piątek, 16 grudnia 2016

Zabiłem puszkę


 Na wuefie nie ćwiczyłem, ale mogłem się pobawić. Zgniotłem pustą puszkę, po czym rozerwałem gołymi rękami. Przy okazji, będę miał cztery na koniec!

No błagam. Natalia udostępniła to na TT.
Dzisiaj na polskim, nie wiem jak, przypomniała mi się bajka z dzieciństwa wraz z jej melodią (Oto, historia, którą opowiemy wam, o dzielnej Yolandzie... coś tam coś tam coś). Potem z mamą przeglądaliśmy stare DVD z moimi bajkami. Ileż tego było. "Sali Mali", "Psi Żywot", "Sąsiedzi". Łezka się w oku kręci.
Wracając dzisiaj z zajęć wokalnych, koło cmentarza mijałem wielką zamarzniętą kałużę, po której się ślizgałem. Jaka to była fajna zabawa. Ponad 20 minut to robiłem, a ludzie przechodząc się na mnie patrzyli. Niech patrzą. Powaga zabija powoli.

Brak komentarzy: