Takie drobne refleksje mnie nachodzą w chwili gdy przechodzę obok pobliskich kościółów w Łęcznej. Prawo i Sprawiedliwość sprytnie działa umieszczając swoje plakaty blisko nich, ale jednocześnie nie na ich terenie. Każdy kto wychodzi po mszy, albo gdy na nią idzie doskonale widzi niniejsze materiały wyborcze. W końcu rzucają się w oczy.
No i wyobraźcie sobie dzień wyborów. 13 października to niedziela. Zasadniczo każde wybory w Polsce odbywają się w niedzielę, a co za tym idzie często można spotkać się z tym, że ludzie masowo idą głosować właśnie po wizycie w kościele. Wychodzisz z przybytku i po raz kolejny spoglądasz na baner. Wiadomo, że takie rzeczy działają idealnie na odbiorcę. Na osoby znajdujące się na plakatach chętniej zwróci się uwagę na listach wyborczych.
Byłem członkiem komisji wyborczej podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Na własne oczy widziałem, że w trakcie mszy świętej do lokalu nie przychodził praktycznie nikt. Jednakże gdy ta msza się już kończyła, a ludzie wychodzili to masowo zaczęli wstępować do nas by oddać głos. Tak oto mamy demokrację kościelną.
Zresztą tak zawsze było u mnie. Po mszy z mamą zawsze wchodziłem z nią zagłosować. W sensie, ja byłem jeszcze za młody, ale mama za każdym razem pozwalała mi wrzucić kartę do urny. I zawsze było wtedy dużo osób. Wiadomo dlaczego.
Partia rządząca idealnie pokazuje jak blisko jest z kościołem łamiąc przy tym domniemaną świeckość państwa. Powoli robi z Polski państwo kościelne nazywając tych, którzy ich nie pochwalają (nawet chrześcijan) gorszym sortem, kanaliami i innymi inwektywami. Sytuacja w państwie ulega pogorszeniu, stosunki dyplomatyczne mają się coraz gorzej, ceny rosną, a Polska powoli zostaje niszczona przez tych ludzi, którzy z krzyżem na piersi mówią, że są patriotami.
Nie chcę żyć w takim kraju.
No i wyobraźcie sobie dzień wyborów. 13 października to niedziela. Zasadniczo każde wybory w Polsce odbywają się w niedzielę, a co za tym idzie często można spotkać się z tym, że ludzie masowo idą głosować właśnie po wizycie w kościele. Wychodzisz z przybytku i po raz kolejny spoglądasz na baner. Wiadomo, że takie rzeczy działają idealnie na odbiorcę. Na osoby znajdujące się na plakatach chętniej zwróci się uwagę na listach wyborczych.
Byłem członkiem komisji wyborczej podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Na własne oczy widziałem, że w trakcie mszy świętej do lokalu nie przychodził praktycznie nikt. Jednakże gdy ta msza się już kończyła, a ludzie wychodzili to masowo zaczęli wstępować do nas by oddać głos. Tak oto mamy demokrację kościelną.
Zresztą tak zawsze było u mnie. Po mszy z mamą zawsze wchodziłem z nią zagłosować. W sensie, ja byłem jeszcze za młody, ale mama za każdym razem pozwalała mi wrzucić kartę do urny. I zawsze było wtedy dużo osób. Wiadomo dlaczego.
Partia rządząca idealnie pokazuje jak blisko jest z kościołem łamiąc przy tym domniemaną świeckość państwa. Powoli robi z Polski państwo kościelne nazywając tych, którzy ich nie pochwalają (nawet chrześcijan) gorszym sortem, kanaliami i innymi inwektywami. Sytuacja w państwie ulega pogorszeniu, stosunki dyplomatyczne mają się coraz gorzej, ceny rosną, a Polska powoli zostaje niszczona przez tych ludzi, którzy z krzyżem na piersi mówią, że są patriotami.
Nie chcę żyć w takim kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz