcy) i komentarzy. Popyt na politykę stopniał praktycznie do zera. Teraz content z siłowni ma duże znaczenie. Gdy przez ostatnie kilka miesięcy odpuściłem sobie siłownię to czytelników i obserwujących ubywało, a teraz po prostu znowu wracają i nazywają mnie „bykiem” lub „niedźwiedziem” i zalewają moje prywatne wiadomości komplementami. A ja się nawet nie staram. W sensie na siłowni się staram, ale nie ukrywam, że i tak szokuje mnie, że jedno zdjęcie, bez żadnego wydźwięku, może wywołać takie wrażenie. Czy to już pora na pogodzenie się z tym, że jednak przemawiam do innej „widowni”? 
źródło
Wybrałem się dziś z kuzynką do kina na „Sztukę Pięknego Życia” i z początku był to dla nas dość nudny film, ale z czasem przekonaliśmy się, że nie jest taki zły. Na końcu nas z pewnością wzruszył, a scena porodu na stacji benzynowej to majstersztyk. Życie w takiej fascynującej prostocie. 

poniedziałek, 13 stycznia 2025

Pora na narcyzm

Pamiętam jak na Twitterze trendowały na początku każdego miesiąca hashtagi typu #fitstyczeń albo #fitmaj gdzie głównie moje koleżanki publikowały swoje przemiany albo cele na przyszłość z finezyjnymi zdjęciami modelek z Pinteresta lub Tumblra. Planowały zdrowe odżywianie i jadły sałatki i koktajle z jarmużem. Wszystkie były zakręcone na tym punkcie, a ja byłem jednym z nielicznych chłopaków, który jawnie włączał się w akcję. Gdy moje koleżanki marzyły by wyglądać jak Ariana Grande, ja byłem zdeterminowany by wyglądać jak kulturyści rodem z Mr. Olympia. Tę pasję zaszczepił we mnie wujek, z którym oglądaliśmy nie jeden raz podnoszenie ciężarów, gdy byłem dzieckiem. Podnosił mnie aż pod sufit i mówił, że kiedyś będę tak samo silny jak oni. Miłe wspomnienie z dzieciństwa, a jednak miało na mnie wpływ. Innego dnia, razem z mamą, ciotką i jej synami robiliśmy zakupy w hipermarkecie i na jednej z alejek były reklamy produktów dla kulturystów przestawiających mocno muskularnych mężczyzn. Mój dwa lata starszy kuzyn powiedział na głos: „to kiedyś będzie Hubcio”. Miałem chyba dziesięć lat. 

Moja pierwsza styczność z siłownią to 10 listopada 2017 roku (pamięć do dat). Standardowa mordownia. Kilka miesięcy wcześniej dyskutowałem z pielęgniarkami w szpitalu i moją panią diabetolog o to czy w ogóle mogę, bo mama była zmartwiona, że to mi zaszkodzi, a bez zgody lekarza nie będzie mowy o żadnych ćwiczeniach. Po kilku tygodniach badań w końcu dostałem pozwolenie i ruszyłem na pierwszy w życiu trening. Mięśni przybywało, podnosiłem coraz więcej, miałem się czym chwalić. W takiej epoce narcyzmu nam przyszło żyć. Z początku tylko podziwiałem królów estetyki, kulturystów profesjonalistów jak i amatorów, a także modeli, którzy za cel obrali sobie rozmiar, a nie docięcie. A potem stało się to modą, na którą nie mogę narzekać. Po prostu bycie dużym i wzbudzającym strach jest świetne, zwłaszcza gdy ma się osobowość nerda. Najwięksi ludzie na siłowni to takie w sumie pluszowe misie. I taka jest moja życiowa parabola z siłownią. Raz jest jej aż nadmiar, potem dzieje się coś na tyle poważnego, że robię sobie przerwę, a potem wracam. Ludzie mają rację - to jest zbyt uzależniające. Kiedyś będę jak Alessandro Cavagnola, Eric Janicki, Rock Biggs albo Caleb Carr.

À propos narcyzmu. Kolejna polecajka - oglądam „Nie ma lekko” na Disney Plus. Sympatyczny serial. Jestem już na drugim sezonie. Westport jest trochę jak karykatura nowoczesności. No i uwielbiam Katie!

czwartek, 9 stycznia 2025

Marzyciel

Ciemność. Deszcz padający na ulicę, światło latarni i z okolicznych blokowisk odbija się w kałużach, kamasze przemoczone, ludzi mało, samochody rozbryzgują wodę. Takie jest miasto wieczorem. Idę spokojnie na trening, ze słuchawkami na uszach, dźwigam co dźwigam z utworami girl power, które zamykają mnie w innym świecie. Wracam do domu, w kuchni przygotowany kurczak ze szpinakiem dla białkoholika, do tego arbuzowa kreatyna w fancy opakowaniu niczym z jakiejś influencerskiego story i usadawiam się na kanapie i oglądam filmy. Zza okna migoczą mi ładne neony. Przed ekranem znajomi z zagranicy podbijają świat, a ja się cieszę, że piękność tkwi w prostocie. No i tak to się toczy, dzień po dniu. Jest po prostu przyjemnie. 
Dzisiaj trenowałem klatkę.

poniedziałek, 6 stycznia 2025

Mafia

Among Us w prawdziwym życiu, czyli gra w mafię (którą znam z mojego dzieciństwa) w barze. Odwaliłem się trochę jak stróż w boże ciało. No nie powiem, towarzystwo było zabawne, ale we wszystkich rundach grałem za dobrze, typując prawidłowo mafiozów w pierwszym dniu i zabijano mnie dość szybko. Zero instynktu przetrwania w grze. Trudno. Porywcza natura daje się we znaki. W pierwszej rundzie sceneria była na wsi i wygrała mafia. Drugą wygrali „mieszkańcy” lecący samolotem. Trzecią rundę zrobiliśmy w „sejmie” i mafia znów wygrała. Ja byłem Donaldem Tuskiem i zagłosowano na mnie w trzeciej rundzie jako „wotum nieufności”. Ani razu nie byłem mafią, aczkolwiek raz byłem policjantem. 

Ostatnio wróciłem do oglądania ostatnich dwóch sezonów The Circle (taki reality show na Netflixie). Lubię takie „odmóżdżacze”. Wciąż marzę o polskiej edycji, w której wziąłbym udział ze swoją kuzynką. Szczerze, mogłoby to być dobre studium przypadku dla socjologów. Insta realism in the finest form! 

sobota, 4 stycznia 2025

Kolażyki i kapsuła czasu.

W czwartek wyruszyłem do drogerii, bo potrzebowałem słodzika. Tak się złożyło, że zobaczyłem tam wydruk zdjęć i pomyślałem sobie, że warto byłoby mieć fizycznie ten kolaż co zrobiłem na koniec 2024. A dzisiaj przyszło mi do głowy, żeby zrobić takie same z ubiegłych lat. Poszperałem w albumie ze zdjęciami, stworzyłem zbitki na wzór tego co wrzuciłem w Sylwestra - 3 zdjęcia na każdy miesiąc. Wróciłem wspomnieniami do tych momentów. W końcu wydrukowałem je i tak oto powiesiłem na ścianie nad moim łóżkiem cztery kwadratowe kolaże z 2021, 2022, 2023 i 2024. 
2024 i 2023
2022 i 2021.
Czas niestety leci nieubłaganie. 

środa, 1 stycznia 2025

45 do kwadratu

Powitaliśmy już nowy rok. Na chwilę przed północą wyszedłem z domu i zapaliłem fontannę (bezhukową), żeby moja mama mogła zobaczyć z okna. 
Zaczęła palić się o 23:59, a skończyła minutę po północy. Później naprędce pobiegłem na oba rynki by podziwiać fajerwerki, a gdy wróciłem do domu polaliśmy sobie szampana. Zasnąłem dość późno, a obudziła mnie transmisja koncertu noworocznego w Wiedniu. Zjedliśmy także tradycyjny, uroczysty obiad, ponieważ 1 stycznia mój tata ma urodziny. Dzisiaj skończyłby 57 lat. 
2025 prawdopodobnie będzie jedynym rokiem w moim życiu, którego pierwiastek kwadratowy jest liczbą wymierną (matematyczny nerd). 45 do kwadratu to właśnie 2025. 
Jakie mam cele? Wrócić do mojej plażowej sylwetki, odwiedzić co najmniej jedno nowe państwo i być może zrobić sobie kolejny tatuaż. Happy New Year!!!