poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Pomniejsze momenty

Zdjęcia wczorajszej drogi powrotnej i Dolores chowającej się przed dzisiejszą burzą

Wróciłem wczoraj do domu. Poszczęściło mi się i mogłem po trzynastej wrócić samochodem bezpośrednio do Łęcznej zamiast liczyć na podwózkę do Werbkowic na pociąg do Lublina o szóstej nad ranem (pomyślałem przy okazji, że linia kolejowa z Zawady do Hrubieszowa powinna otworzyć większość zamkniętych przystanków, np. w Metelinie, bądź Miączynie i przywrócić połączenia lokalne; piszę petycję do sejmiku w tej sprawie). Kilka minut po piętnastej byłem już u siebie. Zmagania olimpijskie wciąż trwają, ale są bliżej końca niż dalej. Wczoraj oglądaliśmy z bratem finał rzutu młotem mężczyzn i naszym medalistom z Tokio niestety nie poszło. Wzbudza to pewne dyskusje na temat stanu polskiego sportu. Jak na razie klasyfikujemy się w okolicach pięćdziesiątego miejsca. Jeśli nie zdobędziemy złotego medalu, będą to nasze najgorsze igrzyska od 1948 roku, co mnie nieco przeraża. 
Dzisiaj Aleksandra Mirosław z Lublina dała czadu i dwukrotnie pobiła rekord świata, który wcześniej należał do niej samej. Jest naszą nadzieją! Siatkarze nas zaskoczyli i po raz pierwszy od 1980 roku zagrają w półfinale igrzysk po zwycięstwie ze Słowenią 3-1. Mamy szansę na drugi w historii medal olimpijski w siatkówce (jedyny medal jaki mamy to złoto w 1976 roku) oraz pierwszy medal w sporcie zespołowym od 1992 roku (srebro w piłce nożnej). 
Miło też widzieć, że wśród popularnych memów dotyczących igrzysk, poza turecką, absolutną gwiazdą Yusufem Dikeçem, furorę w sieci robi nasza bomba - Ewa Swoboda. Szczerze ją uwielbiam za jej temperament i pozytywność. Ogromną szkoda, że zabrakło jej jednej setnej sekundy, by znaleźć się w finale w biegu na sto metrów. 

A z takich nieco innych wieści, o mojej petycji odnośnie zazielenienia Rynku II w Łęcznej napisał Dziennik Wschodni.

Brak komentarzy: