Źródło zdjęcia: Pixabay |
Na początku 2020 roku media (głównie branżowe) obiegła informacja, że Polska zamiast gromadzić zboża, masowo je wyprzedaje. Ministerstwo rolnictwa podało wówczas, że w styczniu 2020 roku, wyprzedano 6 razy więcej pszenicy niż rok wcześniej (źródło).
„Rzeczpospolita” podawała, że takie działania są błędem. Pozwolę tutaj zacytować artykuł (link):
W styczniu według danych Ministerstwa Rolnictwa wysłaliśmy za granicę 311 tys. ton pszenicy, sześć razy więcej niż przed rokiem. Według analiz Sparks w marcu było to kolejne 588 tys. ton, wobec 202 tys. ton przed rokiem, w kwietniu zaś – około 400 tys. ton. Ogółem od lipca 2019 do marca 2020 r. wysłaliśmy 2,8 mln ton zboża, niemal dwukrotnie więcej niż rok wcześniej (1,5 mln ton).
Już wtedy podkreślano, że potrzebujemy robić zapasy, a nie masowo wyprzedawać nasze rezerwy. No i przyszła wojna. Ukraina jest w światowej czołówce produkcji zboża, nie wiemy jak potoczy się sytuacja na froncie (mimo wszystko, trzymam kciuki za Ukraińców). Jak długo potrwa ta wojna? Czy wpłynie ona na plony? Ceny zbóż będą wzrastać, a my wyprzedaliśmy rezerwy, bo PiS po raz kolejny udowodnił, że nie umie myśleć przyszłościowo. Już udowodnili to nieudolnym Polskim Ładem, czy 500+, które nie pomogło w naszej demografii.
A właściwie myśli przyszłościowo, ale tylko o sobie. Pod pretekstem pomocy uchodźcom dopisali do ustawy bezkarność za niegospodarność związaną z pandemią. Na miejscu PiS robiłbym przyspieszone wybory, póki jeszcze mają wysokie poparcie. Za rok może nie być już czego zbierać. A przynajmniej mam taką nadzieję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz