Nie będę kłamał. Ostatnio dość mocno odczuwałem brak poczucia własnej wartości, bo otaczało mnie dużo wyzwań, które sprawiały, że czułem się nimi przytłoczony i myślałem, że nie jestem w stanie wszystkiemu podołać. Walczyłem z myślami o byciu gorszym. Potrzebowałem dużo wysiłku, by te myśli chociaż osłabły. Trwało to przez ostatnie kilka tygodni. Ostatnio zaczęło się to poprawiać, głównie za sprawą wizyt u psychologa, szukaniu w sobie pozytywów i powodów do dumy i myśleniu o przyszłości. Właśnie o tej przyszłości delikatnie wspominałem przez dotychczasowe dni, wszakże nowy rok trwa już ponad tydzień, a ja wciąż myślę nad zmianami, które mnie czekają i które mam nadzieję wprowadzić.
Nie czułem się nawet zbyt wystarczająco mądry, choć wiele osób z najbliższego otoczenia dawało mi znać, że właśnie jestem. Za to właśnie im dziękuję. Wciąż nie mogę się nadziwić mojej umiejętności natrafiania na dobrych ludzi, którzy kierują mnie w stronę lepszego jutra. Moja mama powtarza, że to zasługa tego, że urodziłem się w niedzielę, a w niedzielę rodzą się szczęściarze. Nie wierzę w takie przesądy, ale może coś w tym przypadku akurat jest na rzeczy?
Dzielenie się życiem i przemyśleniami jest już właściwie stałym elementem tego bloga, więc podzielę się kolejnym, jeszcze nie doświadczeniem, ale szansą na zmianę na lepsze. Wczoraj nastąpił pewien przełom. Niedługo będę UCZYŁ PROFESJONALNEGO PROGRAMISTĘ z ponaddwudziestoletnim doświadczeniem w branży i mnóstwem sukcesów w tej dziedzinie, bo odkrył przez zupełny przypadek, że umiem doskonale wykrywać wzory w układankach logicznych, i że kombinatoryka to mój mocny punkt. W zamian mogę się nauczyć co nieco o algorytmach, bo mam do tego predyspozycje.
I co zabawne, chce mnie wysłać na testy do Mensy. I szczerze mówiąc, chętnie podjąłbym się tego wyzwania, oczywiście jak wrócę do Polski z mojego wolontariatu. Czuję się jakbym złapał szczęście za ogon. Jak tu nie dzielić się radością? Nawet jeśli to może być zbyt wczesne? Przede wszystkim przywraca mi to wiarę w siebie i moje możliwości.
Miałem tylko spróbować z ciekawości, a okazało się, że poszło mi całkiem nieźle. Gdybym miał nieco więcej niż 70 sekund na każde pytanie, sądzę, że mógłbym to rozwiązać bezbłędnie. Link do testu. |
Podzielę się także zabawną anegdotką, bo jest trochę w temacie. Na mojej studniówce w oczekiwaniu na rozpoczęcie imprezy z nudów zacząłem liczyć jak wiele nazw kont może istnieć na Instagramie. Nie byłem jakimś odizolowanym człowiekiem, po prostu wiele osób było znudzonych, bo trwało to dość długo. Ostatecznie rozwiązanie znalazłem, a moja nauczycielka matematyki, po tym jak podałem jej odpowiedź kilka dni później przyznała mi rację. Śmieszy mnie trochę fakt, że w klasie maturalnej otrzymałem jedyną w historii mojej edukacji ocenę dopuszczającą na świadectwie, z matematyki właśnie (warto dodać, że z rozszerzonej), niemniej jednak pomimo moich dobrych ocen z logiki i kombinatoryki, całkowicie leżałem w kwestiach geometrii.
Czuję się jak człowiek orkiestra. Nagle znowu odczułem potrzebę tworzenia nowej poezji (zajrzyjcie w rubrykę „Wiersze”, w ciągu ostatniego miesiąca pojawiło się kilka nowych), czeka mnie nowa, wyjątkowa podróż, która wzbogaci mnie o nowe doświadczenia i może dorównać Tunezji w kwestii bycia najlepszą w moim dotychczasowym życiu. Po prostu same pozytywy.
Pomimo temperatur sięgających kilkunastu stopni poniżej zera, moje serducho jest rozgrzane motywacją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz